254 RUSKIE I POLSKIE
nej religii, bo Mariusz Wilk jest poganinem” [Jam poganin. Mariusz Wilk rozmawia z Markiem Włodarskim o polskiej rusofobii, wilkołakach oraz poszukiwaniu siebie. Cytowana część wywiadu została zapisana w trzeciej osobie, „Lampa” 2006, nr 6).
77 M. Wilk, Wilczy notes, s. 15.
70 Tamże, s. 14.
79 M. Wilk, Listy z Północy...
uo M. Wilk, Wilczy notes, s. 55.
81 G. Herling-Grudziński, Dziennik pisany nocą, „Rzeczpospolita”, dodatek „Plus-Minus” z 14-15 XI 1998. Sam Wilk cytuje to zdanie w Woloce, s. 179.
82 Wilk tłumaczy, że nie jest to jednak wieś. „Przynajmniej w tym znaczeniu, w jakim była ona wsią dawniej. Zresztą, na mapach Kondy Biereżnej albo w ogóle nie ma, albo jest oznaczona jako «nieżyłaja», to znaczy wymarła. Innymi słowy, to raczej jakieś wieświdmo... Złudawieś... Wieśdzia-dło”. Wilk osiadł tutaj także i dlatego, że uważa „zagładę wsi za najważniejsze wydarzenie XX wieku w Rosji” i stąd właśnie chce „zajrzeć w twarze tym, którzy przetrwali na miejscu zagłady” [Dom nad Oniego, Warszawa 2006, s. 21). Jest to właściwie podstawowy motyw jego czteroletniego „życiopisania” w Kondzie Biereżnej.
03 M. Wilk, Dom nad Oniego, s. 22.
84 Pejzaż ze śmiercią w tle. Z Mariuszem Wilkiem rozmawiał Tomasz Fiałkowski, „Tygodnik Powszechny” 1998, nr 38.
85 M. Wilk, Listy z Północy...
86 M. Wilk, Wołoka, s. 41.
87 A.St. Kowalczyk, O Wilku mowa, „Res Publica Nowa”, marzec 1999.
88 Por. M. Wilk, Wilczy notes, s.12-15.
89 M. Wilk, Wołoka, s. 23-24, 30,
90 K. Koehler, Dydaktyczne nominacje, „Dziennik” z 5 IV 2006. Dom nad Oniego stał się powodem do konfrontacyjnego rozrachunku z Wilkiem; przeprowadził go Adam Pomorski, od dawna żywiący wątpliwości co do rangi ideowej i pisarskiej autora Wilczego notesu. Wytknął „barbaryzmy rosyjskie”, „stereotypy rusofilskie” oraz „pozę twardziela”. „Z własnych antypolskich i antyzachodnich uraz czyni Wilk recepty dla Rosji, powtarzając antydemokratyczne banały ideologii rosyjskiej”. Najwięcej wiedzy ma czerpać
z „publicystyki rosyjskich nacjonalistów” i może wreszcie źle skończyć, bo w „antyszambrach tajnej policji” (Wilcze doły, „Rzeczpospolita”, dodatek „Plus-Minus” z 2-3 IX 2006). Pomorskiemu replikował Andrzej de Lazari: „Wilk uparcie i konsekwentnie próbuje uświadomić polskim czytelnikom, że Rosjanie różnią się od nich nie mniej niż Chińczycy... [...] Pomorski Polak się czepia, gdyż jest przekonany, jak większość pysznych polskich polityków, że posiadł Prawdę historyczną i moralną. Wilk w to wątpi, ukazuje wielość «prawd» i wyjaśnia, skąd biorą się «prawdy rosyjskie^’ [Dokopać Wilkorusowi, „Rzeczpospolita”, dodatek „Plus-Minus” z 16-17 IX 2006). Wypada przyznać rację Przemysławowi Czaplińskiemu, który w znakomitym omówieniu Wołoki wymienił stereotypy kolonialne we współczesnym polskim pisaniu o Rosji („jakby nim nadal rządził Sienkiewicz”) i zakończył; „Odmowa współtworzenia wszelkiego stereotypu wydaje mi się jedną z największych zalet pisania Wilka. Nie twierdzę, że ma on rację we wszystkim, co pisze o Rosji. Po przeczytaniu jego książek można się z nim nie zgadzać, nie można natomiast bezkarnie podtrzymywać dotychczasowych klisz” [Daleko od imperium, „Gazeta Wyborcza” z 8 IX 2006).
Co nie oznacza, że u niego takiego obrazu nie ma. Przykład pierwszy z brzegu: „Pokoszone chaty, sczerniałe od wilgoci, pijane ryła w uszankach pod magazynem z wódką, oraz błoto, gdzie okiem sięgnąć” [Dom nad Oniego, s. 124).
M. Wilk, Wołoka, s. 181. Nie chcę teraz rozpatrywać rozważań autora o tym, że „damy” nie powinny się brać do spraw wojny, bo nic z tego nie rozumieją. Trzeba by było użyć tu kategorii genderowych.
M. Wilk, Wołoka, s. 177-178.
Tamże, s. 178.
Tamże, s. 179.
Wspaniale się to konkretyzuje na okładce do wydania III (2005) autorstwa Macieja Sieńczyka, nawiązującego do schematów propagandy z czasów wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku: kozak ma na głowie papachę z czerwoną gwiazdą, hasa z obnażoną szablą na koniu, obok, może zdeptana przez konia, leży prawdopodobnie zgwałcona dziewica w białej sukni, w dali widać płonący dom.