żaden z lekarzy nie miał wątpliwości, że mała po prostu udusiła się pępowiną w trakcie porodu, ale czemu nie zrobić sekcji, skoro można. Zdjęcie, drugie zdjęcie. Matka całuje zawartość zawiniątka, ojciec płacze strasznie, ale też całuje. Kicz, kiczyzm. A potem długie noce photoshopizmu.
Tammy likes grief, nawet dęby pamięci zasadziła swojemu synkowi, który urodził się martwy z powodu jakichś niewydolności układowych. Czy sformułowanie „urodził się martwy” jest zgodne z konstytucją? Bo z logiką - nie jest.
Tak, mój świat kręci się wokół dzieci. Nie ma drugiego tak głębokiego lasu.
Wokół tych poronionych też, choć nie potrzebuję się uważ-niać. Mam dwójkę żywych, wedle moich podmiejskich standardów jestem kobietą spełnioną, chociaż chodzę za mężem, żeby łaskawie zrobił mi trzecie. Nie potrzebuję dorabiać sobie legend. Jest takie mieszkanie, w którym umarło moje pierwsze dziecko, i niczyje kompleksy tego nie zmienią.
Za trzy lata wymyśliliśmy, że pojedziemy do Australii na miesiąc. Może tam zrobimy jeszcze jedno.
Mntka Lelijasa
A co jeśli jestem matką Lelijasa?
Matka Lelijasa mieszkała po drugiej stronie kanału, a Le-lijas był bandytą. Nazywali go Lelijasem, bo matka, która go miała jednego, mówiła do niego „lelijko” Taki kwiatku. Gdy Lelijas z kolegami szedł przez wieś, ludzie robili półobrót i ostrzegali się nawzajem przez ramię: „Abisynia idzie” Lelijas może nie był najgorszy ze wszystkich, ale miał imię groźne, jakby go sama matka namaściła na zbrodniarza, więc na niego urządzano najbardziej zdeterminowane obławy. Aż w końcu go złapali i nie wiem co.
Matka Lelijasa już dawno nie żyła, gdy postanowiliśmy się z rodzeństwem ciotecznym wybrać na szaber do jej opuszczonego domu. Podłoga pierwszego piętra, czyli dach parteru, była częściowo zarwana, cioteczne rodzeństwo zaraz pobiegło zarwać ją do reszty. Na piętrze znaleźli górę od cukierniczki w kształcie różowej kury. Ja z dołu nabrałam papierów. Kiedy wróciliśmy do domu, babcia pierwsze, co zrobiła, to wrzuciła moje znalezisko do pieca. Nie miała do nas pretensji, żeśmy metodą włamu wynieśli z domu matki Lelijasa szklaną kurę, żeśmy w ogóle tam poleźli - nie. Ale za przywleczenie papierzysk dostało mi się okropnie. Coś było na tych liniowanych kartkach napisane takiego polemicznego, takim pochyłym pismem, co babcię rozjuszyło.
Potem Lelijas też zmarł i zaczął do mnie przychodzić. Stało się to głównie za sprawą peerelowskiego kryminału Zaufajcie Drakuli, który leżał, więc go przeczytałam, a także z powodu opijania się na noc. Lata były gorące, żeby cokolwiek
42 | 43