132 I* HITTJfKM H MAŁYM DOMKU
SĘDZIA
Właśnie... pewien znajomy... pan go nie zna., lak... to bywa...
namyślając się
Panie drogi... panie drogi... chciałem się jeszcze za*
pytać...
nagle, prędko, lekko pan długo tu jeszcze zabawi?
DOKTOR
Jak to?...
wybuchając sztucznym śmiechem
Jak?... czy długo zabawię?... ha! ha! Dobryś, łaskawy sędzio!... Przecież wróciłem... do licha!... Nareszcie wróciłem i nie myślę znowu gdzieś wyjeżdżać... po co?... dokąd?
SĘDZIA
Ja tylko tak... he! he! Ja myślałem tylko, że... delikatnie, ostrożnie
może kochany konsyliarz zechce wziąć się teraz do czegoś większego., do jakiejś wdzięczniejszej, łagodniejszej pracy... gdzieś...
DOKTÓR marszcząc brwi
Co?... co?... buty szyć?... brody golić?... co?
SĘDZIA ]
He. he!... Zawsze ten sam... he, he! Brody golić! nagle poważniejąc
Nie, ja tylko myślałem, że może doktór wrócił teraz do dawnego zamiaru.
DOKTOR oczekująco I
Do jakiego zamiaru? j
SĘDZIA
No, przenieść się gdzieś do większego miasta, do całkiem wielkiego... lo bywa... na przykład do Lwowa... profesura... coś... szersza arena, większe zadanie...
DOKTOR spokojnie Chcecie się mnie pozbyć?...
SĘDZIA
O, o! Dajże konsyliarz pokój... hm! Jakże pozbyć się? cóż znowu?... mówię tak ot, po przyjacielsku, po dawnemu, po sąsiedzku. Ładna historia! Pozbyć sie!... Ot, pytam się, radze... to bywa.
DOKTOR j. w.
To na nic, bo ja tu zostanę. Jeżeli tu żyć nie potrafię, to i nigdzie. Ha, trudno!... Musicie mnie znieść. Zaraz zaczynam robotę w szpitalu.
SĘDZIA lękliwie
Gdzie?
DOKTOR
W szpitalu... muszę pracować... To mię tak męczy ta bezczynność... żre! OL.
wstaje
■ Do stu diabłów'! Jak się wezmę do roboty, to będę znowu żył!... Dlaczego nie? hę... tylko pracy mi trzeba!... Tylko tego... Zaczynam robotę w szpitalu.
SĘDZIA /. w.
Tak... hm... tvlko, że w szpitalu...
DOKTOR
Co?
SĘDZIA
Jest teraz ktoś inny... chwilowo... tylko terar