Ponieważ animus silnej kobiety ma wszelkie cechy patriarchal-ne, mężczyzna tego typu ma duże szanse na sukces. Catherine to wie i sytuacja, w której się znalazła, nie jest dla niej niczym wyjątkowym. Tym razem jednak instynktownie przeczuwa, że stanie się coś, czego nie będzie mogła kontrolować. A zatem, gdy mężczyzna próbuje przełamać jej opór, łagodnie zwraca mu uwagę:
- Jean-Baptiste, jeszcze nie czas, nasza historia jeszcze się nie zaczęła.
W odpowiedzi Jean-Baptiste stanowczym gestem bierze ją w ramiona i składa na jej ustach gorący pocałunek. Catherine Dcneuve jakby topnieje. Podczas sceny pocałunku zza kadru dobiega jej głos:
- Powinnam uciec, ale poza nim nie widzę świata!
Bohaterka przeoczyła więc chwilę, w której jeszcze możliwe
było wybranie wariantu ucieczki, toteż niczym w pułapkę wpada w rolę ofiary. Catherine i jej silny mężczyzna mają romans. Jakie są dalsze koleje ich losów? Kochanek przepadł jak kamień w wodę, co, jak wiadomo, należy do repertuaru zachowań tego typu mężczyzn. Catherine szuka go jak oszalała przez całą noc, aż znajduje go w kasynie.
Scena ta rozgrywa się o świcie. Kasyno skąpane jest w zimnym, jakby martwym świetle poranka. Kryształowe zwierciadła, zasłony z purpurowego aksamitu, meble z mahoniu. Jean-Baptiste siedzi przy ruletce, w gronie innych umundurowanych mężczyzn i pięknych kobiet z uszminkowanymi na czerwono ustami, ubranych w mocno wydekoltowane suknie wieczorowe. Widok Catherine budzi w nim lekką irytację.
- Co tu robisz? - pyta.
- Szukałam cię. Byłam wszędzie, a dzisiejszej nocy... Porozmawiaj ze mną, Jean-Baptiste, choć przez chwilę!
Catherine próbuje się do niego przytulić, ale on odpycha ją brutalnie:
- Pewne godziny należą zawsze tylko do mnie. Są dni, które pragnę zachować wyłącznie dla siebie. Tylko dla siebie, rozumiesz? Dotyczy to również ciebie. Jesteśmy dwojgiem ludzi!
W zasadzie Jean-Baptiste ma rację, jego słowa w pełni odpowiadają Jungowskim poglądom na temat szczęśliwych związków. Ale Jean-Baptiste przeoczył drobny szczegół: przecież mógł uprzedzić kochankę, że ma zamiar spędzić noc w kasynie. Gdyby to jednak uczynił, nie byłby silnym mężczyzną - tym, którego Catherine kocha do obłędu. Skomplikowana historia. W każdym razie w Catherine budzi się słaba dziewczynka.
- Tak bardzo cię potrzebuję - szepcze. - Należysz do mego życia! Potrzebny mi twój głos, twoja czułość, twój dotyk! Chroń mnie, musisz mnie chronić!
Mówiąc to, tuli go do siebie, przyciska do swej silnej piersi jego głowę.
Czy możecie to sobie wyobrazić? Ta niezależna właścicielka plantacji, która od lat z sukcesem prowadzi interesy z setkami mężczyzn, domaga się ochrony od mężczyzny! Ale po co? Przecież przez całe dotychczasowe życie doskonale dawała sobie radę sama! My, silne kobiety, doskonale rozumiemy, co się dzieje z naszą bohaterką, ale dla człowieka stojącego z zewnątrz, dla niezaangażowa-nego obserwatora, wewnętrzna logika tego wydarzenia pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście, Jean-Baptiste też nic z tego nie pojmuje. Zdecydowanym gestem odpycha kochankę i woła:
- Przestań, przecież nie jesteś żebraczką! Pragnę dla siebie całego świata, a nie tylko kawałka ziemi! Chcę odkryć cały świat!
Nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie wyobrazić sobie moją radość w chwili, gdy obejrzałam tę scenę. Przecież jest to wręcz podręcznikowy przykład przygód silnej kobiety, jej tęsknoty do silnego mężczyzny! Jean-Baptiste ma rzecz jasna rację, gdy ze zdumieniem stwierdza: „Przecież nie jesteś żebraczką!”.
131