0 bokach długości ludzkiego ciała. Następnie zagina się je do środka, związuje
1 narzuca na nie wodoszczelny materiał. W takim wypadku poncho okaże się za małe, bo nie sięgnie do ziemi, mimo wszystko jednak będzie osłaniało od góry. Do przykrycia całości potrzebna jest kwadratowa płachta o boku trzy i pół metra. Jeszcze lepsza byłaby płachta o wymiarach cztery metry na cztery , bo zwisające końce można by rozłożyć na ziemi i przycisnąć klockami lub kamieniami.
Przydałoby się, żeby materiał miał na brzegach kółka, pętelki lub dziurki. Wtedy byłoby łatwo przytwierdzić go kołkami do ziemi. Podczas dłuższego pobytu warto wzmocnić rusztowanie „katedry”. Zamiast czterech wbija się koliście w ziemię tuzin gałęzi wierzbowych, które dodatkowo można wzmocnić poprzecznym ożebrowaniem. Gotowy namiot przybiera wtedy formę kopuły.
Dla skoczków spadochronowych spadochron stanowi znakomitą, nieprzemakalną tkaninę na obszerny namiot. Może on pomieścić cztery do sześciu, a w razie potrzeby i więcej osób. Dla płachty o tak wielkiej powierzchni wystarczy za rusztowanie jeden wysoki drąg. Opadającą tkaninę rozciąga się, napina i obciąża na brzegach kamieniami lub zamocowuje kołkami.
Prawdziwy traper nie zabiera ze sobą drążków do namiotu, znajduje je na miejscu. Może sobie odciąć gałęzie i żerdzie pożądanej długości. Jest to mniej kłopotliwe niż transportowanie nawet całkiem lekkich drążków.
Szałas z kory
W ./clako w wysokich masywach górskich, na pustyniach, w okolicach podli, runowych i na rozległych stepach nie ma drzew ani krzewów. Kto pi /■ mierzą takie strony, musi mieć ze sobą nieodzowne drążki.
Indianie wynaleźli namiot, tak zwany tipi. Potrzeba do niego trzech, a je-*ii ma być solidny, to i dwunastu długich, możliwie prostych, tyczek. Wbi-i.i iv je na okręgu koła, nieco pochyło ku środkowi i związuje u góry. Da-wniri zawieszano na nich skóry lub wygarbowane futra wielkich zwierząt.
I )/isiaj także i ludy koczownicze stosują lżejsze i łatwiejsze w' zastosowaniu l>l<>ino żaglowe. Xa szczycie tipi, tam gdzie się stykają tyczki, pozostawia się mwor jako dymnik. Gdy w czasie rzęsistego deszczu wpadnie kilka kropel
■ In namiotu, nikt się tym nie przejmuje. Z sykiem wyparowują w ogniu, któ-
■ •, pali się pośrodku okrągłego namiotu.
Suany tipi z nieprzemakalnego lnianego płótna sporo ważą, cięższe jedna! bywały w swoim czasie skóry bizonów, łosiów i reniferów. Ale był to i jest do dnia dzisiejszego bardzo praktyczny środek transportu. Koczownicy za-wiinją w skóry przykrywające „katedrę” wszystkie sprzęty domowe, zwią-uii| i robią z nich tłumok. Duży pakunek przywiązuje się mocno pomiędzy i a oma drągami. Koń, pies, oswojony renifer lub kobieta — w żadnym ra-k mężczyzna — ciągną za sobą ten bagaż. W tym celu przywiązuje się ImiiUc drągów do boków siły pociągowej, zaś drugie końce wloką się po •urni. Tę metodę zwie się „trenem” lub „travois”. Jest to w ogóle najstar-w v środek transportu. Według wszelkiego prawdopodobieństwa także i nasi pu historyczni antenaci w identyczny sposób przenosili się z miejsca na miejsce.
57