128 T RITTN1.R W MAŁYM DOMKU
o tym mówić całkiem spokojnie. Przecież ja tym
żyję!... To tak, jakbym się bał mówić o tym, że oddycham, że widzę światło słoneczne... ż.e mi bije
serce... Przecież ja tym żyję.
WANDA
w nagłym zakłopotaniu spuszcza oczy
A... proszę mówmy...
pana... może przecież o tym nie
odwraca się
SIELSKI
pewnie choć trochę drżącym ze wzruszenia głosem Niech pani popatrzy... może pani na mnie popatrzeć... czy nie jestem spokojny?...
WANDA
podnosi powoli wzrok uśmiechając się nieznacznie — coraz
jaśniej
Tak, pan rzeczywiście spokojny...
cicho, ale prawie z podziwem Mój panie, mnie się zdaje, że w panu samym jest tyle pogody i jakiegoś anielskiego spokoju, że pan nie potrzebuje już właściwie nikogo do szczęścia...! pan nie...
SIELSKI
A pani nie potrzebuje?... Co? widzi pani, zapraszani panią do mego domu, w którym jest spokój... ciągle panią zapraszam.... Czy pani nie czuje... czy pani nie czuła nigdy?... bo ja nie tylko słowami panią zapraszam, ale ja czekam... patrzę na panią i czekam... A jak pani zechce...
WANDA 1
• lada ogromnie wzruszona, ale z uśmiechem, dotyka się jakby
ze strachem jego ręki
Cicho... mój panie... cicho!...
AKT TKZ1ŁCT. SCF.N A IV
SIELSKI
.ściska. porwany uczuciem, mimo woli Jc| rękę Ja... czekam...
WANDA
wyrywa się i ucieka do okna, gdzie opiera się na rękach, odwrócona fyłem do 5>JELSKIEGO> po chwili, Jakby po płaczu.
sucho, królko
Niech pan idzie!... co?... pójdzie pan?...
SIELSKI
*»lojqc /uk słup na tym samym miejscu, cicho, bezradnie Co?... iść?... hm... dokąd?
WANDA
prawie opryskliwie
Niech pan idzie... dokąd pan chce... do ogrodu... do lasu...
nagle bez przejścia, zmienionym głosem Zresztą ktoś przyszedł...
pałrzy przez okno
A! Sędzia... idzie z Lolem... tu idą... naprawdę...
SIELSKI
z roztargnieniem Sędzia... już się dowiedział... od żony... tak, pewnie już od niej słyszał... Przepraszam panią... idę...
zbliża się do drzwi
WANDA
A sędzina skąd wie?
SIELSKI
To ja powiedziałem. Przepraszam... wymknęło mi się... Do widzenia... bardzo przepraszam...
połyka się u progu
wymknęło mi się...
Wychodzi. WANDA patrzy chwilę za nim, w reszcie odchodzi na lewo. Przez chwilę scena pusta.
Bibl. Nar. Seria I. Nr 118 (Rittner: W małym domku) U