Pracujące na najwyższych obrotach komórki nerwowe ulegają przemęczeniu. Rozregulowany jest całkowicie system neuro-przekaźników. Występują trudne do opanowania zaburzenia snu
- praktycznie każdej jego fazy. Pojawia się „huśtawka nastroju”
- od euforii do skrajnego przygnębienia, jednak ze zdecydowanie większym wychyleniem w kierunku obniżenia nastroju. Towarzyszy ternu bardzo niska samoocena swojej osoby, którą niejako potwierdza całkowity brak aktywności. Pojawiają się myśli samobójcze - „po co takie zero jak ja ma istnieć”, na szczęście często połączone z refleksją: „nic mi się nie udaje - to nawet nie będę potrafił odebrać sobie życia”. I zaczyna się brać, żeby móc funkcjonować, a nie po to, żeby być na topie.
Taki nastrój, takie samopoczucie towarzyszy każdej przerwie w przyjmowaniu amfetaminy.
Jeśli u osoby biorącej amfetaminę nie występuje pełny zespół paranoidalny, to na ogół występują jego elementy zwiewne, znajdujące czasem wyraz w nastawieniach ksobnych oraz zwiększonej nieufności i podejrzliwości.
Niekiedy obserwujemy narastający lęk i poczucie zagrożenia, z którego rodzi się agresja - równie wielka, jak owo poczucie zagrożenia.
Te nastroje „falują” •• nasilają się, wygasają, by znowu się wzmóc. Czasem można w tych przypadkach swoje zachowania korygować, ale rzadko tak bywa.
Zdarzyło się kiedyś, że do poradni przybiegł młody człowiek -roztrącił oczekujących, wpadł do gabinetu, rozejrzał się, opadł na fotel i powiedział: „wiedziałem, że tutaj będę bezpieczny...”. Był w poradni kilka tygodni wcześniej, żeby „pogadać o amfetaminie”, bo miał wrażenie, że przyjmuje „za często”. Zaczął brać w klasie przedmaturalnej.Teraz zaliczał egzaminy zimowego semestru pierwszego roku studiów i właściwie do każdego przygotowywał się „na amfie". Właśnie zdał na piątkę „cholernie” trudny egzamin u „strasznej kosy”. Tuż po wyjściu z egzaminu był przekonany, że „jest jednak genialny" i że wszyscy wokół zdają sobie z tego sprawę. Wsiadł do tramwaju. Zorientował się, że współpasażerowie znają jego tajemnicę, podziwiają go, zazdroszczą mu. Widział to w ich spojrzeniach, słyszał, jak mówili, że ma wspaniały mózg i że trzeba to wykorzystać. W końcu zaniepokoił się, ponieważ oczekując,' na przystankach ludzie przekazywali sobie informację na jego temat. Uświadomił sobie, że z jego mózgu chce skorzystać mafia. Dojeżdżając do przystanku, zobaczył oczekujących na niego zbirów, którzy mieli go zabić i zabrać mu mózg.
Zmylił przeciwników - wyskoczył z tramwaju w ostatniej chwili, wpadł na czerwonym świetle na jezdnię, przemknął się między ruszającymi już ze skrzyżowania autami i - chowając się za ludzi, samochody i drzewa oraz klucząc podwórkami - dotarł do poradni. Wierzył, że tu znajdzie pomoc.
Był bardzo napięty i pełen lęku, ale zarazem przekonany, że zapewnimy mu bezpieczeństwo.
Obiecałam mu, że schowam go przed prześladowcami i że zaufani ludzie zawiozą go w miejsce, gdzie na pewno będzie bezpieczny. Wezwałam karetkę pogotowia z sanitariuszami i napisałam skierowanie do szpitala psychiatrycznego.
Do karetki wsiadł pełen optymizmu i nadziei, mimo że niepokoił się długim oczekiwaniem na jej przyjazd. Sanitariusze wzbudzili jego zaufanie - dojechali do szpitala, ale już w izbie przyjęć, oczekując na przyjście lekarza, nasz pacjent zaczął mieć wyraźne wątpliwości, czy powinien zostać w szpitalu.
W rozmowie z badającym go lekarzem opowiedział wszystko, co robił i czuł. Opowiedział również dokładnie, co mu się wydawało - powiązał te doznania z przyjętą wcześniej amfetaminą i obydwaj z lekarzem dyżurnym izby przyjęć uznali, że jego hospitalizacja nie jest konieczna.
Sanitariusze, którzy odwozili go do domu, nie mogli uwierzyć, że bez leczenia i w tak krótkim czasie objawy ustąpiły zupełnie. Niestety, w domu wieczorem ponownie wystąpił pełny zespół prześladowczy - chłopak bał się kroków na schodach, a nawet bardzo agresywnie zaatakował sąsiada - oczywiście poruszony został cały dom, sprowadzono policję. A potem... karetka pogotowia i znów izba przyjęć, oddział i leczenie psychiatryczne.
Tak falujący przebieg ma ostra psychoza amfetaminowa. Po okresie silnych zaburzeń objawy ustępują, a pacjent odnosi się do nicli z pełnym krytycyzmem, później jednak znów wracają z jeszcze większą ekspresją. Musimy o tym pamiętać, gdy mamy podejrzenie psychozy wywołanej amfetaminą. Musimy również pamiętać o wspomnianym już działaniu amfetaminy na nasze ciało: o „przyspieszonej” pracy wszystkich narządów, zaburzającej idi funkcjonowanie. Nierzadko zdarza się, że po przedawkowaniu pacjent trafia na salę „K” i z trudem udaje się go uratować.
75