Rozdział III
Nie jest ani łatwo ani przyjemnie zgłębiać tę otchłań niegodziwości, a jednak uważam, że trzeba to zrobić, ponieważ jutro ktoś może usiłować zrobić to samo, co mogło być popełnione wczoraj, może zdruzgotać nas i nasze dzieci. Kusi nas, aby odwrócić się od tego z grymasem obrzydzenia i zamknąć na to nasz umysł; jest to pokusa, której musimy się oprzeć1.
Primo Levi
w staraniach zrozumienia ludzi skorych do przemocy zwracam się często ku literaturze, ku mitom i tragediom. Świat ludzkiej przemocy, który widzę w więzieniach, oddają wiernie tylko tragedie greckie i szekspirowskie, okropności opisane przez Tukidydesa i w Biblii. Tylko myśląc w kategoriach tej literatury znalazłem sposób na pogodzenie zdrowia psychicznego i człowieczeństwa z jednej strony i niewyobrażalnego koszmaru i potworności z drugiej. W porównaniu z tragediami, które oglądam i których wysłuchuję codziennie, abstrakcje „nauk społecznych” wydają się bladymi imitacjami rzeczywistości, podobnymi do cieni w jaskini Platona. W świecie, w którym znajduję się z racji mojej pracy, przeżycia Edypa nie są teorią ani kompleksem. Widziałem Edypa — człowieka, który zabił swego ojca i oślepił się, nie na scenie ani w książce, lecz w rzeczywistości.
Widziałem Medeę — kobietę, która zabiła swoje dzieci, kiedy tnij1, porzucił ją i odszedł do innej. Widziałem Otella — męż-• /v/.nę, który zamordował żonę, a potem odebrał sobie życie. Widziałem Samsona (archetypowego „syna Sama”1), i to wielokrotna-; mężczyzn, którzy zwalali dach na swoje własne głowy, po-im waż był to dla nich jedyny sposób wyrażenia przepełniającej Ich bezgranicznej wściekłości, kiedy cały świat wydawał się im wrogiem i pragnęli zabić wszystkich, nawet, a może przede wszystkim wtedy, jeśli kładło to kres ich własnemu życiu.
Te więzienne doświadczenia nasunęły mi myśl, że być może mity i tragedie greckie powstały nie tyle jako wytwory wyobraźni, ■ymboliczne, „świadome” przedstawienia nieświadomych fantazji zdrowych psychicznie ludzi, ile jako próby opisania i przedstawienia faktycznych zbrodni i okrucieństw, których ludzie dopuszczają się na sobie nawzajem od tak dawna, jak daleko sięga nasza pamięć zbiorowa, jako próby stawienia im czoła, znalezienia w nich sensu i przetrwania psychicznego i umysłowego.
„Na początku był czyn”, powiada Goethe w Fauście2, i być może ma rację. U skorych do przemocy mężczyzn, których badam, akt przemocy poprzedza myśl i słowo. Terapia, której ich poddajemy, składa się w dużej części ze starań nauczenia ich myślenia i mówienia o ich myślach i uczuciach przed popełnieniem impulsywnych, bezmyślnych, trudnych do wyobrażenia aktów przemocy i zastąpienia ich myśleniem i rozmową. Oślepienie Samsona, Terezjasza i Cyklopów, oślepienie Gloucestera w Królu Lirze to nie tyle mityczne „fikcje”, ile opisy rzeczywistych czynów dokonywanych przez prawdziwych ludzi w prawdziwym życiu.
Przemoc, mit i tragedia
Piszę to jako wstęp do mojej próby zrozumienia, co mogło stać się przyczyną pewnego aktu przemocy, który wydawał mi się posuwać ją do granic rzeczywistości i który jest przykładem od-
W języku ang. Samson może znaczyć „syn Sama" (przyp. tłum.)