88 Wstyd i przemoc
werbalnego wyrazu nieświadomego myślenia magicznego, które miało pomóc mordercy uniknąć przytłaczającego, unicestwiającego go uczucia wstydu, to zrozumienie sensu tego czynu byłoby niemożliwe. Działania Rossa L. mówią: „Jeśli zniszczę oczy, to nie będę mógł zostać okryty wstydem” i Jeśli zniszczę język, to nie będzie mogła o mnie mówić, kpić ze mnie czy wyśmiewać się, a moje wstydliwe sekrety nie zostaną ujawnione innym”.
W języku ciała morderstwo jest dla zachowania tym, czym paranoja dla myśli, a nienawiść dla uczuć. Morderstwo jest symbolicznym przedstawieniem myśli paranoicznej dla osób, które niekoniecznie muszą cierpieć na psychozę, mieć halucynacje czy jakiekolwiek inne zaburzenia psychiczne (przynajmniej w kategoriach konwencjonalnej psychiatrii i według prawniczych definicji tych kategorii). Przemoc wobec innych uważać można za zachowaniowy odpowiednik paranoi lub za jej behawioralną od-, mianę, uprzedmiotowienie, przekład snów na jawie (lub koszmarów), które w paranoi występują w postaci słów i myśli, fantazji i halucynacji, na terminy rzeczywistości fizycznej.
Jednak sama paranoja jest pewną postacią psychopatologii, która pojawia się, kiedy zdolność człowieka do odróżniania uczuć od faktów przytłoczona zostanie uczuciem wstydu do tego stopnia, że nawet zwykłe przeżycia i doznania zaczyna on postrzegać jako wstydliwe. Kulminacją tego procesu jest coraz silniejsze złudzenie, że jest się rzeczywiście zawstydzanym, szpiegowanym i obserwowanym, wystawionym na kpiny i szyderstwa, krytykę i podłe plotki.
Morderstwo jest (dla mordercy) ostatecznym aktem samoobrony, ostatnią deską ratunku przed „utratą zmysłów”, próbą uniknięcia psychozy. Morderca czuje, że musi dokonać tego czynu, bo inaczej straci wszystko — rozum, zdrowie psychiczne, swoje Ja”. Jest ono próbą odparcia paranoicznych omamów — okropnego, dręczącego uczucia, że jest się szpiegowanym przez złe oko, obgadywanym, wykpiwanym, wyszydzanym i oskarżanym o to, czego lękający się wstydu mężczyźni boją się najbardziej: słabość, tchórzostwo, bezwolność, skłonności homoseksualne, brak męskości, nieatrakcyjność seksualną, i tak dalej.
Oczywiście rzecz nie w tym, że skłonni do przemocy osobnicy koncentrują swą wrogość na oczach czy językach. Nie jest też tak, że ich działaniom koniecznie towarzyszy język interpretacyjny, o którym pisałem wcześniej . Przeciwnie, umiejętność panowania nad impulsami, polegająca na wyrażaniu ich słowami zamiast czynami, mogłaby zapobiec morderstwu w tym sensie, ze słowa są często jedyną alternatywą dla aktów przemocy (co jest jednym z powodów, dzięki którym zarówno psychoterapia, jak i edukacja mogłaby pomóc w zapobieganiu przemocy).
Analizując szczegółowo fenomenologię aktu przemocy, możemy odkryć wskazówki, które pomogą nam zrozumieć siły emocjonalne powodujące takie zachowanie. Fakt, że Ross L. skupił uwagę i wrogość na oczach i języku ofiary, oznaczał lub symbolizował jego chorobliwą nadwrażliwość na wstyd i drwiny oraz lęk przed tym, by nie stać się przedmiotem drwin i nie zostać przytłoczonym poczuciem wstydu.
Nie sposób natrafić w gazetach na informacje o wciąż tym samym schemacie zachowania. Na przykład, podczas bardzo nagłośnionego procesu o morderstwo, który odbył się przed kilkoma laty w Nowym Jorku, uznano niejakiego Joela Steinberga winnym niewytłumaczalnej i okropnej zbrodni śmiertelnego pobicia adoptowanej córki, Lisy, oraz zastraszania konkubiny, Heddy Nussbaum. Kiedy Nussbaum opisała jego zachowanie w okresie poprzedzającym morderstwo, stało się jasne, że u Steinberga rozwinął się strach przed spojrzeniami innych osób, i to do tego stopnia, że „wielokrotnie usiłował wybić (jejl oko”. Według zeznań konkubiny, na parę tygodni przed zabójstwem skarżył się często, że również Lisa gapi się na niego. „Joel mówił, że się w niego wpatrujemy, że staramy się go zahipnotyzować” — zeznała Hedda Nussbaum. Na koniec sam oskarżony wyjaśnił, dlaczego zadał Lisie śmiertelne ciosy: „za dużo już było tego wpatrywania się [we mniel” i dodał, że „powalił Lisę, żeby się chronić” przed jej spojrzeniami.
Pod koniec procesu Steinberga wydarzyło się coś, co zdaje się ukazywać zarówno jego niezdolność do poczuwania się do winy za popełnioną zbrodnię, jak i niezwykłą nadwrażliwość na kpiny. Kiedy wygłaszał przemowę, w której sam się uniewinniał i prosił o łagodny wyrok, opisując siebie jako ofiarę, i zamiast