Sąd jest następną z czterech rzeczy ostatecznych r powośc eschatologii wspomaga upodmiotowienie śn,j. swoją powinność — tą jest beznamiętne pozbawianie*'' Pcl% życia — Śmierć antycypuje zadania, związane już z |0 '
opuszczeniu ciała. '
Mam moc nad ludźmi dobrcmi. / Ale więcej nade ziemi. (w 2k ,
-*216)
Widzimy jak śmierć najpierw stała się „pełnokrwista* dającą się namalować) literacką personifikacją, aby nl . przekształcić się w samodzielną istotę wyższą pełniącą SWą ? z boskiego upoważnienia i rozszerzającą swoje działanie poza Ch oddzielenia duszy od ciała, co było jej definicyjną, etymologie funkcją.
Może dlatego przedstawiając ją zaczęto w końcu czynić różn* cę między jej wyglądem a widokiem ciała w rozkładzie. Zauważono, że przedstawienie to zmieniało się od obrazu trupa poprzez tranu mumię, do kościotrupa i „czystego szkieletu", który od kilkuset lat jest normą. Przy tak zróżnicowanych funkcjach i odmiennych sposobach komponowania postaci śmierci nasuwa się pokusa wprowadzenia ich czasowego następstwa, a więc jakiejś ewolucji. Ostrożniej będzie mówić o repertuarze używanych zobrazowań, które nie następowały po sobie w czasie, ale stosowane były w różnych środowiskach i w różnych poziomach pojmowania świata. Poznanie śmierci może być przedstawione w ‘osobistym' z nią dialogu. Kto jednak ma obraz świata, wyraźniej oddzielający świat nadprzyrodzony, dokona tego poznania w sposób zdystansowany, jak to czyni Dialogus tie mortt (1545) Idziego Perrina, w którym Człowiek w debacie z Rozumem od niego dowiaduje się tego wszystkiego o nieuchronności końca, co mistrz Polikarp słyszał z ust Śmierci.
Nic jest dane człowiekowi, aby stanął pewną nogą na gruncie życia. Stop*® po stopniu zmierza do śmierci związany i uwolniony, stojąc, siedząc bądź idą®-wy czy w chorobie, czuwając czy we śnie, zawsze zbliża się do kresu żyda
Popularność dialogów z uosobieniem śmierci mogła być czy1' ™ iem podtrzymującym jej istnienie w postaci, która z jakimś P' Opo 0 , óstwem może jeszcze mówić; w ramach pewnej lag1’1 może mówić, szkielet zaś nie, bo nie ma już stosownych organ
• się 7. tym liczyć, reżyser byłby bezradny, gdyby miał pil- mUk‘elct mówiącą osobą dramatu, me ma z tym problemu I ^ warzący swoje „milczące poezje”. Trudno powiedzieć, czy pienie wizerunku szkieletowego spowodowało „zamilk-śmierci, czy zanik popularności dialogów cum morte zniósł zachowania jej trupiego kształtu. Innym jeszcze czynnikiem ^ odchodzenie od formy transi w przedstawieniach zmar-^nJ płytach nagrobnych, spowodowane przemianami w sposobie I ^nl0wania sacrum i zaświatów jako sfery istnienia czysto duchowego j transcendentnego.
Nacisk nowych eschatologicznych obowiązków sprawił, że 11 ^et w tekstach zapoznających ze śmiercią pojawiają się przestrogi szczegółowe, antycypujące dalsze etapy ostatniej drogi. Twierdząc, że me ona będzie sądzić. Śmierć trochę nas oszukuje. Niedwuznaczne potępienie nieuczciwych sędziów oparte jest wszak na wyliczeniu ich niegodziwych praktyk: stronniczość, przewlekanie spraw, korupcja: ..To wszytko będzie wzjawiono / I ciężko pomszczono”. Czymże to jest jak nie oskarżeniem, sądem i skazaniem?
Wszytki moja kosa skarżę:
Panie i tłuste niewiasty. / Co sobie czynią rozpfujsty.
Mordar/e i okrutmki. / Ty posiekę nieboszczyki;
Dziewki, wdowy i mężatki / Posiekę za ich niestatki. (w. 276-283)
Śmierć posuwa się w ferworze do zawstydzająco populistycznego potępiania karczmarzy, „co żle piwa dają”. Mściwe zacietrzewienie, jakiemu tu daje upust postać — „będę im lać w gardło smo-ię — każe nam podejrzewać jakieś bolesne doświadczenia autora w kontaktach z karczmarzami.
Ta uzurpacja boskich zadań — pomijając niestosowną banalizację odzwierciedla średniowieczną innowację w zakresie eschatologii; rozbicie koncepcji sądu na dwa etapy przez wprowadzenie sądu indywidualnego bezpośrednio po śmierci. Sprawa była ważna, co znajduje np. wyraz w dołączeniu do traktatu Dionizego Kartuza o czterech sprawach ostatecznych dialogu o indywidualnym sądzie nad duszami. Ta ostatnia idea nie jest niczym zaskakującym wobec moralitetowego nacisku na samodyscyplinę i ciągłą samoocenę. Skoro mechanizm Sądu Ostatecznego przenosimy jako osąd moralny
345