- Bardzo mocno - powiada.
- Więc czy on nie pójdzie znowu do tych Lotofagów obcować z nimi jawnie i gdyby z domu przyszła jakaś p o m oc dla pierwiastka oszczędne go w jego duszy, wtedy te myśii blagierskie zamkną wrota królewskiego rnuru
w nim i nie dopuszczą ani tej pomocy samej, ani nie przyjmą słów, które w charakterze posłów od poszczególnych ludzi starszych przychodzą; one D same panują i walczą; wstyd nazywają naiwnością, wyganiają go za mur bez szacunku i on sobie idzie precz; panowanie nad sobą nazywają brakiem rysów męskich, obrzucają je obelgami i wyrzucają; umiarkowanie i ład w wy-270 Platon, Państwo 560 D
datkach malują przekonująco jako brak kultury i b r u d ne skąpstwo, i wyświecają z granic przy pomocy licznych bezużytecznych pożądań?
- Bardzo mocno.
E - Kiedy się ich jakoś pozbędą i wykadzą po nich duszę, którą opanowały, i teraz jej wysokich święceń udzielą, wtedy już sprowadzają butę i nierząd, i beznadziejną rozpustę, i bezwsytd w całej ich świetności, w wieńcach i z licznym chórem, chwalą je i mówią o nich pieszczotliwymi słowy, nazywając butę wyższą kulturą, nierząd - niezależnością, beznadziejną rozpustę -561 pańskim gestem, a bezczelność - męstwem. Czyż nie w ten sposób jakoś -dodałem - przemienia się młody człowiek z wychowanego w pożądaniach koniecznych i dochodzi do wyzwolenia i spuszczenia z łańcuchów pożądań niekoniecznych i niepożytecznych?
- To bardzo wyraźne - powiada.
- Potem żyje taki człowiek - dodałem - i wydaje pieniądze na konieczne
i niekonieczne przyjemności, i nie szczędzi na nie trudów ani zachodu. JeB żeli ma szczęście i nie rozlampartuje się zbytnio, a postarzeje się też i ten
wielki gwałt mu przejdzie, wtedy zaczyna wpuszczać do siebie i przyjmować częściowo te pożądania, k.tór e były poszły na wygnanie, i co któr e
nadejdzie, temu nie oddaje się cały, tylko jakoś między nimi równowagę zaprowadza i tak żyje. Co się które nadarzy, temu rząd nad sobą oddaje, jakby ono ten urząd losem wyciągnęło - pokąd go nie zaspokoi. Potem znowu innemu hołduje, nie gardzi żadnym, wszystkie żywi na równi.
- Tak jest.
- Ale myśli prawdziwej - dodałem - nie przyjmuje i nie dopuszcza jej do swojej twierdzy, gdyby mu ktoś powiedział, że jedne przyjemności rodzą się C na tle pożądań pięknych i dobrych, a drugie na tie złych, i jednym się należy oddawać i szanować je, a drugie poskramiać trzeba i ujarzmiać. On zawsze na to trzęsie głową, że nie, i powiada, że wszystkie są podobne i wszystkie trzeba szanować zarówno.
- Tak jest - powiada - człowiek tak dysponowany, zupełnie tak postępuje.
- Nieprawdaż - dodałem - i tak sobie żyje z dnia na dzień, folgując w ten
sposób każdemu pożądaniu, jakie się nadarzy. Raz się upija i upaja się muD zyką fletów, to znowu pije tylko wodę i obchudza się, to znów zapala się do
gimnastyki, a bywa, że w ogóle nic nie robi i o nic nie dba, a potem niby to zajmuje się filozofią. Często bierze się do polityki, porywa się z miejsca i mówi byie co, i to samo robi. Jak czasem zacznie zazdrościć jakimś wojskowym, to rzuca się w tę stronę, a jak tym, co robią pieniądze, to znowu w tamtą. Ani jakiegoś porządku, ani konieczności nie ma w jego życiu, ani nad nim. On to życie nazywa przyjemnym i wolnym, i szczęśliwym, i używa go aż do końca.
E - W każdym razie - powiada - opisałeś życie kogoś, kto jest za równością