KARL R. POPPER
ruch, nie jest czynnością świadomą. Jest rzeczą dość oczywistą że ogólny, hierarchiczny charakter systemu kontroli występującego u zwierząt wskazuje, że owe poziomy kontroli są istotnie niższe. To znaczy, podle-gają innej instancji kontrolnej. Oczywiście, w każdym wypadku występuje również jakiś rodzaj interakcji, zwłaszcza jeśli coś przybiera niewłaściwy obrót i zostają popełnione błędy, i tak dalej; interakcja staje się wówczas dość gwałtowna i przyjmuje postać świadomego przeciwdziałania. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że nastąpi wówczas interakcja różnych instancji kontrolnych z tego samego poziomu, natomiast do ingerencji wyższej instancji kontrolnej dochodzi tylko w wyjątkowych wypadkach — mówię o ingerencji najwyższej instancji kontrolnej. Jest to, by tak rzec, ośrodek centralny. Ma on, rzeczywiście, kolosalne znaczenie. Z owych niższych poziomów mogą się ciągle wyłaniać pewne niewyraźne doznania i może to zakłócać funkcjonowanie wyższych instancji kontrolnych. Na przykład, wykonując pewien utwór muzyczny, skrzypek nie może koncentrować się tylko na palcowaniu—musi również panować nad smyczkiem. Przypuszczam, że problemem Buscha był tylko problem palcowania, a nie problem prawej ręki. Otóż u skrzypka lewa i prawa ręka muszą być, do pewnego stopnia, kontrolowane niezależnie, ponieważ ich ruchy są w znacznej mierze niezależne. Będą tu występowały dwie instancje kontrolne — usytuowane mniej więcej na tym samym poziomie, ale poniżej zwierzchniej, centralnej instancji kontrolnej.
Uczestnik dyskusji 2: Propozycja, którą chciałbym zgłosić, sprowadza się zapewne do tego, że być może — nie wiem, w jaki sposób ująłby to pan schematycznie — chodzi mi, jak sądzę, o to, że powinniśmy...
Popper. Przedstawić to w postaci pewnego rodzaju piramidy?
Uczestnik dyskusji 2: Uwzględnić również inny poziom, który obejmowałby umiejętności. Innymi słowy, nie usytuowałbym ich na poziomie drugim; nie pojmowałbym ich również jako interakcji między poziomami drugim i trzecim. Usytuowałbym umiejętności na jakimś czwartym poziomie.
Popper. Chodzi panu o miejsce, jakie zajmująumiejętności w tej klasyfikacji?
Świat 3: teorie, obiektywne problemy Świat 2: dyspozycje behawioralne Świat 1: stany fizyczne
Możemy, rzecz jasna, wprowadzić dalsze podziały. W istocie sądzę, że umiejętności, które zostały opanowane, także stały się częścią naszej fizjologii, należą do poziomu drugiego. Ale umiejętności pojmowane w oderwaniu — to znaczy reguły wiążące się z umiejętnością— wyraźnie należą do poziomu trzeciego. Rozważmy, na przykład, język. Otóż moja umiejętność posługiwania się językiem angielskim stoi na bardzo miernym poziomie. Jeśli jednak ktoś istotnie opanuje reguły języka, nie musi myśleć. Robi to automatycznie. Ów ktoś nie wie, w jaki sposób mówi. Nie szuka świadomie słów i reguł gramatyki. Koncentruje się na treści tego, co mówi, a reszta przychodzi sama. Jednakże reguły, których przestrzega, należą do świata 3. Zostają one teraz włączone do świata 2, ale zawsze mogą zostać wyraźnie sformułowane. A jeśli sformułujemy je wyraźnie, będą należały do świata 3. Należą one do świata 3 zwłaszcza wówczas, gdy je sformułujemy. Ale nawet wówczas, gdy nie mogą zostać sformułowane, lecz są tym, czego się uczymy, należą do świata 3. Oczywiście, moiepan wprowadzić następne światy. Ja sam rozróżniam na przykład „strukturę celów” i „strukturę umiejętności”. Chodzi tu jednak o to, że każda z tych rzeczy zostaje, w pewnym sensie, zdublowana. To znaczy należą one do świata 3, ale mogą być pojmowane i przyswajane w świecie 2 i mogązostać włączone do świata 2 w postaci dyspozycji. Taka dwoistość jest obecnie bardzo niemodna. Jednym z wątków prze-wijających się we współczesnej filozofii jest unikanie dwoistości. Jak państwo zapewne wiecie, jednym z wątków obecnych w pozytywizmie i fenomenalizmie jest dążenie do tego, aby rozporządzać tylko jednym, a nie wieloma słowami. Jedno słowo, reprezentujące inne słowa, to zaiste coś strasznegol Mają więc tylko jedno słowo. Nie ulega wszakże wątpliwości, że w rzeczywistości są to sprawy złożone. Kiedy dziecko uczy się języka, nie zna — i nigdy nie poznaje — gramatyki w postaci wyraźnie sformułowanych reguł. Niemniej, istnieje gramatyka, którą przyswaja sobie na początku za pomocą swoistej metody będącej mieszanką naśladowania i wrodzonej pojętności, a dopiero później przyjmuje to ostatecz-
161