114 Rezultaty polityki neoliberalnej...
3. ograniczenie uprawnień związków i ich wpływu na funkcjonowanie rynku pracy,
4. depolityzacja związków zawodowych, jak również stosunków przemysłowych1.
„Twarda linia” ograniczania uprawnień związków zawodowych, które w W. Brytanii miały tak wielkie znaczenie i tak długą tradycję obrony praw pracowniczych, nie była sprawą łatwą. Dobitnym przykładem była uporczywa walka Związku Zawodowego Górników przeciw programowi likwidacji kopalń (1984-85), a następnie podobne batalie przeciwko ograniczeniom w produkcji stali i restrukturyzacji kolejnictwa.
Mimo tego oporu rządy konsenvatywne zrealizowały znaczną część swego programu. Znalazło to wyraz przede wszystkim w istotnym zmniejszeniu liczby związków. O skali tego procesu s'wiadczył fakt zmniejszenia liczby związkowców z 13,2 min w 1979 r. do 10,5 min na początku 1988 r. Inne nieco dane podaje J. Klich, który - opierając się zapewne na nowszych danych - stwierdza, że liczba związkowców obniżyła się z 12 min w końcu lat 70. do 8 min na początku lat 90. i nadal wykazuje tendencję spadkową. Do przyczyn tego zjawiska należało ograniczenie wpływu związków na politykę ekonomiczną i socjalną. Wskutek swego osłabienia nie odniosły one znaczących sukcesów w przeciwstawianiu się prywatyzacji. Wobec kurczenia się bazy członkowskiej traci stopniowo znaczenie podział na pracowników sektora państwowego i prywatnego2. Widomym wyrazem dcpołityzacji związków zawodowych było zerwanie organicznego związku z Partią Pracy.
W USA spadek przynależności pracowników do związków zawodowych poszedł jeszcze dalej: o ile w 1970 r. należało do nich 30% ogółu pracowników, to na początku lat 90. tylko 12%. O znaczeniu liczebności związków zawodowych świadczy fakt, iż w krajach, w których mniejszy odsetek pracowników należy do związków zawodowych, większa jest nierówność plac. Nie ulega wątpliwości, że silniejsza niż w USA i W. Brytanii pozycja związków zawodowych w krajach kontynentu europejskiego stanowiła istotną przeszkodę na drodze obniżania stawek płacowych.
Prowadzona w ramach „rewolucji thatchcrowskicj” polityka ograniczania wydatków na cele socjalne przebiegała następującymi torami:
1. prywatyzacja niektórych działów gospodarki stanowiących materialną podstawę polityki społecznej (np. budownictwo mieszkaniowe, szkolnictwo),
2. wprowadzanie wyższych opłat za usługi socjalne (np. w służbie zdrowia) i wyższych czynszów mieszkaniowych,
3. ograniczanie zatrudnienia w poszczególnych sferach usług socjalnych.
Niewątpliwie „oszczędności” w lej sferze są dla dużej części społeczeństwa bardzo dotkliwe, o czym świadczy trwający od 1994 r. spadek popularności partii konserwatywnej i następcy M. Thatcher - premiera J. Majora. Po klęsce partii konserwatywnej w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a następnie w wyborach samorządowych sondaże wykazują, iż po 15 latach rządów powołujących się na najbardziej efektywną ponoć doktrynę ekonomiczną, zapewniających władzę „niewidzialnej ręki wolnego rynku”, partię konserwatywną popiera zaledwie 30% wyborców, gdy jej przeciwnicy spod znaku rzekomo przestarzałej doktryny „welfare State” mogą liczyć na połowę głosów3.
Wysuwane przez społeczeństwo zarzuty dotyczą niemal wszystkich dziedzin polityki socjalnej rządu; m.in. wskazuje się na nadużycia w sferze socjalnej, słabą efektywność służby zdrowia, pogarszającą się sytuację bezrobotnych. Z krytyką występuje tradycyjnie apolityczny kościół anglikański, którego zwierzchnik oskarżył rządzącą partię konserwatywną o „systematyczne pogłębianie przepaści między bezrobotnymi i nisko zarabiającymi a resztą społeczeństwa”4.
Pogłębiające się rozwarstwienie ludności znalazło potwierdzenie w badaniach, które przeprowadziła powołana z inicjatywy Partii Pracy Komisja do Spraw Sprawiedliwości Społecznej5.
Według zgromadzonych przez Komisję danych statystycznych największy wzrost nierówności społecznych wykazują: USA, Australia, Nowa Zelandia, Szwajcaria, Kanada, Wielka Brytania, Francja i Włochy. Stosunkowo najmniejsze nierówności występują w: RFN, Holandii, Belgii, Szwecji i Japonii.
Jak wynika z powyższego zestawienia, skala dysproporcji wiąże się ściśle z polityką ekonomiczną poszczególnych krajów: jedne preferowały wariant neoliberalny, doprowadzając w ten sposób do zwiększenia dysproporcji, gdy inne były wierne koncepcji „welfare State”.
D. Furnham, (w:) S.P. Sawagc, L. Robins (red.), Public Policy under M. Thatcher, London 1990, s. 60.
52 J. Klich, Prywatyzacja..., op. cii., s. 87 i 88.
Por. E. Turska, „Dwie strony medalu”, Rzeczpospolita 1994, nr 275, Dział Dokumentacji. Referując zarzuty kościoła anglikańskiego autorka stwierdza: „Ponad 2,5 min armia «uzalcż-nionych» i «zdanych» na opiekę społeczną, stanowiąca prawic 10% populacji, wcale nie maleje Rząd Majora, hołdując nadal thatcherowskim zasadom kapitalizmu, wydaje się też zapominać
0 mniej przedsiębiorczych członkach społeczeństwa, którzy nic mogąc dostosować się do tempa
1 warunków, często „wypadają za burtę” i lądują na ulicy w kartonowych pudlach”.
Przykładem robienia sobie kpin z „welfare State” było ogłoszenie British Gas o gigantycznej podwyżce uposażeń swoich dyrektorów. „W kraju, w którym szef tej sprywatyzowanej firmy, produkującej i dystrybującej gaz ziemny, zarabia rocznie 470 tys. funtów, a miliony ludzi mają od 1 stycznia płacić o 2,9% więcej za kwartalne zużycie gazu, krytykowanie rządu nie powinno nikogo dziwić”. Działo się to w czasie, gdy kanclerz skarbu zarządził zamrożenie płac dla ponad miliona pracowników sektora publicznego; ministrowie gabinetu Majora przegłosowali dla siebie samych prawie 5%-ową podwyżkę antyinflacyjną.
W sprawozdaniu z wyników badań tej Komisji, które objęły proces rozwarstwienia ludności W. Brytanii w ciągu 30 lat (1970-1988), czytamy: „O ile przepowiednie Marksa, że w kapitalizmie proletariat pogrąży się w skrajnej nędzy, dotychczas się nic sprawdziły, o tyle rozszerzanie się dysproporcji między posiadaczami i nieposiadaczami skłania niektórych ludzi do opinii, że przynajmniej w tej sprawie może się jeszcze okazać, że Marks miał jednak rację” Por.: „Gdzie jest Robin Hood?", Forum 1994, nr 48.