po wszelkich budowlach życia duchowego aż po początki renesansu, gdy została wchłonięta i zlaicyzowana przez świecką i dysponującą na tamten czas lepszym, bo antycznym rodowodem, melancholię.
Z opisów widać to wyraźnie: acedia jest u swych początków przypadłością mnichów - i innych studiujących. Samo słowo wywodzi się prawdopodobnie z greki, w której znaczyło m.in. „niedbalstwo”, „beztroskę”; acedię zwykło się opisywać jako taedium vitae, poczucie nieprzezwyciężonej gnuśności, nudy i niechęci do życia, przynajmniej do tego, jakie się prowadzi. Co dla mnicha i czytelnika oznacza: do tekstu, który się czyta. Może byłoby zatem lepiej zacząć od początku:
Poniższe informacje należy czytać, gdy słońce znajduje się w zenicie. Jeśli o tej porze, przechodniu, czujesz smutek i pustkę, wszystko się zgadza. Na przedstawiającej acedię rycinie Hreugla widnieje ogromna tarcza, na której zamiast wskazówek ręka dotyka circa meridiem, samego południa. A jest to chwila, kiedy zwłaszcza na tropikalnych pustyniach Ojców - czas wydaje się właśnie wstrzymany, a słońce znieruchomiałe raz na zawsze. Wtedy rzuca ono najkrótszy cień i najmocniejsze światło - tak żywe, że żywym zdaje się już tylko ono samo, że żyje ono śmiercią tego, co oświeca. Zabierając cień, żłobiący dystans, w którym kryło się nasze życic, słońce zamyka nas w absolutnej zbieżności z naszym ciałem, zbieżności morderczej, nieznośnej ze względu na poczucie uwięzienia w wiecznym świetle, jakie wywołuje. Słońce w opisie Ewa-griusza uosabia nagą, brutalną obecność, wobec ciężaru której pozostajemy bezradni. Chwila ta, roztopiona w obojętności czasu, który zamiast płynąć staje się w naszym doznaniu jednolitą przestrzenną masą, rozciąga swe trwanie, sama staje się straszliwą nieskończonością.
Kiedy ruch słońca wydaje się wstrzymany, a świat zastygnięty. mnich, nękany konsekwentnie przez demona południa, pada ofiarą nieokreślonego niepokoju, wewnętrznego rozedrgania. To ono powoduje nienawiść do miejsca, w którym mnich żyje: pustelni, celi, i przynosi pokusę ucieczki w jakieś inne. Diabeł podszeptuje: „Możesz adorować Boga wszędzie, niekoniecznie więc tam, gdzie właśnie przebywasz”. W ten sposób miejsce pracy i medytacji mnicha traci swą szczególność" rozpły-w.i się w przestrzeni; to uogólnienie „wszędzie" czyni bowiem /. celi punkt zwykły, jeden z nieskończenie wielu. W poczuciu uwięzienia w czasie i w miejscu mnich inaczej ocenia swoje zajęcie, swoje wysiłki i studia. Ocenia radykalnie: jego codzienna praca jest nic nie warta i powinna wyglądać inaczej. Powinna postępować, iść wciąż naprzód, co znaczy: być wciąż inna. Za tym złudnym pragnieniem kryje się wciąż ten sam impuls ucieczki. Rzecz bowiem w tym. że acidiosus nie jest zdolny prowadzić życia, które byłoby czymś wypełnione. Ewagriusz wyraża to podziałem na życie bios oraz życie zoe. To pierwsze jest życiem, które prowadzimy, zajmując się jakimiś rzeczami. Zoe natomiast to życie, w którym jesteśmy, kiedy żyjemy: życie jako zwykły fakt istnienia w święcie, bez rzeczy wymagających naszego działania. Acedia przekształca zatem bios w zoe, naszą obecność wobec rzeczy - w zwykłą obecność wśród rzeczy. W obecność milczącą, głuchą, gdy acidiosus czuje, ze utracił wszelką możliwość ekspresji i porozumienia / innymi ludźmi. Takich właśnie grzeszników opisuje w piątym kręgu Piekła Dante:
(...) Smutkiem byliśmy karmieni Na lubym świecie, który się weseli W słońcu; gnuśnymi dymy napełnieni,
Więc smutek żre nas w tej błotnej topieli!” -Tak odzywają się w bagnie bełkotem.
Co zajękliwie pluska im z gardzieli.
(w przekładzie E. Porębowicza)
101