XXIV Tli MATY I GATUNKI TWÓRCZOŚCI
W centrum akcji widzimy „ojca”, zagadkową postać, kupca z profesji, który przewodząc gromadzie ciemnych i ryżowłosych subiektów, stoi na czele sklepu materiałów bławatnych. Widzimy go dręczącego się w wiecznej gonitwie, z głębokim niepokojem w sercu o wieczną tajemnicę, bezustannie atakującego i molestującego przy pomocy najszykowniejszych eksperymentów istotę rzeczy. Pisane było temu srodze doświadczonemu, prześladowanemu przez los mężowi pielęgnować samotnic swe medytacje
0 zbawieniu świata pośród tępego i obojętnego otoczenia, nieczułego na jego troski metafizyczne, załamać się nieomal pod naporem metafizycznej misji. Jego problematyczne i kacerskie eksperymenty dotykają korzeni tajemnicy świata. Nieustannie kusi go to, by manipulować występną dłonią przy tajemnych węzłach spoistości świata, przebierać palcami, łaskotać jego zagadkę w najwrażliwszym miejscu i prowokować1.
Centralną postacią Sklepów cynamonowych jest zatem Ojciec. To jego podgląda młodziutki Józef, zafascynowany „kacerską doktryną*' i eksperymentami. W Sklepach Józef jest jeszcze dzieckiem, dla którego hieroglifem może być każda, najprostsza rzecz lub czynność — ale też dlatego świat chłopca jest niebywale bogaty, gęsty od znaczeń i symboliki. W Sanatorium pod Klepsydrą akcenty zostały nieco przesunięte: na plan pierwszy wysuwa się Józef — jako bohater dramatu dojrzewania. Tom rozpoczyna programowe niejako opowiadanie Księga, dalej idą utwory poświęcone inicjacji: twórczej (Genialna epoka)
1 erotyczno-społecznej (Wiosna). W tym ostatnim opowiadaniu zaznacza się — obok rewolucyjnych natchnień — także nuta sceptycyzmu i autoironii, obecna w kolejnych tekstach, na przestrzeni których bohater stopniowo dojrzewa i wreszcie starzeje się, nabywając doświadczeń i tracąc złudzenia. Szczególną rolę pełni w tym cyklu opowiadanie tytułowe, w którym Józef schodzi w królestwp zmarłych, by spotkać się tam ze swym Ojcem i jednocześnie rozpoznać własny los. Trzy ostatnie opowieści ukazują schyłek Schulzowskiego świata: w Emerycie i Samotności bohater jest już starcem — bądź to próbującym ostatniej przygody ze światem, bądź usychającym w opuszczeniu; Ostatnia ucieczka ojca daje nam obraz dekadencji domu i sklepu — wraz z jego duchem, Ojcem, jawiącym się w swym ostatnim już wcieleniu.
Dość różnorodne w stylu i tematyce są cztery opowiadania, które nie weszły do żadnego tomu. Jesień mogłaby znaleźć się w Sanatorium pod Klepsydrą i stanąć obok innych utworów charakteryzujących kosmiczny cykl pór roku, Republika marzeń i Ojczyzna to opisy „światów szczęśliwych ’, mikroutopie, w których trudno nie dostrzec funkcji kompensacyjnej, równoważącej lęki i słabości samego autora; Kometa * wreszcie jest jakby powrotem do ojcowskich eksperymentów, „grzesznych manipulacji'' ze Sklepów cynamonowych, dokonywanym jednak przy udziale spotęgowanej świadomości historycznej i sceptycznego dystansu — czynników charakterystycznych bardziej dla Sanatorium pod Klepsydrą. Subtelnie ironiczna historia komety, która miała spowodować zagładę Ziemi, nie zdążyła jednak, bo wcześniej wyszła z mody, jest być może zalążkiem jakiegoś nowego cyklu opowieści, którego pisarzowi nie było już dane dokończyć.
Twórczość krytyczna i listy. O ile artystą Schulz był od dzieciństwa, o tyle krytykiem uczyniła go dopiero popularność książkowego debiutu; wszedł wtedy w literackie sfery stolicy, a jego sądy i opinie stały się interesujące dla innych. Ale był Schulz wnikliwym interpretatorem literatury już wcześniej, czego ślady spotykamy w zachowanych listach. Na cudze pisarstwo patrzył przez pryzmat własnych oczarowań, lęków i obsesji, nie był też nigdy czcicielem „naukowego obiektywizjnu" — dlatego niejednokrotnie recenzje jego pióra mówią tyleż o omawianym utworze, co o osobie krytyka.
W drugiej połowie lat trzydziestych Schulz dosyć regularnie omawiał nowości wydawnicze — najczęściej na łamach „Wiadomości Literackich" i „Tygodnika Ilustrowanego”. Dobór recenzowanych pozycji wydaje się dzisiaj przypadkowy.
B. Schulz, Expose o „Sklepach cynamonowych", przcł. z niemieckiego J. Ficowski, „Odra” 1974, nr 1, s. 40-42; przedr. w: Księga listów, op. cit., s. 177-178.