my choćby tylko świetne wyprawy Wielkiego Elektora przeciw Szwedom z Frankonii na Pomorze i z Marchii nad Pregołę, kampanię roku 1757 i sławne przejście Bonapartego przez Alpy w roku 1800. Tu jedna armia oddała cały swój teatr działań wojennych przez jedną kapitulację, a w roku 1757 również mało brakowało, aby inna armia oddała i swój teatr wojny i siebie samą. Wreszcie wtargnięcie Fryderyka Wielkiego na Śląsk można przytoczyć jako wypadek wojny nieoczekiwanej. Sukcesy są tu wszędzie wielkie i piorunujące. Jednak w historii spotykamy bardzo niewiele podobnych zjawisk, jeśli tylko nie mieszamy z nimi wypadków, gdy dane państwo z powodu bezczynności i braku energii (1756 — Saksonia, 1812 — Rosja) nie jest do wojny gotowe.
A teraz jeszcze jedna uwaga dotycząca istoty zaskoczenia.
Mianowicie zaskoczyć może tylko ten, kto innemu narzuca swoją inicjatywę, a narzuca ją ten, kto działa właściwie. Skoro zaskoczymy przeciwnika jakimś niedorzecznym posunięciem, to zamiast pomyślnych skutków zapewne doznamy porażki, a w każdym razie przeciwnik nie będzie musiał troszczyć się wiele o nasze zaskoczenie, gdyż w naszych błędach znajdzie on sposób odwrócenia niebezpieczeństwa. Ponieważ natarcie zawiera w sobie znacznie więcej czynności pozytywnych niż obrona, przeto i zaskoczenie odpowiada bardziej nacierającemu, chociaż nie wyłącznie, jak to następnie zobaczymy. Mogą więc zdarzyć się zaskoczenia wzajemne, nacierającego i obrońcy, a wtedy uzyskuje przewagę ten, kto najlepiej utrafił w sedno.
Tak przynajmniej być powinno; ale życie właściwie nie przestrzega tego tak dokładnie i to z następującej prostej przyczyny. Skutki moralne zaskoczenia powodują często, że sprawy tego, który wykorzystuje zaskoczenie, dotąd najbardziej niefortunne, przyjmują obrót pomyślny, natomiast nie dozwalają przeciwnikowi powziąć trafnej decyzji. Mamy tu bardziej niż gdzie indziej na myśli nie tylko wyższych dowódców, ale każdego żołnierza, ponieważ skutek zaskoczenia ma to do siebie, że rozluźnia gwałtownie spójność jednostek i obniża przy tym indywidualne oblicze każdego.
Wiele zależy od ogólnego stosunku, w jakim pozostają wzajemnie obie strony. Jeśli jedna z nich wskutek ogólnej przewagi moralnej potrafi drugą zniechęcić i wyprzedzić, to i zaskoczenie będzie mogła wykorzystać z większym powodzeniem oraz zebrać owoce nawet tam, gdzie właściwie powinna była doznać haniebnego niepowodzenia.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Podstęp pozwala domyślać się istnienia jakiegoś ukrytego zamiaru, toteż jest on w takim stosunku do prostego, nieskomplikowanego, tzn. bezpośredniego sposobu działania, jak np. dowcipna odpowiedź do bezpośredniego dowodu. Nie ma też on nic wspólnego ze sposobami przekonywania, zainteresowania lub przemocy, a za to zawiera wiele rzeczy pokrewnych z oszukaństwem, ponieważ również ukrywa swoje zamiary. Rozpatrywany jako całość podstęp jest też oszukaństwem, chociaż różni się od niego tym, że nie jest bezpośrednio wiarołomny. Człowiek podstępny pozwala temu, kogo chce oszukać, samemu popełnić błędy rozumowe, które zsumowane w j e d e n wynik naraz zmieniają mu w oczach istotę danej sprawy. Możemy wówczas powiedzieć, że jak dowcip jest żonglerką idei i wyobrażeń, tak podstęp jest żonglerką działań.
Już na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie bez podstawy strategia zyskała swe miano od podstępu i pomimo wszelkich istotnych i pozornych zmian, jakim uległa cała wojna od czasów greckich, miano to ciągle wskazuje na jej właściwą istotę.
Skoro wykonanie aktów przemocy, tj. samych bitew, pozostawimy taktyce, a strategię będziemy uważać za sztukę zręcznego posługiwania się możnością ich stoczenia, to — poza siłami uczucia, jak rozpalona ambicja naciskająca wciąż jak sprężyna, silna z trudem dająca się ugiąć wola itd. — żadna wrodzona skłonność osobista nie nadaje się tak do kierowania i ożywiania działalności strategicznej, jak właśnie podstęp. Już ta powszechna potrzeba zaskoczenia, o której mówiliśmy w rozdziale poprzednim, wskazuje na to, gdyż w każdym zaskoczeniu tkwi podstęp, choćby w bardzo nieznacznym stopniu.
Chociaż poniekąd odczuwa się wprost potrzebę obserwowania i, jak obie strony działające na wojnie prześcigają się w przebiegłości, zręczności i podstępie, to jednak musimy przyznać, że właściwości te mało się przejawiają w historii i rzadko mogą się wybić spośród masy okoliczności i warunków.
Przyczyna tego leży dość blisko i nawet jak gdyby zbiega się w jedno z przedmiotem poprzedniego rozdziału.
151