V
Usiłowaliśmy powyżej zrozumieć szczególną i ogólną teorię względności przede wszystkim od jej strony fizycznej. W rzeczy samej jest to właściwy punkt widzenia dla jej rozpatrywania i robi się jej niedźwiedzią przysługę, próbując na oślep interpretować jej wyniki za pomocą czysto „filozoficznych”, czyli tak naprawdę spekulatywno-metafizycznych środków. Teoria nie zawiera ani jednego pojęcia, które nie dałoby się wydeduko-wać i doskonale oddać za pomocą rozumowych środków matematyki i fizyki. Stara się ona jedynie uzyskać pełną świadomość właśnie tych środków, nie tylko próbując przedstawić wyniki pomiarów fizycznych, lecz osiągając gruntowną przejrzystość, gdy idzie o formę i warunki wszelkiego fizycznego pomiaru.
Tym samym wydaje się ona zmierzać w bezpośrednie sąsiedztwo teorii krytyczno-transcendentalnej, która jest nakierowana na „możliwość doświadczenia”, lecz niemniej jednak różni się od niej w swej ogólnej tendencji. Bowiem - w języku transcendentalnej krytyki - podstawowa teoria czasu i przestrzeni rozwijana przez teorię względności jest i pozostaje doktryną empirycznej przestrzeni i empirycznego czasu, nie zaś czystej przestrzeni i czystego czasu. Co się tyczy tego punktu, nie jest wysoce prawdopodobna różnica zdań między nimi; i rzeczywiście wszyscy krytycy, którzy porównywali Kantowską teorię przestrzeni i czasu z teorią Einsteina-Minkowskiego osiągali zasadniczo te same rezultaty 1. Ze stanowiska ścisłego empiryzmu, można by próbować zwalczać możliwość nauki o „czystej przestrzeni” i „czystym czasie”, lecz nie da się przeoczyć, że o ile taka nauka ma być zasadna, musi być niezależna od wszelkich wyników konkretnych pomiarów i szczególnych warunków, które przeważają w tej pierwszej. Jeżeli pojęcia czystego czasu i czystej przestrzeni mają w ogóle jakikolwiek określony usprawiedliwiony sens ~ by wyrazić się w sposób charakterystyczny dla samej teorii względności - wówczas sens ten musi pozostać niezmienny względem wszystkich przekształceń nauki o empirycznych pomiarach przestrzeni i czasu. Takich przekształceń może i będzie dokonywać jedynie to, co poucza nas, by bardziej ostro kreślić linię pomiędzy obszarem czysto filozoficznej „transcendentalnej” krytyki pojęć czasu i przestrzeni a obszarem ich poszczególnych zastosowań. Tutaj w rzeczy samej teoria względności może pośrednio oddać ważną przysługę ogólnej krytyce poznania - jeżeli odeprzemy pokusę bezpośredniego przekładu jej twierdzeń na twierdzenia krytyki poznania.
Kantowska teoria przestrzeni i czasu sama w dużej mierze wyrosła na bazie problemów fizycznych, a spór toczony w osiemnastowiecznym przyrodoznawstwie na temat istnienia absolutnego czasu i przestrzeni od początku poruszał go do żywego. Zanim zabrał się za problem czasu i przestrzeni jako filozof krytyczny, musiał odnieść się do różnorodnych i sprzecznych rozstrzygnięć, za pomocą których z tymi problemami próbowała sobie poradzić współczesna mu fizyka. Z początku, na przekór dominującej szkolnej doktrynie, oparł swoje stanowisko całkowicie na poglądzie relatywistycznym. W swoim Neuen Lehrbegrijf der Bewegung md der Ruhe z roku 1758, trzydziestoczteroletni Kant z całą mocą ustanowił zasadę względności wszelkiego ruchu i z tego stanowiska atakował tradycyjne sformułowanie zasady bezwładności. „Zaczynam teraz dostrzegać - pisze po zilustrowaniu za pomocą znanych przykładów trudności związanych z pojęciem „absolutnego ruchu”- że brakuje mi czegoś w wyrażeniach ruchu i spoczynku. Nie powinienem nigdy mówić: ciało jest w spoczynku, nie dodając, wobec czego jest w spoczynku, oraz że się porusza nie wymieniając równocześnie przedmiotu, wobec którego zmienia ono swą relację. Nie pomogłoby mi nawet wyobrażenie sobie matematycznej przestrzeni wolnej od wszelkich stworzeń zdolnych do postrzegania ciał. Bowiem dzięki czemu mam rozróżnić części tego samego i różnego miejsca, które nie są zajęte przez nic cielesnego?” (35, II, 19.) Jednak Kant w swym dalszym rozwoju początkowo nie był wiemy normie, którą tutaj ustanowił tak stanowczo i o której pewien współczesny fizyk powiedział, że zasługuje na umieszczenie spiżowymi literami nad każdą fizyczną salą wykładową2. Ośmielił się odrzucić koncepcję siły
Por. zwłaszcza Natorp (56, s. 392 i nast.). Hónigswald (83, s. 88 i nast.). Frischeisen--Kohler (26, s. 323 i nast.), a niedawno także Sellien (81, s. 14 i nast.).
Streintz (82), s. 42.