tentycznych wydarzeniach (w hrabstwie Northumberland miał grasować groźny wampir). W tej powieści-rzece o wampirze powtarzają się, jak pisze Marigny, dwie przygody: „albo Varney usiłuje zawrzeć małżeństwo pod fałszywym nazwiskiem, lecz w ostatniej chwili - rozpoznany - musi salwować się ucieczką, albo też zostaje przypadkowo zabity lub zamordowany przez bandytów podczas podróży, lecz opatrznościowe promienie księżyca przywracają go do życia”28. Firmę wyżej ceni tę powieść niż inni badacze. Podkreśla „straszliwą samotność” sir Francisa Vameya, a nawet jego „tragiczną wielkość”, która przejawić się ma w końcowym samobójstwie - „samobójstwie dość oryginalnym i nie dającym już żadnej szansy na jakiekolwiek zmartwychwstanie, ponieważ Vamey rzuca się do krateru Wezuwiusza”29.
W postaci sir Vameya pojawiają się cechy, które pozwoliły badaczom traktować go jako głównego prekursora literackiego Draculi. Są to: swoista „iniqacja seksualna” młodych dziewcząt, czasem granicząca z gwałtem bądź będąca gwałtem; korzenie wampiryzmu w Europie Środkowej; quasi-naukowe metody niszczenia wampira i detektywistyczne polowanie na niego. Ale oto znajdujący się już na granicy autoparodii literackiej cytat z Wampira Vameya: „Ciało młodej dziewczyny o cudownie zaokrąglonych kształtach zadrżało pod wpływem trwogi, która ogarnęła jej duszę. Straszliwe oczy [...] patrzyły na anielską postać. Odzwierciedlała się w nich ohydna radość z powodu nadchodzącej chwili ponurej profanami. Zatopiwszy palce w długich włosach, pociągnął głowę nieszczęsnej na brzeg łoża. Jednym susem chwycił jej szyję między zęby podobne do zwierzęcych kłów - nastąpił upust krwi i rozległ się ohydny odgłos ssania. Dziew-
28 J. Marigny, Le vampire dans la littćrature..., s. 115. Autor również zrelacjonował spór o autorstwo utworu i wskazał na niekonsekwencje widoczne w tekście. Sądził, że to właśnie dzięki Vameyowi -mimo jego dłużyzn i niekoherencji - angielski szeroki ogół zapoznał się z wampirem (s. 109-116).
29 J. Finne, La bibKographie..., s. 56.
30 Por. C. Leatherdale, Dracula..., s. 57.
31 Por. O. Volta, Le vampire, s. 51. Reprodukcja okładki z 1847 roku.
32 Maciej Żurowski poświęcił znakomite studium (Lautreamont i Mickiewicz, „Przegląd Humanistyczny” 1977, nr 1) słowom poety, który mówiąc o swoich Pieśniach Maldorora, wyraził się w następujący sposób: „Było to coś w rodzaju Manfreda Byrona i Konrada Mickiewicza, lecz o wiele straszniejsze” (s. 25). W precyzyjnym wywodzie Żurowski wykazał, że Lautrćamont miał na myśli Dziady Mickiewicza, które znał z francuskiego przekładu prozą poetycką (według francuskiego obyczaju translator skiego, który nawet „w pewien sposób unowocześnia! naszego poetę we Francji”, s. 29). „Konrad, czyli