nio zależne, są zawzięte i partykularystyczne, stąd też może nawet bardziej ślepe na rzeczywiste potrzeby społeczeństwa niż automatyczne tendencje, które kiedyś determinowały rynek. Los ludzi wciąż jeszcze jest określany przez irracjonalność.
Epoka gigantycznej potęgi przemysłowej kładzie kres znaczeniu indywiduum, jako że zamyka perspektywy stabilnej przeszłości i przyszłości, jakie implikowała pozorna wieczność stosunków własnościowych. Pogorszenie się sytuacji jednostki najłatwiej bodaj mierzyć absolutną niepewnością co do stanu posiadania. Inflacja grozi zubożeniem, ba, całkowitą utratą majątku. W liberalizmie siłę nabywcząpieniądza zdawała się gwarantować waluta złota. Pewność własności, symbolizowana przez zaufanie do złota, była decydującym elementem egzystencji burżuazyjnej, egzystencji burżua jako następcy arystokraty. Jego niezależność nie na ostatku wyrażała się w zainteresowaniu samorozwojem - nie jak dzisiaj z uwagi na karierę lub z innych zawodowych względów - lecz z uwagi na własną indywidualną egzystencję. Wysiłek miał sens, ponieważ materialna baza indywidualności nie była tak bardzo niepewna. Aczkolwiek masy nie mogły aspirować do pozycji burżua, istnienie stosunkowo licznej klasy złożonej z indywiduów rzeczywiście zainteresowanych wartościami humanistycznymi stanowiło podłoże dla teoretycznego myślenia, jak również dla twórczości artystycznej, które - mocą immanentnej prawdy - wyrażały potrzeby całego społeczeństwa.
Wycofanie złotej waluty i permanentna inflacja są symbolem radykalnej zmiany. Nawet członkowie klasy średniej muszą pogodzić się z niepewnością. Indywiduum pociesza się myślą że kiedy zachoruje lub przejdzie na emeryturę, zatroszczy się o nie jego rząd, jego firma, jego związek zawodowy lub towarzystwo ubezpieczeniowe. W liberalizmie żebrak był zawsze solą w oku rentiera. W czasach wielkiego przemysłu znikają i żebrak, i rentier. Nie ma żadnych stref bezpieczeństwa na arteriach komunikacyjnych społeczeństwa. Każdy musi pozostawać w ruchu. Przedsiębiorca stał się funkcjonariuszem, uczony - zawodowym ekspertem. Filozoficzna maksyma: Bene qui latuit, bene vixit nie daje się pogodzić z nowoczesnymi kryzysami gospodarczymi. Każdy ma nad sobą bat nadrzędnej instancji. Ci, którzy dowodzą mają niewiele więcej autonomii niż ich podwładni; władza, którą sprawują ogranicza ich.
Każdy środek kultury masowej służy wzmocnieniu różnych odmian społecznego przymusu ciążącego na indywidualności; wyklucza wszelką możliwość jej ocalenia w obliczu całej atomizu-jącej maszynerii nowoczesnego społeczeństwa. Nie przeczy tej tezie akcentowanie indywidualnego heroizmu ani wzorzec self-made mana w popularnych biografiach, pseudoromantycznych powieściach i filmach85. Ten maszynowo spreparowany bodziec do samo-zachowania w rzeczywistości przyspiesza rozkład indywidualności. Jak slogany nieograniczonego indywidualizmu są politycznie wykorzystywane przez wielkie trusty w ich dążeniu do wymknięcia się spod społecznej kontroli, tak retoryka indywidualizmu w kulturze masowej - narzucając ludziom wzorce do kolektywnego naśladowania - przeczy zasadzie, którą na pozór afirmuje. Skoro, mówiąc słowami Hueya Longsa, każdy mężczyzna może być królem, dlaczego każda dziewczyna nie mogłaby być filmową królową której niepowtarzalność polega na tym, że jest typowa?
Indywiduum nie ma już własnych dziejów. Chociaż wszystko jest w ruchu, nic się nie zmienia. Nie trzeba ani Zenona, eleackiego dia-lektyka, ani Cocteau, paryskiego surrealisty, by wyjaśnić, co ma na myśli królowa z Through the Looking Glass, kiedy mówi: „Trzeba biec tak szybko, jak się potrafi, żeby zostać w tym samym miejscu”86, czemu dał też wyraz obłąkany Lombrosy w swym pięknym wierszu:
No i confitti al nostro orgoglio Come ruote in ferrei perni,
Ci stanchiamo in giri eterni, Sempre errante e sempre quiZ87
85 Por, L. Lówenthal, „Biographies in popular magazines”, Radio Research, 1942-43, New York 1944, s. 507-548.
86 L. Carroll, O tym, co Alicja odbyła po drugiej stronie lustra, przeł. M. Słomczyński, Czytelnik, Warszawa 1972, s. 35 (przyp. tłum.).
87 Cytat pochodzi z: The Man of Genius, Walter Scott, London 1891, s. 366. [Polski przekład tego utworu mógłby brzmieć następująco:
Wbici w dumę,
Jak koła na żelazne osie,
Gubimy się w wiecznym kołowrocie,
Wciąż błąkając się i zawsze stojąc w miejscu! - przyp. tłum.].