- Ale może akurat coś pisać.
Basi „ale” jest zawsze o jedno lepsze niż moje „ale” Basia jest specjalistką w seksualizacji dóbr kościelnych i w zdawaniu poprawkowej matury z Polski Jagiellonów. Basia lubi sobie pojęczeć, gdy mężczyźni ją zostawiają. Spotykamy się wtedy częściej i Basia zawsze prosi: „Nagraj mnie kamerą, jak śpiewam Kocham cię, życie, co?” Czasem też dzwonimy w środku nocy do lecznicy weterynaryjnej, gdzie adoruję jednego z lekarzy, i nagrywamy na sekretarkę nasze interpretacje piosenek z dobranocek. Wiemy, że mój weterynarz tam jest i nas słyszy. Skąd to wiemy? Bo tak. Mój weterynarz jest głupszy niż ten jego foksterier, ale to jest namiętność i muszę śpiewać.
Wychodzę za mąż, a Basia wychodzi na jakąś imprezę i poznaje Japończyka. Mówią do siebie przez dłuższy okres językiem miłości, coś jakby włoskim, który po wsłuchaniu się okazuje się miksem angielskiego z japońskim i narzeczem sprawozdawców sportowych komentujących jazdę figurową na lodzie. Japończyk Basi jest coraz piękniejszy i zajmuje coraz więcej łóżka. A potem przenoszą się z tym łóżkiem do Minneapolis.
- Śniłaś mi się - mówi do mnie transatlantycko Basia. -Śniło mi się, że chciałam ci coś powiedzieć, a ty powiedziałaś, żebym się zamknęła, bo chcesz mi coś powiedzieć.
- Chcesz, Basia, przyślę ci moje nagie zdjęcie, na którym wyglądam jak Matka Boska - odpowiadam.
() moim synu z Bondem
Mam syna z nowym Bondem. Jeszcze go nie było w kinach, a )a już miałam z nim dziecko.
Babcia mojego syna z Bondem, ojciec mojego syna z Bon-dem, a mój mąż, wszyscy widzą w moim synu miód i mleko, ■.pokój i pocieszenie. Z tym że mleko błękitne. A ja w nim widzę co? Nóż lśniący i pistolet czarny. Aie dla pozoru rozmawiam z mężem o przyszłości mojego syna, którego mam / Bondem. Może będzie sportowcem.
()n ma za dużą głowę na sportowca - mówi mój mąż. A le na kulomiotacza? Na kulomiotacza ma dobrą - mówię. A co on - ma tą głową miotać? - pyta mąż z politowa-
....... choć to ja się nad nim lituję, nie mówiąc, z kim mam
lego syna.
Ink to się stało, że masz syna z nowym Bondem? - pyta Bronka.
I’« > prostu stałam w oknie, wiesz, a on nadjechał konno, i .I' I o< /.ył, odbił się od konia, zawisł w powietrzu na wy-I om i moich oczu i zapytał, czy przyjdę. „Teraz?”. „Teraz” N" pi 'wiedz, nie poszłabyś? - pytam. - Na siedemnastą. Mm mówi Bronka. - Czyli przez zapatrzenie.
I" im |cs| prawda. Przez całą ciążę z synem starałam się
i •' i....... jednym widoku: córka sąsiadów ma pięć lat i chla-
a, w ogródku w plastikowym basenie. Jest środek lata, « u "l |r| głową na sizalowym sznurku dyndają, wietrzą się ►filii lelnne lisy. Kołnierze. Gdy ten widok był nieczynny, •Bul inloiii. i zckałam i wyklejałam żółte kwiatki. Ale czegoś Hlf iliipiliiiiwnlam i teraz mam syna z nowym Bondem.
30 | 31