132
z Turcją Francji. Parę razy właśnie francuski ambasador demonstracyjnie wyjeżdżał, a król Francji dopiero po pewnym czasie zgadzał się skierować nad Bosfor nowego przedstawiciela1. Jednakże posłowie muzułmańscy, wyprawieni na Zachód, odnoszą się do władcy przyjmującego tak służalczo, że trudno nie stwierdzić istnienia po prostu na Wschodzie stylu ceremonialnego odmiennego niż zachodni. Stopniowa adaptacja miała nastąpić dopiero w XVIII wieku2.
/ Podróż bywała nieraz długa i uciążliwa, a nawet niebezpieczna3, przy większym / dystansie trudno więc było przewidzieć, kiedy poseł przybędzie do kraju przczna-I czenia.'Poseł powinien był zatem, we własnym interesie, uprzedzić dwór przyjmu-f jący o zamierzonym przyjeździe, a przynajmniej zgłosić się zaraz po przybyciu. Zaniedbanie tego elementarnego obowiązku przynosiło szkodę samemu posłowi. Płk de La Salle, mianowany w r. 1748 charge (TaJJaires Francji przy senacie gdańskim, przebywał w Gdańsku już od tygodnia, a nie zgłosił się u miejscowych władz i ujawnił swój charakter dyplomatyczny wtedy dopiero, gdy Rosja zwróciła się do senatu z żądaniem zaaresztowania go jako dezertera z armii rosyjskiej4.
Zwykle już nad granicę wysyła się kogoś, kto wita posła i odtąd go eskortuje5. Funkcja ta ma szczćgólnfcTnaczcnjc na Wschodzie; pełni ją w Turcji czausz, w wielkim księstwie moskiewskim — pristaw6. Funkcja „przystawa” istnieje, zapewne pod wpływem moskiewskim, i w Polsce, a zwłaszcza na Litwie7. Przystaw ma w zasadzie jftzcde Wszystkim zapewnić posłowi bezpieczeństwo i dbać o jego utrzymanie, ale zarazem — mniej może oficjalnie — baczyć, aby poseł nie nawiązywał stosunków z miejscową ludnością. Wobec skarg na nadużycia, popełniane przez niektórych przystawów, sejm postanowił w r. 1677, że na funkcje te podskarbi wyznaczać ma tylko „dobrze osiadłych obywatclów Wielkiego Księstwa Litewskiego*’8. Przystawi utrzymują się do drugiej połowy XVIII w., ale z czasem sprawują pieczę tylko nad posłami tureckimi i tatarskimi9.
Poseł nie zawsze jedzic bez przeszkód od razu do stolicy państwa. W Turcji długo czasem czeka na granicy, aż mu się zezwoli na dalszą podróż10. Ale i po Polsce posłowie nie zawsze mogą dowolnie się poruszać — w szczególności w toku bezkrólewia. Ambasador francuski dc Bonzy, wylądowawszy w r. 1668 w Gdańsku po abdykacji Jana Kazimierza, musiał spędzić szereg miesięcy w Kwidzyniu aż mu pozwolono jechać dalej, zresztą nie do samej Warszawy11. Są to jednak sytuacje raczej wyjątkowe.
Za to niemal wszędzie istnieje zasada, wywodząca się z tradycji starorzymskiej, że poseł, powitany na kilka mil przed stolicą przez przedstawiciela miejscowego dworu, obiera wpierw na krótko fikcyjną siedzibę poza miastem12. Stąd nawiązuje kon-\ takt z właściwym dygnitarzem dworskim: marszałkiem, mistrzem ceremonii, we-| żyrem, tam gdzie utworzono taki urząd — z ministrem spraw zagranicznych czy se-| kretarzem stanu, rzadziej z samym monarchą13. Celem tego kontaktu jest tylko usta-( lenie terminu i trybu pierwszej audiencji. Poza Turcją, gdzie czeka się na nią nawet miesiącami, niekiedy zresztą bezskutecznie14, tak że poseł musi się zadowolić rozmowami z wezyrem i wielkim dragomanem — panuje zasada, że audiencja ta powinna być udzielona do kilku dni, czasem nazajutrz.
