20 Wstyd i przemoc
stów, psychiatrów sądowych, filozofów zajmujących się etyką i moralnością, politologów i historyków — przedstawia ów problem tylko z punktu widzenia uprawianej przez nich dyscypliny, co uniemożliwia uchwycenie tragicznego wymiaru przemocy. Ale ci, którzy mają do czynienia na co dzień z indywidualną przemocą — sędziowie i adwokaci, kryminolodzy i psychiatrzy sądowi, policjanci i pracownicy więziennictwa — są w pełni świadomi tego, jak tragicznym jest ona zjawiskiem, i to nie tylko dla ofiar, ale i dla sprawców. Jednak ogólnie przyjęte w tych profesjach zasady dystansu zostawiają niewiele miejsca na uwypuklenie tego tragicznego aspektu przemocy nawet tym, którzy najjaśniej widzą to zjawisko.
Jeśli ograniczymy się do trybu rozważań obowiązującego podczas procesów na sali sądowej, to dopuszczalne będą jedynie dwa pytania odnoszące się do przemocy: jak odróżnić niewinnych od winnych („dobrych” od „złych”) oraz winnych od tych, którzy popełnili przestępstwo z powodu zaburzeń psychicznych („złych” od „wariatów”). Problem polega na tym, że taki dyskurs ogranicza naszą zdolność zrozumienia przemocy i zapobiegania jej. Istniejące obecnie moralne i prawne ramy prawodawstwa, sądzenia i karania, zamiast zapobiegać przemocy, prowadzą często do jej nasilenia i utrwalenia. I chyba nikt nie zdaje sobie z tego sprawy lepiej niż sędziowie i adwokaci, których myślenie o przemocy ograniczają z konieczności wąskie ramy konwencjonalnego dyskursu prawniczego.
Poświęciwszy znaczną część kariery zawodowej pracy ze sprawcami brutalnych przestępstw1 oraz z sędziami, adwokatami i pracownikami służby więziennej, którzy powołani są do zajmowania się tymi pierwszymi, zacząłem coraz wyraźniej dostrzegać konieczność sprowadzenia dyskusji o przemocy na teren interpretacji tragedii w jej pierwotnym znaczeniu gatunku literackiego, bo tak jak tragedia zawsze opisuje skutki przemocy, tak przemoc jest zawsze tragiczna. Co jednak oznacza dla psychiatry rozpoczęcie poważnych badań psychoanalitycznych nad przemocą przy wykorzystaniu kategorii tragedii jako ram interpretacyjnych? Co rozumiem przez „tragedię”?
Po pierwsze, odróżniam ją od patosu [fatum, zrządzeń losuj, owych klęsk żywiołowych lub działań Natury — niekiedy zwanych również działaniami Boga — na które nie mamy żadnego wpływu i których nie jesteśmy w stanie kontrolować w najmniejszym nawet stopniu. Kiedy stajemy wobec tak wielkiej złośliwości losu, nasz wybór ograniczony zostaje co najwyżej do sposobu reakcji na nią. Czy jesteśmy wówczas skłonni pogrążyć się w rozpaczy, czy też zdobędziemy się na odwagę, by dalej robić swoje? Jakie są granice naszej siły przeciwstawiania się temu, czemu przeciwstawić się nie sposób, znoszenia tego, czego znieść się nie da? To właśnie dzięki wysiłkom, które podejmuje każdy z nas z osobna, by znaleźć odpowiedzi na te bolesne pytania, nadal czytamy takie starożytne źródła jak Księga Hioba, która opisuje i udowadnia niepodważalny fakt, że życie jest z samej swej istoty nieuchronnie niesprawiedliwe. Hiob uczy, że nie tylko daremne jest oczekiwanie, iż życie będzie sprawiedliwe, ale że nawet samo myślenie o nim w ten sposób jest absurdalne i nonsensowne. Deszcz pada jednakowo na sprawiedliwych i niesprawiedliwych, rzeczy złe i straszne przydarzają się również ludziom dobrym. W naszym życiu ma swoje miejsce patos w sta-rogreckim, tragicznym znaczeniu tego słowa, jako zrządzenie losu.
Niektórzy ludzie stają się ofiarami przemocy przez zwykły przypadek albo ze względu na okoliczności, do powstania których absolutnie się nie przyczynili, których nie mogli przewidzieć, ani którym nie mogli zapobiec i za które wedle żadnej rozsądnej miary nie ponoszą odpowiedzialności. Jeśli myślimy wyłącznie w kategoriach ofiary — takiej jak dziecko, które było bite przez ojca i zostało otrute przez własną matkę, jak w opowiedzianej przeze mnie na wstępie historii rodzinnej — to czy cierpienia i śmierć tej ofiary można opisać w kategoriach patosu? Moim zdaniem nie można, ponieważ między patosem i tragedią istnieje ogromna różnica. Z powodu tej różnicy, przemocy
W oryginale uiolent offenders, co dosłownie należałoby oddać po polsku jako „gwałtowni przestępcy". Ang. terminowi uiolence odpowiadają w języku polskim terminy „gwałt” (w sensie: zniewolenie siłą) oraz przemoc. Violent crinies to przestępstwa z użyciem przemocy albo brutalne przestępstwa. W dalszym ciągu używać będę tych terminów wymiennie, w zależności od kontekstu (przyp. tłum.)