jeszcze na świście: żadnych nie było o nim wieści, pewnie zmarł. Życie zaczynało się jakby od początku, ludzie klecą je z desek i starych, zbielałych cegieł. «Odrąbany łeb faszyzmu* pisało w artykule. Ale krzywda iudzka jest nie zagojona. Ze ściętą głową swego kata w dłoniach człowiek nie staje się szczęśliwszy.” 70 To nie jest styl Łucji, to nic jest styl gazet. To jest coś w rodzaju mowy hipotetycznej — tak przekłada autor na aforyzmy Wspomnień z teraźniejszości domniemany tok myślenia swej bohaterki. Myśli Łucji dostępują tu natychmiast wysokiego stopnia generalizacji — podobnie jak jej i jej synów losy. Łucja ma tylu synów, ile najbardziej typowych losów robotniczych można wyprowadzić. Brandys pisze tu coś w rodzaju historii naturalnej klasy robotniczej — pisze i systematyzuje. Klemens — to najmocniejsza, po tragiczną wierność, wersja zaangażowania, Roman — to ta część klasy, która do aktywnego życia politycznego wchodzi po wojnie, Zenon — to obraz drobnomieszcza-nina, Staś — dzieli losy już nie klasy, ale pokolenia, które można by nazwać „po-ZMPow-skim”, Brandys uschematyzował bohaterów w ten sposób, żeby w ich dziejach nic nie zawisło od indywidualnego charakteru. Lub może lepiej: charakter przyjął jako constans, jako umowną wartość stałą, żeby tym. jaśniej śledzić społeczne determinanty. Bo dlaczego Klemens wybiera najtrudniejszą drogę komunisty, Zenon, drwi, a Roman chwilami zatrzymuje się między tymi dwoma w bezradnym geście wątpliwości?
fl4
Scena z adaptacji telewizyjnej opowiadania Wyi^iad z Ballmęyerfnu