Magia sympatyczna
implicite, a nie explicite. Rozumuje tak samo, jak spożywa swą strawę, to znaczy nie zdając sobie zupełnie sprawy z procesów intelektualnych i fizjologicznych, istotnych przy jednej i drugiej czynności. Krótko mówiąc, magia jest dla! niego zawsze sztuką, a nie nauką. W jego słabo rozwiniętym umyśle idea nauki w ogóle nie istnieje. Do trudniących się filozofią należy prześledzenie toku myśli, leżącego u podstaw działań człowieka uprawiającego magię, i wyciągnięcie kilku prostych nici, z których składa się ta gmatwanina, oraz oddzielenie abstrakcyjnych zasad od ich konkretnego zastosowania, krótko mówiąc, przeprowadzenie granicy między fałszywą nauką a nieprawą sztuką.
Jeśli moja analiza logiki człowieka uprawiającego magię jest trafna, wówczas wynika z niej, że dwiema głównymi zasadami magii są po prostu dwa różne fałszywe zastosowania związku idei na zasadzie podobieństwa. Magia homeopatyczna opiera się na związku idei przez podobieństwo, magia przenośna na związku idei przez bliskość. Błędem magii homeopatycznej jest założenie, że przedmioty do siebie podobne są identyczne, magia przenośna popełnia błąd zakładając, że rzeczy, które raz były z sobą w styczności, pozostają w styczności na zawsze. W praktyce obie te gałęzie magii często się łączą lub też, by wyrazić się bardziej ściśle: podczas gdy magia homeopatyczna, czyli naśladowcza, może być stosowana samodzielnie, magia przenośna zazwyczaj posługuje się również zasadą homeopatii, czyli podobieństwa. Być może, zrozumienie tych spraw przedstawionych w tak ogólnej postaci nie będzie łatwe, ale staną się one łatwo zrozumiałe, gdy przytoczymy dla ilustracji konkretne przykłady. Oba sposoby myślenia są w istocie niezwykle proste i elementarne. Nie może zresztą być inaczej, skoro zrozumiałe są w konkretnej, chociaż nie abstrakcyjnej, postaci dla umysłu prymitywnego nie tylko dzikiego, ale ludzi ciemnych i głupich na całym świecie. Obie gałęzie magii, homeopatyczną i przenośną, można łatwo ująć pod ogólnym terminem magii sympatycmej, jako że obie zakładają, iż rzeczy wpływają na siebie na odległość na skutek pewnego tajnego powinowactwa, a impulsy przekazywane są za pośrednictwem czegoś, co moglibyśmy określić jako swego rodzaju niewidzialny eter, podobny do tego, którego istnienie postuluje współczesna nauka dla ściśle identycznych powodów, a mianowicie, w celu wytłumaczenia, w jaki sposób rzeczy mogą na siebie wzajemnie wpływać poprzez przestrzeń, która zdaje się być pusta.
Być może, wygodnie będzie przedstawić gałęzie magii w następującym schemacie zgodnie z prawami myślenia, które leżą u ich podstaw:
Magia sympatyczna
(Prawo powinowactwa)
Magia homeopatyczna Magia przenośna
(Prawo podobieństwa) (Prawo styczności)
Z kolei posługując się przykładami przedstawię dwie wielkie gałęzie magii sympatycznej zaczynając od magii homeopatycznej.
Najbardziej, być może, znanym zastosowaniem zasady, źe podobne powoduje podobne, jest dokonywana przez wiele ludów w ciągu wielu stuleci próba okaleczenia lub zniszczenia wroga przez okaleczenie lub zniszczenie jego wizerunku w przekonaniu, źe w ten sam sposób, w jaki ucierpi wizerunek, ucierpi również i człowiek i źe gdy zginie wizerunek, wówczas zginąć również musi człowiek. Podamy tu kilka przykładów spośród wielu, by dowieść, jak szeroko rozpowszechnione były te praktyki na całym świecie i jak uporczywie utrzymywały się one w ciągu wieków. Od tysiącleci znane one były czarownikom starożytnych Indii, Babilonu i Egiptu, jak też Grecji i Rzymu i po dziś dzień stosowane są przez przebiegłych i złośliwych dzikich Australii, Afryki i Szkocji- Tak na przykład dowiadujemy się, że Indianie północnoamerykańscy wierzą, iż przez narysowanie postaci jakiejś osoby w piasku, popiele czy glinie względnie traktując jakikolwiek przedmiot jako ciało danej osoby, a następnie nakłuwając rysunek lub przedmiot ostro zakończonym patykiem czy też uszkadzając je w jakikolwiek inny sposób można uszkodzić w identyczny sposób samą osobę. Tak na przykład Indianin z plemienia Odżibuej, gdy chce komuś wyrządzić krzywdę, struga z drzewa mały wizerunek swego wroga i przebija serce lub głowę igłą lub też trafia w te miejsca strzałą w przekonaniu, że gdy igła przebija względnie strzała trafia w wizerunek, wróg jego w tej chwili odczuwa ostry ból w odpowiednim miejscu swego ciała. Gdy zaś ma zamiar zgładzić daną osobę, wówczas spala lub zakopuje w ziemi kukłę wypowiadając przy tym pewne magiczne słowa. Indianie peruwiańscy lepili wizerunki osób nielubia-nych czy też takich, których się obawiali, z tłuszczu wymieszanego ze zbożem, po czym spalali je na drodze, po której osoba ta miała przechodzić. Nazywali to paleniem duszy.
A oto malajski przepis na tego rodzaju czary: wziąć ucięte paznokcie, włosy, brwi, trochę śliny, i tym podobne zamierzonej ofiary w takiej ilości, aby każda część jej osoby była przedstawiona, i za pomocą wosku z porzuconego ula ulepić jej wizerunek. Przez siedem nocy przypiekać z wolna wizerunek trzymając go nad lampą i powtarzając:
Nie przypiekam wcale wosku,
Lecz przypiekam wątrobę, serce, śledzionę Takiego-to-a-takiego.
Po siódmym dniu należy spalić figurkę, a wówczas ofiara umrze. Czar ten, jak widzimy, łączy zasady magii homeopatycznej i przenośnej, jako że wizerunek sporządzony na podobieństwo wroga zawiera rzeczy, które niegdyś pozostawały z nim w styczności, a mianowicie: włosy, paznokcie.
39