S'2 ŚWIĘTA I OBCHODY
ręki. Przynoszono też na ofiarę placek na miodzie zrobiony, okrągły a tak wielki, że dorównywał prawie wzrostowi ludzkiemu. Kapłan zaś, stawiając go między sobą a ludem, zwykł był pytać, czy go (kapłana) Bujanie' widzą. Gdy oni odpowiedzieli, że widzą, życzył im, aby go na przyszły rok widzieć nie mogli. Tak wyrażoną modlitwą prosił nie o śmierć swoją lub ludu, lecz o powiększenie nowych zbiorów. Następnie w imieniu bałwana pozdrawiał tłum zebrany i dłuższą przemową wzywał do uprawiania czci tegoż bóstwa przez pilne składanie ofiar, przyrzekając jako zupełnie pewną nagrodę zwycięstwa na lądzie i morzu. Po takich obrzędach resztę dnia spędzano na wystawnym godowaniu, same na- ( wet dania ofiarne obracając na potrzebę uczty i nasycenie gardła, każąc ofiarom bogu złożonym służyć swojej niewstrzemięźli-wości. Na tej to uczcie pogwałcenie trzeźwości uchodziło za pobożność, a jej zachowanie za grzech«-(Sakso s. 564). '
Tak wyglądały zdaniem Brucknera dożynki w Polsce, gdy jeszcze nie znano dworu i ekonoma. Na uwagę zasługuje owo stawanie za kołaczem, jest to bowiem szczegół do dziś spotykany. Tu i ówdzie gospodarz staje za stosem jedzenia, zapytuje, czy go widać, i życzy, aby w następnym roku widać go nie było. Jest , to więc nie tyle wróżba, co zabieg magiczny, mający korzystnie wpłynąć na urodzaj. Na podanym tu opisie arkońskiego święta oparte są wszystkie opisy preparowane przez współczesnych autorów w powieściach z pogańskich czasów.
Huczne zabawy niesłychanie gorszyły misjonarzy. Z takim , samym oburzeniem patrzyło później duchowieństwo, a raczej jego i bardziej skrupulatna część na zabawy młodzieży utrzymujące się jeszcze przez całe wieki w epoce chrześcijańskiej. Np. Długosz opowiada o zabawie w Zielone Święta, zwanej stadem, kiedy to gromady ludzi podzielone na stada zabawiają się popadając w roz- : pustę. Śpiewano przy tym pieśni z refrenami, których niezrozumiałe słowa brali księża za imiona bogów (zob. wyżej § 4a). Biadają nad tą rozpustą synody i kazania (zob. § 4a); jedno wytyka-rodzicom, że nie tylko pozwalają synom i córkom iść na igrzyska, ale nawet sami iść każą. Dawna nazwa stado poszła w zapomnienie, ustępując miejsca sobótkom, nazwie stąd wziętej, że zwykle palono ognie i zabawiano się stadem w soboty. Inna nazwa sobótek
kupało, jest ruskiego pochodzenia, a wywodzi się od oczyszczającego kąpania się na początku lata. Przez nieporozumienie dopatrzono'' się. w niej później nazwy boga.
Ulubioną zabawą było jnzebieranie się w skóry zwierząt i przywdziewanie masek, co potępiają dość często źródła ruskie, a u Czechów wspomina już Kosmas (około 1100 r.):t »(Brzetysław) wytępił również zabobonne obrzędy, które wieśniacy, dotąd pół-poganie, obchodzili ną_Zielone Święta we wtorek albo we środę; ofiarując u źródeł zabijali zwierzęta i składali demonom; także pogrzeby urządzane po lasach i polach, oraz budki, które pogańskim obrządkiem stawiali na rozdrożach, jakoby na miejsce odpoczynku dla dusz: także i igrzyska pogańskie, które odprawiali nad swoimi zmarłymi przyzywając cienie przodków i tańcząc, wdziawszy na twarz maski«... (Kosmas III 1). W tym fragmencie maski i igrzyska połączone z kultem zmarłych, skąd inąd jednak wiemy, że pojawiały się one i przy różnych innych obchodach. W XV w. potępiono w Polsce chodzenie z kobylicą, nocne kolędowanie, przebieranie się, przy czym jednym z argumentów były wypadki zabójstw, które się zdarzały przy nocnych pochodach. Przypuszczalnie wygląd tych uroczystości był taki sam, jak ze zgorszeniem opisany w Niżnym Nowogrodzie w 1636 r.
»Od Bożego Narodzenia aż do Trzech Króli urządzają po domach zabawy... i schodzą się na te niecne zajęcia liczni mężczyźni i kobiety... Robią z łyka konie i tury, stroją się w płótno i jedwabne chustki, koniowi wieszają na-szyi dzwonki, a twarze swoje zasłaniają włochatymi i zwierzęcymi maskami, wdziewają stosowny strój i z tyłu przywiązują ogony, jak widome diabły^ i pokazują wstydliwe członki, mówiąc różne diabelstwa wstrętnym głosem..., a inni grają na trąbach i klaszczą w dłonie'i tańczą i robią inne niestosowne rzeczy i tak chodzą nie tylko po *3omu lecz po ulicach miasta i po wsiach jak szaleni wędrowcy. "Wlel-* kie gromady chodzą za nimi... W dzień Wniebowstąpienia... wychodzą z miasta mężczyźni i kobiety, zbierają się ze wsi, też karczmarze z dzbanami i różnymi trunkami, i igrcy i dnicy i błazny po diabelsku ubrani... Niedźwiednicy z ńledzwif£ dziami i tańczącymi sukami i błazny i igrcy w maskaoh z bez-