r!R:
Karteziusz
.. myślę, jestem”. Trzeba zauważyć, że słowo V tym kontekście odnosi się do wszystkich „mr^howych, do wszelkiego doświadczenia, do ' ,ści woli ‘ do m>'ślenia w ścisłym sensie. ^'J^daiej począć z tym odkryciem? Bardzo wie-i miem Kartezjusza, można z niego wywieść. Gdy >e’z *żgrn swoje akty duchowe, zauważam natych-^ że do mojej istoty nie należy nic oprócz samej "'"ikiywności duchowej, że w szczególności nic na-ie! niej moje cielesne przybranie. Stąd wniosku-’ v że dusza nasza, rzecz myśląca, nie zależy w swo-' „"bycie od ciała, że więc może bez ciała istnieć. Tak okazujemy niematerialność, a po dalszych wywo-,th nieśmiertelność duszy, w zgodzie z chrześcijań
ską wiarą.
Lecz nie dość na tym. Zastanawiając się nad naturą samego siebie, a więc świadomości swojej, duszy swojej, znajduję w niej ideę istoty najdoskonalszej, czyli Boga. Nie mogłem byl sam z siebie tej idei wytworzyć, bo sam przecież doskonały nie jestem (sam akt wątpienia tego dowodzi, jeśli dowody są potrzebne). Wnoszę stąd, że owa idea nie jest moim urojeniem, ale została w umyśle moim zaszczepiona przez sam ów byt najdoskonalszy, przez Boga. Bóg więc istnieje. (Inny dowód jest pokrewny ontoiogicznemu dowodowi Anzelma: istnienie jest formą doskonałości, stąd też byt najdoskonalszy' musi istnieć z definicji).
Stąd, że Bóg istnieje, wynikają wnioski, które tworzą fundament naszego zaufania do wiedzy, do natu-
115