ROZMOWY Z DIABŁEM
osadzony praktyk swoich diabelskich nie zaprzestał; zeznały bowiem mniszki 30 czerwca, że im z zamknięcia wyrodek ów, wstyd powiedzieć — własne nasienie przysłał, iżby się tak zapłodniły a poczęły w łonie monstra piekielne.
Tak to prawda na światło wyszła i piętnastu sędziów, bezstronnie i z miłością sprawę zbadawszy, sprawiedliwy na koniec wydało wyrok, iżby Urbana Grandier żywcem w ogniu spalić. 18 sierpnia wydany był wyrok i tegoż dnia zaraz wykonany, jeno przedtem kwestii jeszcze poddano czarciego sługę, aby wspólników wydał. Potem na plac Świętego Krzyża go powieźli (bo chodzić nie mógł, nogi mając przez swoją hardość potrzaskane) z głową nagą, wkoszuli, ze Sznurem na szyi, a w ręku płonącą pochodnię trzymając dwóch łuntów wagi. Jaki bezbożnik to był, wszyscy widzieli, bo skruchy żadnej przed sprawiedliwością nie pokazał, a na dwie godziny przed śmiercią fiy wolny madrygał śpiewał: Iheurem sejour de Parthenie et d’Alulor, A kiedy go wiedli, polewali go obficie z litości ojcowie wodą święconą po twarzy, iż oddychać nie mógł od wielkiej ilości tej cieczy błogosławionej. A przecie upór diabelski zachował i z miną szyderczą na wózku siedział. Jeszcze go do pala przywiązanego nawrócić chcieli i skruszyć, bo nie wyczerpane było miłosierdzie pobożnych ojców. Mnich jeden żelaznym krucyfiksem po twarzy go bił, aby się pomiot szatański opamiętał, a ten jeszcze głowę odwracał, świętego wizerunku Zbawiciela nie chcąc ucałować. Jeszcze mu w ostatniej chwili Ojciec Laktancjusz płonący wiecheć słomy pod nos podsunął prosząc, aby diabła się wyrzekł, a przecie czarownik zatwardziały zuchwale odparł, że diabła nie zna. Wreszcie podpalił stos Ojciec laktancjusz, a wtedy magik krzyczeć począł, że mu obietnicy jakowejś nie dotrzymano, i tak w krzyku w płomieniach zginął. Opowiada też Ojciec Surin, że jeszcze w godzinie śmierci modłiła się za duszę grzesznika Przenajświętsza Panienka, a diabły w mniszkach siedzące do końca w trwodze trwały, czy się nie nawróci Urbanus, i na twarzach mniszek niepokój swój okazywały; dopiero gdy w ogień runął, wielka była radość demonów, iż duszę do piekła złowili Tak to zasłużoną wymierzyła karę sprawiedliwość diabelskiemu słudze, a przecie z samym diabłem nie skończyła się wcale rozprawa, jako że w siostrach nieszczęsnych złość swoją wywierał, skąd go dopiero z mozołem wielkim wyganiać musieli Ojcowie.
Różne tam potem potwarze i niegodziwości biesy rozpuszczały o procesie: a to, że mnichy zawistne świeckiego kapłana zgubić chciały, bo nieprzyjaiń między regularnym i sekulamym klerem była, a to, że o mienia konfiskatę chodziło, a to, że kardynał na Urbana ze złości nastawał i gorliwość chciał chrześcijańską okazać, żeby mu Liga faworów dla herezji nie wyrzucała, a to inne kłamstwa rozpowiadały - ot, zwyczajnie, jak czarty.
3. Diabła skuteczne wypędzanie
Ojciec Jan Józef Surin, który długie lata bój z szatanami toczył, nie tylko książeczkę śliczną pod tytułem Tryumf Bożej miłości o zmaganiach swoich napisał, ale drugie dziełko wygotował, gdzie od szatanów wydobyte wiadomości co do ich ukrytych sposobów, na jakie dusze pobożne usidlają, przekazał. Nazywa się to dziełko bezcenne Doświadczalna nauka o rzeczach innego żywota przez Ojca Jana-Józefa Surin nabyta. Dowodnie tam po-
103