Aubrey opuścił ze wstrętem obłudnego przyjaciela, aby pośpieszyć do matki naiwnej dziewczyny i powiadomić ją o tym, co mogło się zdarzyć, a także poinformować o charakterze uwodziciela i wywołanych przez niego wcześniej skandalach. Położywszy kres haniebnemu procederowi swego dotychczasowego towarzysza podróży, nie zważając na groźbę zemsty z jego strony, młodzian postanowił całkowicie oddalić się i bez zwłoki ruszyć tropem pielęgnowanej w duszy tęsknoty.
Opuścił Rzym i popłynął statkiem do Grecji. W czasie wędrówki przez półwysep któregoś pięknego dnia przybył do Aten - miasta złotego wieku kultury starożytnej Grecji. Wynajął pokój u pewnego Greka, który zamieszkiwał w położonym u stóp Akropolu starym mieście, pochodzącym jeszcze z czasów tureckich. Pod wrażeniem słynnych budowli i zabytków starożytności Aubrey zapomniał o rozczarowaniach, jakich dostarczyła mu niedawna przeszłość i oddał się bez reszty przygodzie wśród historycznych miejsc, pełnych mitów i dzieł sztuki.
Pod tym samym dachem co i on mieszkała córka gospodarza, dziewczyna o tak niezwykłej urodzie, że mogłaby pozować słynnym malarzom. Janthe towarzyszyła często Aubreyowi w jego wyprawach, a jej pełna gracji postać przykuwała wzrok, zmierzający akurat odcyfrować ledwo widoczne litery z porośniętego pnączami kamienia lub rozmytej tablicy zapadającego się luku. Wtedy jego antykwaryczne zainteresowania popadały w konflikt z uczuciem niewysłowionej pogody ducha spowodowanym obecnością młodej Greczynki. Zwłaszcza gdy usiłował pozostałości dawnego świata zachować w rysunkach na przyszłe godziny, dziewczyna stawała przy nim, podziwiając jego prace, i opisywała mu ludowe tańce swojej ojczyzny albo orszak weselny, zapamiętany jeszcze z lat dziecięcych. Jej fantazja i wyobraźnia tkwiły głęboko w ludowych wierzeniach i tradycji jej rodaków. Opowiadała mu więc liczne podania i legendy tak sugestywnie, że poruszony do głębi przerywał zajęcie. Jedna z jej opowieści, w ogóle nierzadko mówiących o upiorach, dotyczyła wampira, który żył ponoć kiedyś w tej okolicy wśród krewnych i przyjaciół, każdego roku zaś musiał odnowić swoje siły witalne krwią niewinnej dziewczyny. Gdy odmalowywała portret krwiopijcy i jego pożądliwość w stosunku do płci pięknej, ukazywało się przed oczyma Aubreya oblicze jego dawnego towarzysza podróży; obraz ten mroził mu krew w żyłach. Mimo to próbował uświadomić dziewczynie, że historie te to tylko wydumane przesądy, które krążą wśród ludu w najróżniejszych wersjach.
Janthe wymieniła mu jednak nazwiska starych ludzi, którzy odkryli istnienie okrutnej istoty. Ich dzieci lub krewnych znajdowano nieżywych z krwawymi znamionami upiora na martwym ciele. Mimo zapewnień Janthe o prawdziwości tej opowieści Aubrey nie wierzył. Prosiła więc, załamując ręce, aby nie naśmiewał się