Magla sympatyczna
trochę śliny. Inny sposób, jeszcze bardziej przypominający czary Odżi-buejów, polega na sporządzeniu z wosku z opuszczonego ula wizerunku długości jednego kroku. Po przebiciu oka wizerunku wróg oślepnie, po przebiciu brzucha — zachoruje, głowy — będzie go głowa bolała, piersi — zachoruje na piersi. Jeśli chce się ofiarę po prostu zgładzić, wówczas należy przekłuć cały wizerunek od głowy w dół, potem owinąć go w całun jak trupa, odprawić nad nim modły jak nad umarłym, a następnie pochować pośrodiku drogi, którą będzie przechodził wróg, tak że z pewnością nań nastąpi. Aby zaś krew jego nie spadła na tego, który robił czary, należy powtarzać:
To nie ja go pochowałem,
Uczynił to Gabriel.
Tak więc wina spadnie na archanioła Gabriela, który znacznie lepiej potrafi dać sobie z tym radę.
W magii homeopatycznej, czyli naśladowczej, wizerunki stosowano zazwyczaj dla złośliwego celu, a mianowicie usuwania ludzi ze świata, chociaż, co prawda znacznie rzadziej, używane były również w dobrym celu, pomagania innym w dostaniu się na świat. Innymi słowy, używane były w celu ułatwienia porodu ijobdarzenia kobieta bezpłodnych potomstwem. Tak wi^c na przykład u Bataków na Sumatrze kobieta bezpłodna pragnąca mieć potomstwo sporządzała z drzewa wizerunek dziecka i trzymała go na swym łonie wierząc, że dzięki temu spełni się jej życzenie. Na archipelagu Babar, gdy kobieta pragnie mieć dziecko, prosi mężczyznę, który jest ojcem licznej rodziny, by wstawił się za nią do Upulero, boga słońca. Sporządza się lalkę z czerwonej bawełny, którą kobieta trzyma w ramionach tak, jakby ją karmiła piersią. Następnie ojciec licznego potomstwa bierze kurę, trzyma ją za nogi nad głową kobiety i mówi: „O Upulero, zrób użytek z kury; niech spadnie, niech zstąpi dziecko, proszę cię, błagam cię, niech dziecko spadnie i zstąpi w moje ręce, na me kolana.” Potem pyta kobietę: „Zjawiło się już dziecko?”, a ona odpowiada: „Tak, już ssie pierś.” Następnie mężczyzna ów trzyma kurę nad głową męża i mruczy jakieś słowa. Wreszcie kura zostaje zarżnięta i złożona z liśćmi betelu na domowym ołtarzyku. Gdy po zakończeniu ceremonii po wsi rozchodzi się pogłoska, że kobieta urodziła, przyjaciele przychodzą złożyć jej życzenia. Mamy tu więc przypadek, kiedy udawanie, że dziecko się urodziło, ma na celu zapewnienie drogą mimikry względnie naśladownictwa prawdziwych narodzin dziecka, próbując jednak uczynić rytuał bardziej skutecznym dodano element modlitwy i ofiary. Inaczej mówiąc, mamy tu wypadek połączenia magii z religią dla spotęgowania jej skuteczności.
U niektórych Dajaków na Borneo wzywa się w wypadku ciężkiego porodu czarownika, który próbuje ułatwić poród w sposób racjonalny, manipulując odpowiednio ciałem cierpiącej. Równocześnie inny czarownik, znajdujący się na zewnątrz pomieszczenia, wysila się, by osiągnąć ten sam cel środkami, które my uważalibyśmy za zupełnie irracjonalne. Udaje mianowicie, że sam jest ciężarną kobietą. Duży kamień, przytroczony do jego brzucha chustką owiniętą wokół ciała, przedstawia dziecko w łonie matki, po czym zgodnie z wskazówkami, które wykrzykuje jego kolega asystujący prawdziwemu zabiegowi, przesuwa pozorne dziecko, naśladując dokładnie ruchy dziecka prawdziwego aż do chwili pojawienia się dziecka na świecie.
Ta sama zasada udawania, tak ulubiona przez dzieci, skłoniła inne ludy do zastosowania zabiegu symulowanego porodu jako formy adaptacji* a nawet jako sposobu przywrócenia do życia osoby pozornie zmarłej. Jeśli jakaś osoba udaje, że rodzi chłopca czy nawet dorosłego brodatego mężczyznę, nie posiadającego kropli jej krwi w swoich żyłach, wówczas w oczach prymitywnego prawa i prymitywnej filozofii chłopak ów czy mężczyzna staje się pod każdym względem synem tej osoby. Opowiada Diodorus, że gdy Zeus namówił swą zazdrosną żonę, by adoptowała Heraklesa, bogini położyła się do łóżka i przyciskając krzepkiego herosa do swego łona przesunęła go pod swoimi szatami i zrzuciła na ziemią naśladując prawdziwy poród; jeszcze w jego czasach, dodaje historyk, ten sposób adoptowania dzieci praktykowany był przez barbarzyńców. Podobno jest on nadal stosowany w Bułgarii i u Turków bośniackich. Kobieta bierze chłopca, którego zamierza adoptować, i przepycha go względnie przeciąga przez swą suknię; od tej chwili uważany on jest za jej syna i dziedziczy cały majątek swych przybranych rodziców. U Be-rawanów z Sarawaku, gdy kobieta zamierza adoptować dorosłego mężczyznę lub dorosłą kobietę, sprasza znaczną ilość gości na ucztę. Adoptująca matka siedząca na nakrytym materią podwyższeniu, by ją wszyscy widzieli, pozwala adoptowanej osobie przeczołgać się od tyłu pomiędzy jej nogami. Gdy tylko osoba ta zjawia się z przodu, uderza się ją pachnącym kwiatem palmowym i przywiązuje do kobiety. Związani w ten sposób adoptowana matka i dziecko z trudem przechodzą do końca domu i z powrotem na oczach wszystkich widzów. Związek powstający w ten sposób między tymi osobami w wyniku plastycznego naśladowania narodzin dziecka jest bardzo silny. Wszelkie wykroczenie przeciwko dziecku adoptowanemu jest uważane za bardziej karygodne aniżeli przeciwko dziecku prawdziwemu. W Grecji starożytnej człowiek, którego przez pomyłkę uważano za zmarłego i po którym odprawiono już pośmiertne obrządki, tak długo uchodził w oczach społeczeństwa za zmarłego, dopóki
41