akcją przeciwko artystycznemu kramacstwu. Nie można jej bowiem było czytać wprost, jako bezpośredniej wypowiedzi, nie uwzględniając, że ałegoryczność stylu Norwida jest rodzajem kryptografii. I ze ważne, a może najważniejsze jest w tej noweli to, co przemilczane. Ten uchodzący za spójny i niemal zupełny w swym kompozycyjnym kształcie utwór, okaże się forma złożoną, umożliwiająca autorowi podjecie swoistej gry z czytelnikiem.
„Dzień nawiedzenia rzeźbiarskiej pracowni skoro w swej pełni nadszedł, znalazłem sic wśród znanych osób i wśród zajmującego widoku" (VI, 138).
Zauważmy, że narracji] rządzi efekt parodii. Tak musiało sic stać nieuchronnie, skoro patos, z jakim mówi narrator, jest niewspółmierny do rodzaju opowiadanej historii. Czytającego zaskakuje dysproporcja pomiędzy podniosłą frazą a zwyczajnością zdarzeń, takich jak wejście do kawiarni czy odwiedziny rzeźbiarskiej pracowni.
Ponadto narracja ta ma charakter unaiwniony. Opowiadający zawęża niekiedy swój horyzont myślenia i odczuwania, prezentując wiedze środowiska, w którym sie znalazł. To przecież, że narrator charakteryzuje postać rzeźbiarza, poświęcając wiele uwagi jego ślicznej kirgiskiej charcicy, jest konsekwencją poglądów i zwyczajów panujących w greckiej kawiarni - „cenną była u wszystkich charcica". Autor bawi sie opisem rasowego psa: „śliczny to byl ów rudobrodego rzeźbiarza pies, z wolna przed nim idący z paszczą otwartą i w niej rozesłanym na białych kłach amarantowym jeżykiem, d«> świeżego liścia purpurowego jakiego kwiatu podobnym" (VI, 133).
Im więcej uwagi poświecą charcicy, tym mniej zajmuje go osoba rzeźbiarza i jego artystyczny talent. Tym wyraźniejsza tez. staje sie zasada kontrastu w funkcji ironicznej.
Skąd sie wzięła owa charcica? Być może przywędrowała do noweli z dawnych herbarzy jako alegoryczne przedstawienie wysokiej kondycji społecznej swego właściciela. Pod piórem Norwida ta alegoria ożyła, zaczęła istnieć jakby niezależnie od przypisywanego jej znaczenia.
Unaiwnienie narracji demaskuje rzeczywistość. Jest zabiegiem pozorowanym. Narrator odrzuci maskę naiwności, przemówi w decydującej chwili, odpowiadając redaktorowi, przekonany o wyższo-
4ci racji własnej. Na słynne ..Redakcja jot Redukcją" odpowie -To tak jak sumienie jest sumieniem Al^ co me oznacza, że gra z nami dcończona. Postawa narratora n*e tłumaczy tego .słusznie przekłt-tego świata", w którym rzeczy dzieje ńc -jakoś magicznie, przez ogólny nakłon p<)|tć i uczuć, a zupełny brak r oz turumei protgJCacfi** (VI. 140).
Ten świat ma pewne cechy rzeczywśtoid na opak. Trudno dociec. jakie zasady rządzą tu ludzkim I»i u im mit iii Można n tncli fi‘ sens w zdarzeniu z rzeźbiarskiej pracowni, narzucając temu. co sae dzieje, por/adek dramy Zgromadzeni w wielkiej sali** grajc swe role ..Nieład zaś. który sam oku sic tłumaczy, nse tyle nieporządkiem, tle raczej drama sie zwad godzi*
Postaci Amerykanina i Redaktora wydaja sic uosobieniem tiyc mnycH sil z dawnej psychomachśi. A jednocześnie bohaterowie d sa zwyczajni, owładnięci współczesna banalnością Zwróćmy uwagę na kostium przybysza oceanu. Ten .jegomość miernego wzro-stl» ' tonie w szarości. To mogłaby być postać z dramatu U ikacego Oni: człowiek ..w niskim szarym kapeluszu i w szarym ubiorze", patrzący „szarym okiem". Czk>wiek-znak przedstawiający jednost-kc zumłormi/ow anego społeczeństwa, a zarazem sprężyna czy try-w mechanizmie społecznych mutacji- „Oni" stłamszą odwagę łworzenia, artysta padnie ich ofiara, nie okaże sie nowym Konra-doiu. Nikt nie przyjdzie mu z pomocą- Gdzie sie podziały roman-łycznc* dobre duchy?
J ody me narrator próbuje odnaleźć jakiś inny rodzaj wymiaru, ^h>rv uułżna by przeciwstawić owej fatalnej „magu" zdarzeń.
Go do mnie - rzekłem — myślę o tym. iź u jęc i e re k a krzy-^*• jest ze znanych dotąd najtrudniejszym choreograficznym i pla-s*yc/.nym zadaniem — PALEC DOI VKA SYMBOLU — to me może l,yc ani zręczne i wykwintne, ani niezgrabne — ani grożące, ani bez
^naczeniA ■ ani łatwe, ani przysadne — ani proste, ani przemyślne___
*'ni piękne, ani mepiekne!.. Nic trudniejszego me znam! 1 artysta. kto»i v to zrobi, potrafi wszelka kompozycje zrobić..." (VI. 140).
Dotknąć symbolu znaczy dać świadectwo prawdzie. Prawda te-Ro symbolu odsłania sic w perspektywie transcendencji. Nie po raz.