/ Audiencję poprzedza uroczysty wjazd posła do stolicy. Istny to nieraz popis wystawności i przepychu15. Poseł sam wyrusza ze świtą, obejmującą i kilkaset osób. Niektórzy miejscowi dygnitarze wyjeżdżają po niego do owej prowizorycznej siedziby za miastem, inni spotykają go w drodze. Poseł w uzgodnionym momencie bądź przenosi się do wysłanej po niego karety, bądź dosiada ofiarowanego mu rumaka. Dołączają się inni posłowie akredytowani w danej stolicy, miejscowa arystokracja, duchowieństwo, oddziały gwardii, orkiestry. Orszak, potężniejący do szeregu tysięcy osób, odprowadza posła do jego kwatery już w mieście, skąd — z reguły już nazajutrz — wyruszy on na audiencję u miejscowego władcy16 17.
W ceremoniale zachodzą lokalne warianty. W Wenecji np. miejsce karet i wierzchowców zajmą ozdobne gondole, wiodące posła w barwnym korowodzie przez cały Canal Grandę16. Chęć nadania pochodowi uroczystego charakteru — chociażby ze względu na prestiż gospodarzy — przejawia się i na Wschodzie, gdzie posłowi towarzyszą również wielotysięczne orszaki77.
Kulminacyjnym punktem uroczystości jest audiencja publiczna. Ma ona wszę-
Flassan, m, 365 n.; IV. 30 i 174 n.
O adaptacji tej zob. Blaga, 208 n.
Przykłady — Maulde, II, 155 n.; Picavct, 96; Bilder-Saal, VIII, 138 n.
(G. F.) Martena EMF, I, 21 n.; (Ch.) Martens CC, U, 80 n.
Zarządza to np. pkt VII przepisów pochodzących od cesarza Karola V — (G. F.) Martens AGV, l 369 n.
Ciekawie relacjonuje o pristawach np. Her bers tein, 118 n., oraz Lew Sapieha w zbiorze
Dyplomaci. Relacje staropolskie, 119-120. 7 (R.) Przeździecki DPCP, I, 21 n.; (S.) Grzybowski,
195 n.; z dawniejszych autorów — Fredro SF, 142.
47 VL, V, 539. 6* Zarzycki, 95.
6* Wg fteychmana, 40 n., Tomasz AJexandrowicz, wysłany przez Stanisława Augusta w r. 1766, musiał nad granicą czekać na pozwolenie wjazdu prawic rok.
(R.) Przeździecki DPCP, I, 158 n.
Maulde, II, 168 n.; Picavet, 98 n.; z dawniejszych autorów — Rćal, 297 n.; co do Polski — Przeździecki DPCP, I, 30.
Zob. np. Calliórcs (wyd. U), I, 94 n. Relacja Mińskiego (124) wspomina o audiencji „tajemnej**. wyprzedzającej publiczną.
Np. Piotra Zborowskiego (1568) w ogóle nie dopuszczono do sułtana — zob. jego relacja u Kraszewskiego. 65 n.
Szczególnie okazale były wjazdy niektórych oosiów polskich w XVII w.: Zbaraskiego (1622) do Stambułu. Ossolińskiego (1633) i Radziwiłła (1680) do Rzymu, Opalińskiego i Leszcz' a-skiego do Paryża (1645) — zachowało się wiele ich opisów (np. Dyplomaci. Relacje siaropo.skie, 202 n., 224 n., 286 n.). Przepychem tym później się gorszono — np. Fredro SF, 114 i 209 n.; Kołłątaj (List VI), 108. XVUI-wieczne legacje były już, poza niektórymi do Turcji (np. Leszczyńskiego — Roychman, 17 n.), skromniejsze — zob. np. Lorct, 91 n.
Szczególnie barwny opis swojego wjazdu do Warszawy za Jana Kazimierza zostawił nuncjusz Marescotti — (R.) Przeździecki DPCP, I, 52 n.
Picavct, 98 n. 77 Zob. np. Maulde, II, 242'U.; Degert AP, 235.