112
dc Torcy tworzy w Paryżu Acadćmie politiąue, szkolącą 6 młodych ludzi w drodze studiowania i klasyfikowania archiwów, 6 innych — w drodze wykładów i lektur. Akademia ta ulega jednak likwidacji już po 8 latach. W r. 1747 Fryderyk II zakłada Sćminaire des Ambassadeurs z językiem wykładowym francuskim. W mniejszych państwach niemieckich nie cieszące się długotrwałością kursy dyplomatyczne organizowali Moser i Martens. Najtrwalszy byt miała założona w r. 1756 w Wiedniu przez Marię Teresę Orientalische Akademie. Początkowo szkoliła tylko tłumaczy, potem adeptów służby konsularnej, wreszcie i dyplomatów, ściągając uczniów także spoza 'monąrchii Jjgbsburskiej1.
W Polsce zygmuntowskiej szereg osób tak często posłuje2, że można mówić wręcz o powstaniu u nas wtedy stałej kadry dyplomatycznej. Są to ludzie różnego pochodzenia, przeważnie z wyższym wykształceniem polskim lub zagranicznym, biegle władający językami, najczęściej związani z kancelarią królewską. Wielu z nich — jak Szydłowiecki, Tomicki, Leszczyński, Dantyszck, Ciołek, Hozjusz, Konarski, Kromer, Wolski — wytrzymuje całkowicie porównanie ze współczesnymi dyplomatami zachodnimi. Jagiellońskie tradycje utrzymują się jeszcze za pierwszych królów elekcyjnych3. O burzliwym wieku XVII trudno jeszcze w obecnym stanie badań wydać sąd ogólny — stałość i poziom naszych ówczesnych kadr dyplomatycznych oceniane są nad wyraz rozbieżnie4. O jakiejkolwiek kadrze trudno w każdym razie mówić w czasach saskich, gdy olbrzymia większość Polaków posłuje po jednym tylko razie5.
Przełomem staje się i tu wstąpienie na tron Stanisława Augusta. Jak za Zygmuntów kancelaria królewska, tak teraz istną szkołą dyplomacji staje się królewski „Gabinet”, grupujący całą plejadę zaufanych współpracowników Poniatowskiego6. Spośród nich król stara się dobierać posłów, utrzymując przy tym każdego możliwie długo na tej samej placówce. Niektórzy stają się więc dobrymi znawcami terenu, wnikliwie obserwują, trafnie informują. Bardziej od nich bezradni okazują się z re-guły dyplomaci Sejmu Czteroletniego7. Wypadek szczególny stanowi sam dla siebie Antoni Dzieduszycki8. Rzadki to w owym czasie przykład człowieka, który przeszedł — od najskromniejszego „kopisty” do stanowisk kierowniczych — wszystkie szczeble kariery zarówno na placówce, jak w administracji centralnej.
Niezłe przygotowanie w prawie narodów i międzynarodowych stosunkach zdobywało się wtedy już w szkołach, zwłaszcza pijarskich, a w ślad za nimi — i jezuickich184. Resztę pozostawiano — jak na ogół i na Zachodzie — praktyce. Propagując misje stałe, tak pisał o tym Popławski:
„Poselstwa takowe mogą uformować obywatelów na zdatnych potem w Ojczyźnie ministrów, a gdyby jeszcze przy nich posyłana była młodzież szlachecka [j/c!J kosztem Skarbu Rzeczypospolitej, toby tym samym nic zbywało nam na ludziach do tej usługi publicznej sposobnych”9.
Już w kancelarii Departamentu Interesów Cudzoziemskich Rady Nieustającej zatrudniano „aplikantów”, a deputacja Sejmu Czteioletniego ustaliła ich liczbę na ośmiu10. Do każdej zaś z ówczesnych 13 stałych placówek — w świetle preliminarza budżetowego na r. 1790 — miał być przydzielony jeden „kawaler legacji”. Nie była to liczba mała, skoro cały personel polskiej służby zagranicznej określono wtedy na 65 osób11. Ambitny program zarówno teoretycznego, jak praktycznego „przysposobienia młodzieży do służby dyplomatycznej” nakreślił wnet potem Tadeusz Morski12, sam już należący do nowej generacji dyplomatów.
O kształceniu młodzieży w językach wschodnich pomyślał Stanisław August, zakładając już w r. 1767 szkołę dla tłumaczy w Stambule, niezbyt zresztą wydarzoną, bo i program był nieustalony, i grono adeptów przypadkowe, i środków finansowych brakło. Nie zdołano już zrealizować projektu przeniesienia jej do Warszawy i gruntownej reorganizacji13.
NAZWY I RANGI
Wyraz „poseł” miał dawniej szersze niż dziś zastosowanie. Dlatego na nazwę zbiorczą nadaje się lepiej niż wyraz „dyplomata”, którego zalążkowe formy pojawiają się dopiero w XVIII wieku. Przyszłą jego funkcję zapowiada chyba określenie Corps diplomatiquey użyte żartobliwie na dworze Marii Teresy. Trafnie odzwierciedlało ono solidarność, jaka, zwłaszcza w razie naruszenia czyjegokolwiek przywileju, łączyła ogół posłów akredytowanych w pewnej stolicy, i szybko się rozpowszechniło14. Poszczególny natomiast poseł, bez względu na konkretnie przysługujący mu tytuł, to w okresie panowania łaciny w zasadzie legatus, a po triumfie języka francuskiego — ministre public.
Konkretnych zaś tytułów jest tak wiele, że niełatwo w nich się rozeznać15.
Przemianowana w r. 1898 na Konsular-Akademic, istniała ona do czasów hitlerowskich. W r. 1964 została reaktywowana jako Diplomatische Akademie (Jahrbuch der Diplomatischen Ąkademie 1965—1966, 6 n.).
Wyczański, 69 n.; Żelewski, 106 n.
,7' (S.) Grzybowski, 178 u.; Czapliński, 256.
,7» Por. np. Czapliński. 245, a Wójcik, 365 n.
’80 Gierowski-Lcszczyński, 403.
1,1 Fabre, 396, nazywa ich „dyrektoriatem intelektualnym”. Zob. też Rymszyna, 33 n.
Surowo ich ocenia zwłaszcza Fabre, 429.
185 (M.) Dzieduszycki, 382 n.; PSB, U, 106 n.
184 Kolasa, 68 n.; Hubert PPN, 14 i 24.
183 Popławski, 302; podobnie potem Kołłątaj (List VI), 108 n.
186 Zarzycki, 87 n. ł8ł Tamże, 101 n.
Morski (1792), passim, zwłaszcza 76 n. 13 Rcychman ŻPS, 55 n.
190 W piśmie użył go podobno pierwszy Kaunitz w r. 1754 — Hill, H, 310. W Polsce spotykamy
je w r. 1785 u Naruszewicza, 4-5.
Wiadomości o tytułach (i rangach) — nieraz rozbieżne — zob. np.: Rosier, I-III; Villadiego, II, I-II. 2, oraz III, 1.1 i 19; Braun, l,III;Przyłuski, f. 838; Gcntilis, 1,1-2; Warszcwicki, 13; Pasąuale, II; Kirchner, I, I; Marsclaer, I, II; Stókken, I; Wicąuefort, I, I i V; Recueil (1703); Callićres, I, VI; Bynkcrshock, I; Moser, m, I; Vattcl, IV, VI i VII; (G. F.) Martcns PDG, VII, II. Co do nazw rosyjskich: Istorija diplomatii, I, 305 n. i 344 n. /