owym typie moralności znalazła jakby swój filozoficzny wyraz
potoczna opinia, że "nie należy całym sercem przywiązywać się do spraw przemijających”, że "najwyższym dobrem" jest to, które nie
bierze udziału - w czasowych przemianach. Spinoza głosi ją np. wyraźnie na początku swojej rozprawy de emendatione intellectus. Nie obdarzaj miłością niczego! Ani człowieka, ani zwierzęcia, ani
rodziny, państwa, ojczyzny, ani żadnej pozytywnejformy bytu lub
wartości, gdyż są one "przemijające" - tak brzmi ta znużona mądrość! Łęk i obawa przed możliwym znii ędza
tutaj szukającego w coraz to większą *pu , że
utraci jakieś pozytywne dobra, nie jest on w końcu zdolny uzyskać żadnego. Jest jednak pewnej że Sama obiektywna trwałość dóbr w czasie nigdy nie może dodać im wartości.
Całkiem co innego stwierdza jednak zdanie, że wartości (nie dobra), które są wyższe, są też z istoty fenomenalnie dane jako
"trwałe" w stosunku do wartości niższych. "Trwanie" ("Doner")
jest naturalnie przede wszystkim bezwzględnym i jakościowym fenomenem czasowym, który wcale nie polega jedynie na braku
następstwa, lecz stanowi tak samo pozytywny modus, jak treści wypełniające czas, jak następstwo. Chociażby w, co (w stosunku do czegoś innego) nazywamy "trwałym" ("dauernd"), było
■ względne, tym niemniej samo trwanie nie jest względne, lecz jako
fenomen zupełnie odmienne od zjawiska następstwa (resp. zmiany). I trwała (dauerhaft) jest wartość, w której występuje fenomen "możności" istnienia wytrzymującego próbę czasu8 - bez względu na to, jak długo istniałaby nosząca ją rzecz. I to "trwanie" przysługuje już określonego rodzaju "wartościowości czegoś". Tak jest np., kiedy spełniamy ^kt jniłości do pewnej^osoby (ze względu na jej osobową wartość)! Zarówno w wartości, ku której się zwracamy, jak w przeżywanej wartości aktu miłości jest wówczas zawarty fenomen trwania, a przez to też "dalszego trwania” ("Fortdauer") tych wartości i tego aktu. Sprzeczna z istotowym związkiem byłaby zatem wewnętrzna postawa, odpowiadająca
eniu: "Kocham cię teraz* lub "przez określony czas". I ten związek zachodzi bez względu na to, jak długo rałaby sig faktycznie rzeczywista miłość do rzeczywistej w obiektywnym czasie. Jeżeli nieraz stwierdzamy, że w doświadczeniu ów związek osobowej miłości i trwania sostaje spełniony, że przychodzi pora, kiedy "już nie kochamy" osoby, wówczas mówimy zazwyczaj: "Łudziłem się, nie łem tej osoby; to co miałem za miłość, było np. tylko otą interesów itdL", albo: "budziłem się co do [tej]
ej osoby (i jej wartośd)”. Albowiem owo "ab specie aeterm* należy do istoty prawdziwego aktu miłoścL Jak jasno pokazuje ten przykład, czysto taktyczna trwałość ej wspóh^ty naturalnie wcale -nie dowodS7-żT~spajśjącą ją jest miłość. Także wspólnota Interesów lub np. ^czajenie może faktycznie utrzymywać się dowolnie długo, iie długo - lub dłużej - jak faktyczna "miłość do osoby”.
lej jednak w istocie wspólnoty interesów, tzn. już w istocie takiej tięji i ukazującej się w mej wartości, mianowicie pożytku,
iera się, że w zestawieniu z miłością i należącymi do niej ściami jest ona "krótkotrwała". Zmysłowo .przyjemna rzecz (ein Uch Angenehmes), którą się napawamy, resp. odnośne "dobro”
") może trwać dowolnie długo lub krótko (w obiektywnym sie); a tak samo faktyczne odczuwanie tej przyjemnej rzeczy, ppm niemniej do^ toorr wartości należy, że jest ona - już w ównaniu z wartością np. zdrowia, a cóż dopiero "poznania" -la "jako zmienna”; i to w każdym akcie, który ją ujmuje.
Najwyraźniej widać to przy jakościowo całkiem różnych
ch, w których odczuwamy wartości, i przy wartościach tych żyć. Tak więc do istoty "szczęśliwości* ("Seligkeit") i jej IftzeciwieóStwa, "rozpaczy” należy, iż utrzymują się one i "trwają" zmianach "szczęścia" ("G/adt") w nieszczęście, obojętne jak ługo istniałyby obiektywnie. Tak samo z istoty utrzymują się i rają "szczęście” i "nieszczęście", podczas gdy "radości" zmieniają
73