II - Empiryczne i pojęciowe podstawy teorii względności 47
nie wraz miejscem. Prędkość światła w przypadku, gdy mamy do czynienia z polem grawitacyjnym zawsze musi zależeć od współrzędnych; może być traktowana jako stała jedynie w przypadku obszaru o stałym potencjale grawitacyjnym. Ta konsekwencja ogólnej teorii względności często bywa traktowana jako zniesienie założenia, z którego wzięła swój początek teoria szczególna i na którym opierała ona wszystkie swe dedukcje. Jednak Einstein słusznie odrzuca wszelkie tego rodzaju wnioski. Jak wyjaśnia, szczególna teoria względności nie okazuje się bezwartościowa przez fakt, że ktoś spostrzegł, iż jej twierdzenia odnoszą się do pewnego ograniczonego obszaru, mianowicie, do zjawisk w mniej więcej stałym polu grawitacyjnym. „Przed powstaniem elektrodynamiki, prawa elektrostatyczne były traktowane jako bezwzględne prawa elektryczności. Dzisiaj wiemy, że elektrostatyka poprawnie opisuje pole elektryczne jedynie w przypadku, który nigdy nie jest dokładnie spełniony - gdy masy elektryczne są dokładnie w spoczynku tak względem siebie nawzajem, jak do układu współrzędnych. Czy elektrostatyka została wyrzucona na śmietnik wraz z równaniami elektrodynamicznymi M a x w e 11 a? W żadnym razie! Elektrostatyka zawiera się w elektrodynamice jako skrajny przypadek; prawa tej drugiej prowadzą wprost do praw tej pierwszej w przypadku, gdy pole nie zmienia się w czasie. Najpiękniejszym losem teorii fizycznej jest wskazać drogę do ustanowienia teorii bardziej pojemnej, w której ona nadal żyje jako skrajny przypadek” (18, s. 52). W rzeczywistości, w przejściu od szczególnej do ogólnej teorii względności potwierdza się tylko ta sama zasada budowy pojęć nauk przyrodniczych, która była decydująca przy przejściu od mechaniki klasycznej do szczególnej teorii względności. Stałe pomiarowe, stałe przyrodoznawstwa w ogóle ponownie zostały przesunięte na inne miejsce i ponownie wielkości, które były traktowane jako „absolutne” z wcześniejszego punktu widzenia, wraz z uzyskaniem nowej teoretycznej jedności pomiaru zostały przekształcone w czysto relatywne określenia ważne tylko pod określonymi warunkami. Podczas gdy mechanika klasyczna, podobnie jak szczególna teoria względności, rozróżnia pomiędzy pewnymi układami odniesienia, w stosunku do których prawa przyrody posiadają ważność i takimi, w stosunku do których tej ważności nie mają - teraz rozróżnienie to zostaje zniesione. Wyrażenie uniwersalnych praw fizyki jest wolne od jakiegokolwiek powiązania ze szczególnym układem współrzędnych, czy też z określoną grupą takich układów. By zostać wyrażone, prawa przyrody wymagają zawsze jakiegoś określonego układu odniesienia; ale ich sens i wartość jest niezależna od szczególności tego układu i zachowuje własną tożsamość niezależnie od zmian, jakim ten system może ulegać.
Dopiero dzięki temu docieramy do sedna ogólnej teorii względności. Wiemy teraz, gdzie leży jej prawdziwa ostateczna stała, jej punkt kardynalny, wokół którego ona każe obracać się zjawiskom. Stałej tej nie należy szukać w poszczególnych danych rzeczach, które są wybrane jako uprzywilejowany układ odniesienia z wszystkich innych takich układów - tak jak Słońce było czymś takim dla Kopernika, a gwiazdy stałe dla Galileusza i Newtona. Nie ma rzeczy prawdziwie niezmiennych, lecz zawsze zachowują się jedynie pewne podstawowe relacje i funkcjonalne zależności w symbolicznym języku naszej matematyki i fizyki, w określonych równaniach. To osiągnięcie ogólnej teorii względności jest jednak z punktu widzenia krytyki poznania w tak niewielkim stopniu paradoksalne, że może być raczej traktowane jako naturalna logiczna konsekwencja intelektualnej tendencji, charakterystycznej dla całej filozoficznej i naukowej myśli nowożytności1. Dla popularnego ujęcia i dla myślowych przyzwyczajeń radykalna przemiana „rzeczy” w czyste relacje pozostanie na zawsze podejrzana i odstręczająca, bowiem ujęcie to wierzy, że wraz z pojęciem rzeczy rozumianej jako jedyny fundament wszelkiej obiektywności, stracona zostanie także wszelka naukowa prawda w ogóle. A zatem z tej strony akcentowany jest nie tyle pozytywny, co negatywny moment teorii względności; uchwycone zostało nie to, co ją tworzy, lecz to, co ją burzy. Zadziwiające jest jednak, gdy znajdzie się taki pogląd nie tylko w popularnych wykładach teorii względności, lecz także w badaniach poświęconych jej ogólnej „filozoficznej” doniosłości; gdy napotka się w tych drugich także zdanie, że teoria względności niesie z sobą element subiektywnej dowolności, gdy idzie o formułowanie praw przyrody i że wraz z jednością przestrzeni i czasu została zniesiona także jedność pojęcia przyrody. Tak naprawdę teoria względności hołduje, jak się okazuje przy bliższym zbadaniu, przeciwnej idei i przeciwnej tendencji. Uczy ona, że aby uzyskać obiektywny i jednoznaczny wyraz procesów naturalnych, nie możemy bez dalszego badania brać wartości przestrzenno-czasowych, uzyskanych przez pomiar wewnątrz określonego układu odniesienia za jedyne i uniwersalne wartości, lecz że w naukowej ocenie tych pomiarów rau-
Niestety tutaj mogę tylko ogólnie postawić takie twierdzenie; jego bardziej szczegółowe uzasadnienie można znaleźć w mojej pracy Substanzbegriff und Funktionsbegriff (8, s. 148-310).