Rozdział VI
Zdaję sobie sprawę z tego, że morderstwa, które tu opisałem, wydają się tak irracjonalne, tak dziwaczne, niesamowite i ohydne, że czytelnik może zacząć się zastanawiać, na ile są one reprezentatywne dla zachowań ogółu ludzi skorych do przemocy. Poza tym, skoro większość morderców nie potrafi wyjaśnić znaczenia swoich zbrodni słowami (a więc są ograniczeni do wyrażania tego za pomocą działań), interpretacja znaczenia tych czynów opiera się często na moich domysłach i wnioskach.
Uważam zatem, że warto byłoby zbadać symbolikę przemocy w innym kontekście, gdzie ci, którzy przemoc stosują, uświadamiają sobie w pełni jej symboliczne znaczenie i przedstawiają je w zrozumiały dla każdego sposób. Mam na myśli przemoc kary czy też przemoc karną albo — jak nazywa to Karl Menninger — przestępstwo kary1, formę przemocy usankcjonowaną od stuleci kodeksami karnymi, autorytetem sądów ferujących wyroki i innych organów sprawiedliwości. Z czysto biologicznego punktu widzenia kara śmierci jest z całą pewnością tak samo skrajną formą przemocy jak morderstwo — osoba, której się tę karę wymierza, rozstaje się z życiem równie nieubłaganie, jak gdyby została zabita przez mordercę. Dlatego też, jeśli chcemy dowiedzieć się więcej o przyczynach przemocy, by móc skuteczniej jej zapobiegać, musimy uczynić przedmiotem badań przemoc stosowaną legalnie, na mocy wyroków sądowych, czyli karę. Przez karę rozumiem tu zadawanie komukolwiek bólu fizycznego lub
psychicznego albo ran, wykraczające poza działania mające powstrzymać go przed stosowaniem przemocy wobec innych albo immego siebie.
Z przyjętego przeze mnie punktu widzenia medycyny zapobiegawczej widać wyraźnie, że kara w tym sensie — jako wykraczanie poza środki niezbędne dla powstrzymania kogoś przed stosowaniem przemocy (a zatem jako odwet czy zemsta) — jest działaniem nieprzemyślanym i źle skierowanym, przestępstwem popełnianym w imieniu i za przyzwoleniem społeczeństwa, za które słono płacimy życiem i cierpieniami osób karanych i innych, ponosząc przy tym dodatkowe, wysokie koszta społeczne. Postaram się wykazać, że przemoc w postaci wymierzonej przez sąd kary jest drugą stroną tej przemocy, którą nazywamy przestępstwem.
Mogę przewidzieć, że czytelnik odniesie się sceptycznie do mojego poglądu, zgodnie z którym kara jest — emocjonalnie, motywacyjnie i symbolicznie — lustrzanym odbiciem przestępstwa. Jakie mamy powody uważać, że coś z założenia tak racjonalnego, koniecznego i zdrowego jak wymierzona zgodnie z ogólnie akceptowanymi przepisami prawa kara może mieć te same przyczyny i stosować się do reguł tej samej symbolicznej logiki, co opisane wyżej okropne, przyprawiające o mdłości morderstwa i okaleczenia, a zatem być równie irracjonalna i niezdrowa? Jako częściową odpowiedź na to pytanie pozwolę sobie przytoczyć ustęp z dzieła Freuda, który w moim przekonaniu przedstawia tę sprawę w sposób mający związek z tym, co staram się tu wykazać. Otóż według Freuda (w nawiasach moje wstawki):
|...] procesy psychiczne (...] są w istocie rzeczy lepiej nam znane i bardziej dostępne świadomości, kiedy dostrzegamy je w grupie ludzi niż u pojedynczego człowieka. Kiedy wzrasta napięcie jednostki, to do głosu dochodzi tylko (...J hałaśliwa agresywność; rzeczywiste żądania (to jest cele i znaczenie tej agresji i jej symboliczny wyrazi pozostąją często poza świadomością.
Jeśli wprowadzimy (te żądania] do wiedzy świadomej, to stwierdzimy, że zgadzają się one z normami kulturowego superego (które widzimy w systemie wartości moralnych danej kultury jako oficjalnie ujęte w kodeksach i praktyce sądów karnych!.
W tym punkcie te dwa procesy (...1 rozwój grupy i (...1 jednostki (...1 zawsze łączą się ze sobą.