ból z powodu jej zachowania - plącze, mówi, że boli ją kolano, pociera bolące miejsce itd. Wiem, że sam zachowuję się w dość podobny -choć bardziej powściągliwy - sposób, kiedy odczuwam ból, więc zakładam, że moja córka odczuwa coś w rodzaju tego, co ja, kiedy obetrę kolano.
Podstawa mojego przekonania, że zwierzęta mogą odczuwać ból, jest podobna do podstawy mojego przekonania, że moja córka może odczuwać ból. Zwierzęta w bólu zachowują się w sposób bardzo podobny do ludzi i ich zachowanie jest wystarczającym usprawiedliwieniem przekonania, że odczuwają ból. To prawda, że (z wyjątkiem tych małp człekokształtnych, które zostały nauczone komunikowania się w języku migowym) nie mogą nam powiedzieć, iż odczuwają ból - ale kiedy moja córka była bardzo mała, także nie mogła powiedzieć. Mimo to znalazła sposoby, by uwidocznić swoje wewnętrzne stany, co sprawia, iż możemy być pewni, że istota odczuwa ból, nawet jeśli nie jest zdolna do posługiwania się językiem.
By wzmocnić konkluzję z zachowania zwierząt, możemy odwołać się do faktu, że układ nerwowy wszystkich kręgowców, a szczególnie ptaków i ssaków, jest zasadniczo podobny. Części ludzkiego układu nerwowego odpowiedzialne za odczuwanie bólu są stosunkowo stare w kategoriach ewolucyjnych. W odróżnieniu od kory mózgowej, która rozwinęła się w pełni dopiero, gdy nasi przodkowie wyodrębnili się od innych ssaków, podstawowy układ nerwowy' ewoluował u hardziej odległych przodków wspólnych dla nas i innych „wyższych” zwierząt. Paralele anatomiczne sprawiają, że jest prawdopodobne, iż zdolność zwierząt do odczuwania bólu jest podobna do naszej.
Warto zwrócić uwagę, że żadna z podstaw, na których opieramy przekonanie, iż zwierzęta odczuwają ból, nie stosuje się do roślin. Nie możemy zaobserwować u nich zachowania sugerującego ból - sensacyjne stwierdzenia o czymś przeciwnym nie zostały osadzone na pewnym gruncie ani też rośliny nie mają scentralizowanego układu nerwowego tak jak my.
Zwierzęta zjadają się nawzajem, dlaczego więc
nam nie wolno zjadać zwierząt
Można to nazwać obiekcją Benjamina Franklina. Opowiada on w swojej Autobiography, że był przez jakiś czas wegetarianinem, ale jego abstynencja od mięsa zwierzęcego skończyła się, kiedy zobaczył przyjaciół przygotowujących do smażenia rybę, którą właśnie złowili. Gdy rozkroili rybę, okazało się, że ma w żołądku mniejsze rybki. „Hmmm - powiedział Franklin do siebie - jeśli tyjesz inne ryby, nie widzę powodu, dla którego my nie możemy zjeść ciebie”, i zjadł ją.
Franklin był przynajmniej uczciwy. Opowiadając tę historię, przyznał, że przekonał się o prawomocności obiekcji, dopiero gdy ryba smażyła się już na patelni i pachniała wspaniale; dodał, że jedną z korzyści bycia „rozumującą istotą” jest to, iż można znaleźć powód, dla czego się tylko chce. Riposty do tej obiekcji są oczywiste, akceptacja Franklina potwierdza bardziej jego chęć na usmażoną rybę niż siłę rozumu. Na początek, większość zwierząt, które zabijają dla pożywienia, nie byłaby w stanie przeżyć, gdyby tego nie robiła, podczas gdy my nie mamy potrzeby jedzenia mięsa zwierząt. Następnie, to dziwne, że ludzie, którzy generalnie uważają zachowanie zwierząt za „bestialskie”, gdy im to pasuje, używają argumentu, iż powinniśmy spojrzeć na zwierzęta, by zasięgnąć rady moralnej. Decydujące jest jednak to, że zwierzęta nie są zdolne do rozważenia dostępnych możliwości czy podjęcia refleksji nad etyką ich diety. Dlatego nie można utrzymywać, że zwierzęta są odpowiedzialne za to, co robią, ani twierdzić, że z racji tego, iż same zabijają, „zasługują” na podobne traktowanie. Z drugiej strony, ci, którzy przeczytali powyższe, muszą rozważyć możliwość usprawiedliwienia swoich nawyków żywieniowych. Nie można wyzbyć się odpowiedzialności przez imitowanie istot, które nie są zdolne do dokonywania takiego wyboru.
Czasami ludzie odwołują się do faktu, że zwierzęta zjadają się nawzajem, by pokazać coś nieco innego. Ten fakt - ich zdaniem - sugeruje nie to, że zwierzęta zasługują, by być jedzone, ale że jest naturalne prawo, w myśl którego silniejsi żerują na słabszych, rodzaj darwinowskiego „przetrwania najlepiej przystosowanych”, gdzie jedzenie zwierząt jest jedynie odgrywaniem naszej roli.
Ta interpretacja zawiera dwa zasadnicze błędy: jeden co do stanu rzeczy, drugi w rozumowaniu. Błąd rzeczowy tkwi w założeniu, że spożywanie przez nas zwierząt jest częścią naturalnego procesu ewolucji. Może to być prawdą, jeśli chodzi o kilka prymitywnych kultur, które nadal polują, by zdobyć coś dojedzenia, ale nie ma nic wspólnego z masową produkcją zwierząt domowych na fermach przemysłowych.
79