CCF20090523073 tif

CCF20090523073 tif



KARL R. POPPER

to, rzecz jasna, argument niekonkluzywny. Jednakże, jak już mówiłem, w moim przekonaniu jest to argument wystarczający. W istocie, aby uwierzyć na serio w prawdziwość solipsyzmu, musielibyśmy popaść w megalomanię. Niekonkluzywny argument tego rodzaju nazywa się argumentem ad kominem. Nie jest to argument konkluzywny, lecz — by tak rzec — apel ze strony jednego człowieka skierowany do innego człowieka.

Teorię o zasadniczo odmiennej treści, ale bardzo podobną do solipsyzmu pod względem struktury logicznej, można znaleźć w krótkiej opowieści, której autorem jest wiedeński filozof JosefPopper-Lynkeus. Jest to opowieść o młodym Ateńczyku, któremu przyjaciele nadali przezwisko „Małego Sokratesa”, gdyż podobnie jak Sokrates spacerował po Atenach, prowokując przechodniów, by wdawali się z nim w dysputy. Tezą, do której obalenia namawia swoich rozmówców Mały Sokrates, jest, iż on, Mały Sokrates, jest nieśmiertelny. „Spróbuj odwieść mnie od tego przeświadczenia — mówi. — Zapewne sądzisz, że uda ci się to zrobić, zabijając mnie. Ale nawet jeśli zaakceptuję wstępnie twoją hipotezę, że możesz w ten sposób odwieść mnie od tego przeświadczenia, to — na mocy samej twojej hipotezy — twoje obalenie przyjdzie zbyt późno, by mnie od niego odwieść”.

Argument ten był znany w Wiedniu, gdzie Popper-Lynkeus miał szerokie grono czytelników. Niemożliwość odparcia argumentu Małego Sokratesa zrobiła tak silne wrażenie na Wittgensteinie, że ów filozof zaakceptował go, wyrażając w swoim Traktacie me, tylko pogląd, że „śmierć nie jest zdarzeniem w życiu”; pisał również, iż „żyje wiecznie, kto żyje W teraźniejszości”. W odróżnieniu od Wittgensfeina, sądzę, że choć wszyscy żyjemy w teraźniejszości, nie będziemy żyli wiecznie. A mówiąc ogólniej, nieobalalność nie robi na mnie zbyt wielkiego wrażenia.

Inną wersją solipsyzmu jest filozofia biskupa Berkeleya. Berkeley jest zbyt skromnym człowiekiem i zbyt dobrym Brytyjczykiem, by być solipsystą: uznaje, że prawo do istnienia przysługuje nie tylko jego własnemu umysłowi, lecz w równej mierze innym umysłom. Obstaje jednak przy tym, że istnieją tylko umysły, a istnienie ciał i świata materialnego jest czymś w rodzaju snu, który — za sprawą interwencji Boga — śnią zgodnie wszystkie umysły. Innymi słowy, świat istnieje wyłącznie w naszych umysłach, to znaczy w przeżyciach spostrzegania świata. Mówiąc jeszcze inaczej, świat fizyczny jest naszym snem, podobnie jak w solipsy-zmie był on moim snem. Wprawdzie teoria Berkeleya nie jest megalo-mańska, jednak postawę biskupa powinien osłabić inny argument ad kominem: jego teoria jest niezgodna z chrześcijaństwem. Chrześcijaństwo uczy bowiem, że nie j esteśmy czystymi umysłami czy duchami, lecz umysłami ucieleśnionymi. Mówi również o realności cierpień cielesnych.

Żadna z tych teorii nie może zostać odparta i fakt ten wywarł, j ak się wydaje, głębokie wrażenie na niektórych filozofach — na przykład na Wittgensteinie. Ale teorii, które formułują wręcz przeciwne tezy, tak samo nie da się obalić — i powinno to nas skłaniać do podejrzliwości. Moje stanowisko formułowałem często w ten sposób, iż mniemanie, jakoby niemożność obalenia była zaletą teorii, jest błędne. Nie jest to bowiem zaletą, lecz wadą. W dalszym ciągu jestem przekonany, iż jest to całkiem zadowalające ujęcie tej kwestii. Ponieważ jednak pewien pedantyczny filozof, a mój dawny student, poddał moje sformułowanie krytyce, muszę niestety wyjaśnić obszerniej, co przez nie rozumiem. Chodzi mi oczywiście o to, że fakt, iż pewnej teorii nie da się obalić, nie powinien usposabiać nas przychylnie, lecz skłaniać do podejrzliwości wobec tej teorii.

Nie ulega wątpliwości, że zarówno solipsyzm, jak i teoria Berkeleya — nazywana „idealizmem” — stanowi rozwiązanie zagadnienia ciała i umysłu; każda z tych teorii głosi bowiem, że ciała nie istnieją. Otóż materializm, fizykalizm i behawioryzm radykalny również rozwiązują zagadnienie ciała i umysłu. Rozwiązująje jednak, odwołując się do całkiem odmiennego zabiegu. Głoszą one, że nie istnieje umysł; że nie ma stanów mentalnych czy stanów świadomości. Głoszą także, że nie istnieje inteligencja; istniejątylko ciała, które zachowują się tak, jak gdyby były inteligentne — na przykład formułują mniej lub bardziej inteligentne wypowiedzi werbalne czy — mówiąc ściślej — wytwarzają mniej lub bardziej inteligentne werbalne dźwięki.

Obalenie tej teorii również okazuje się niemożliwe. Istnieje wszakże i w tym wypadku pewien argument ad kominem, który przemawia przeciw niej. Jest to argument następujący. Możemy zadać fizykaliście pyta-

147


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P3111145 KARL R. POPPER to. rzecz jasna, argument niekonkluzywny. Jednakże, jak już mówiłem, w moim
CCF20090523092 tif KARL R. POPPER to jeden z powodów, dla których jesteśmy omylni, nawet w naszym k
CCF20090523059 tif KARL R. POPPER obu wypadkach, tylko my potrafimy jednak podać taką interpretację
CCF20090523070 tif KARL R. POPPER dziwy sposób opisywać ten sam fakt. Na przykład, jeśli opis „Piot
CCF20090523095 tif KARL R. POPPER lu starań, aby nie zauważyć zjawiska przekraczania samego siebie.
CCF20090523022 tif KARL R. POPPER Tak więc twierdzenia, problemy i rzecz jasna argumentacje, które
CCF20090523006 tif KARL R. POPPER przystąpię do formułowania moich argumentów. Tym sposobem będziec
CCF20090523015 tif KARL R. POPPER Uczestnik dyskusji 1: To prawda, ale wiele teorii należących do n
CCF20090523028 tif KARL R. POPPER Popper: Nie, nie powiedziałbym. To jedna z moich podstawowych tez
CCF20090523035 tif KARL R. POPPER przeprowadziliśmy. Stały one naprawdę na wysokim poziomie — były
CCF20090523040 tif KARL R. POPPER gatunek —jest to coś abstrakcyjnego, wszystkie osobniki należące

więcej podobnych podstron