- Anka, coś ty się tak obwiesiła krzyżami jak pokutnica, płaczka żałobna, czy reklama odpustów... Krzyżyk w uchu, na szyi, przy zegarku, no i ten krzyż-wisior... Czy to moda, czy następna twoja „odlotowa" fantazja?
- To brat nie wie, że krzyże się teraz „nosi". Każdy szanujący się idol nie pokaże się bez krzyża, a im on większy i fikuśniejszy, tym lepszy. Przecież kiedyś brat zachęcał, żeby nosić na szyi coś religijnego, zamiast znaków zodiaku.
- Anka, ja sam noszę krzyżyk i od 1 8 lat nie zdejmuję go z szyi nawet na chwilę, ale to jest krzyżyk z Jezusem, a nie jakieś dziwo. Przecież i sataniści noszq krzyże - odwrócone i zawsze bez Jezusa.
- Z Jezusem czy bez, krzyż jest pięknym znakiem i świetnie wygląda jako wisior z kolorowymi szkłami albo kamieniami. Zresztą, to może być świetny amulet albo talizman... Widziałam różne magiczne znaki - tam aż roiło się od różnych krzyży.
- Dziewczyno, ale żaden nie miał podobizny Jezusa!
- Ja wierzę w Jezusa i...
- Dobrze, wierzysz, ale ten znak Jego niesamowitego cierpienia, którym udowadniał nam swoją miłość; ten znak, którym wciąż przekreśla poniżające nas podłości i świństwa; znak, którym otworzył nam cudowną szansę na szczęście, które nam się nawet nie śni; znak, który narysowany na chrzcie na twoim czole, broni cię wciąż przed opętaniem przez zło i głupotę - ten znak traktujesz jak kolczyk, breloczek czy maskotkę?! W takim razie ten znak nic dla ciebie nie znaczy!
- Niech brat nie bierze tego tak poważnie. Ja po prostu o tym nie pomyślałam. Ot, wszyscy tak, to i ja... Może tego wisiora, to nie, ale ten krzyżyk na szyi to poświęcę w kościele - tu są takie tyci literki IHS. To jest Jezus, prawda? Głupio, że ich prawie nie widać...
- Może właśnie o to w tej modzie chodzi, by Jezusa nie było widać?...