68 RZYMSKA ELEGIA MIŁOSNA
ELEGIA XXV (III 25)
Śmieli się pośród uczty ze mnie przyjaciele I każdy, co chciał, gadał, żartów było wiele.
Pięć lat mogłem ci służyć, wytrwały w miłości -A teraz gryź paznokcie, żałuj mej wierności!
5 Łzy mnie nie wzruszą - ongiś ta sztuczka mnie zwiodła, Ale w twym płaczu, Cyntio, była chytrość podła.
Ja zapłaczę odchodząc, lecz gniew łzy osuszy:
Wiem, że ciebie iść w jarzmie spokojnie nie zmuszę.
Żegnajcie, progi łzami obmyte obficie,
10 Drzwi, co wbrew gniewnym pięściom nietknięte
[stoicie!
A ciebie starość stoczy, choć swój wiek ukrywasz,
I piękność twoją zmarszczka oszpeci złośliwa.
Będziesz z głowy włos siwy rwać z twarzą pobladłą, A jednak cię o zmarszczki oskarży zwierciadło.
15 Dumnie za drzwi cię wypchną, zatrzaśnie się brama -Będziesz znosić w starości, co dziś czynisz sama.
W pieśni mojej dla ciebie brzmią klątwy złowieszcze: Pomyśl, czy piękną długo pozostaniesz jeszcze?
rych leżał Rzym (w stronie północno-wschodniej); w czasach Augusta mieszkali tu ludzie zamożni, Mecenas urządził tu ogrody i wystawił wśród nich swój pałac.
El. III 25. Zerwanie między Propercjuszem a Cyntią nastąpiło po pięciu latach „wiernej służby”, w czasie której poeta był ogólnym pośmiewiskiem. Teraz żegna się z kochanką; nie wzruszą go już łzy, bo były one zawsze u Cyntii tylko środkiem fałszu i podstępu, a na zakończenie życzy jej złośliwie, by szybka starość doszczętnie zniszczyła jej urodę i aby odepchnięta od wszystkich drzwi, poznała ten ból odtrącenia, który poeta sam tyle razy z jej kaprysu przechodził.