52 Wstyd i przemoc
śmierci, nie może ona współistnieć z życiem, natomiast po śmierci życie ustaje. Nawet dla najbardziej religijnych i najgłębiej wierzących osób ten świat jest tym światem, w zaświaty wkraczamy dopiero po śmierci ciała. Dla osób o gwałtownym usposobieniu, których żywiołem jest przemoc, założenia te nie są prawdziwe. W ich umysłach uległy całkowitemu zatarciu powszechnie przyjmowane dychotomie między życiem i śmiercią, tym i tamtym światem, racjonalnością i irracjonalnością, przyjemnością i bólem, nagrodą i karą, ciałem i duszą, samozachowa-niem i samozniszczeniem5. Dla osób gwałtownych „śmierć” ani nie czeka na śmierć ciała, ani nie kłóci się z jego dalszym życiem. Śmierć odnosi się do śmierci jaźni, która nastąpiła, chociaż ciało nadal żyje. Mówimy więc o nich „żywe trupy”, bo chociaż biologicznie żyją, to duchowo i emocjonalnie są martwi.
Przypadek Starkweathera
W roku 1947 wielokrotny morderca o aż nazbyt dobrze pasującym do niego nazwisku Starkweather1 zabił lub okaleczył jedenaście osób podczas trwającego tydzień polowania na niewinnych ludzi w moim ojczystym stanie, Nebrasce. (Nakręcono później film o jego zbrodniach, pod tytułem Badlands.) Charles Starkweather był dziewiętnastolatkiem, którego tożsamość w jego własnych oczach i w oczach innych aż nazbyt dobrze określała nazwa jego zawodu: „śmieciarz”. Postrzegał siebie i swoje życie jako „śmieci”. W swoim krótkim i nader destrukcyjnym życiu dokonał on wszakże jednego godnego uwagi czynu, którym było napisanie przed egzekucją autobiografii. Jest to dokument bardzo ważny dla studiów nad przemocą, ponieważ potwierdza słuszność punktu widzenia, który tu przedstawiam.
W tym ponurym dokumencie Starkweather tak komentuje reakcję swojej matki na skazujący go na śmierć wyrok sądu: „Kiedy płakała w budynku sądu (...) to opłakiwała coś, co jest już martwe (...1 Byłem już martwy albo prawie tak, jak martwy (...) nikt nigdy nie dostaje siebie z powrotem”6. Nie odnosił on się bynajmniej do tego, że ma wkrótce zostać powieszony; miał na myśli to, że umarł na długo przed zamordowaniem kogokolwiek: „Ludzie, których zamordowałem, zamordowali mnie. Mordowali mnie powoli. Ja byłem dla nich lepszy. Zabiłem ich w pośpiechu”7. W innym miejscu Starkweather pisze: „Nie znam życia [...l”8.
Z zapisków Starkweathera wynika jasno, że nie tylko czuł się martwy emocjonalnie, ale chciał być martwy również fizycznie. Ponieważ był już martwy duchowo, utrzymujące się w nim życie biologiczne było dla niego czymś w rodzaju pogrzebania żywcem: „Niedługo będę pogrzebany z martwymi. Lepiej gnić na jakimś wysokim wzgórzu pod kamieniem i być pamiętanym, niż być żywcem pogrzebanym w jakimś śmierdzącym miejscu (to znaczy w swoim domu i społeczności, w swoim świeciel i iść co noc spać, śmierdząc jak kubeł śmieci”9.
Stosunek Starkweathera do życia i śmierci charakterystyczny jest dla wszystkich najbardziej skłonnych do przemocy mężczyzn, których poznałem w ciągu tych wielu lat pracy w więziennictwie. Śmierć jaźni jest dla nich tak nie do zniesienia, że wolą śmierć fizyczną (własną i innych osób) od dalszego znoszenia cierpień, które reszta nas nazywa życiem. Nie jest żadną przesadą stwierdzenie, że ludzie skorzy do przemocy nienawidzą życia — swojego własnego i innych osób. Starkweather wyznał wprost, że nie widzi nic dobrego w życiu. Według jednego z kryminologów, który prowadził z nim długie rozmowy, w wieku siedemnastu lat Starkweathera zaczęły „trapić uporczywie powracające, obsesyjne złudzenia, że został »naznaczo-ny« przez śmierć”, która to myśl sprawiała mu „dziwną, oszałamiającą przyjemność”10. Prawdę powiedziawszy, ta myśl tak go pochłaniała, że przedmiotem jego codziennego zainteresowania stało się nie życie, lecz śmierć, że zaczął opierać się wszelkiemu zaangażowaniu w życie, które mogłoby odciągnąć go od śmierci.
Ci, którzy zabijają innych, robią to po części dlatego, że nie mogą znieść myśli, iż inni żyją, podczas gdy oni nie, i że nie mogą znieść swojego stanu żywych trupów. Starkweather nie zgodził się, aby jego obrońca wniósł apelację czy prośbę o ułaska-
„Ponura pogoda” (przyp. tłum.)