Usiłowaliśmy pokazać jak nowe pojęcie przyrody i przedmiotu, które ustanowiła teoria względności, jest oparte na formie myśli fizycznej i doprowadzić tę formę do ostatecznego zaniknięcia i ostatecznej jasności. Myśl fizyczna stara się określić i wyrazić w czystej obiektywności jedynie przedmiot przyrody, jednakże tym samym z konieczności wyrażają się jej własne prawa i jej własne zasady. Ponownie potwierdza się tutaj „antropomorfizm” wszelkich naszych pojęć przyrody, do którego Goethe uwielbiał nawiązywać. „Wszelka filozofia przyrody jest wciąż jedynie antropomorfizmem, to znaczy: człowiek w jedności z samym sobą, udziela owej jedności wszystkiemu, czym sam nie jest, wciąga to w tę jedność, czyni to jednym z sobą samym [...] Możemy przyrodę obserwować, mierzyć, liczyć, ważyć itp. jak tylko chcemy, jest ona tylko naszą miarą i wagą, jako że człowiek jest miarą wszechrzeczy”. Tylko że zgodnie z tym wszystkim, co powiedziano dotychczas „antropomorfizm” ten nie może być rozumiany w ograniczony psychologiczny sposób, lecz w sensie uniwersalnym, krytyczno-transcendentalnym. Dla Plancka charakterystyczną cechą rozwoju systemów fizyki teoretycznej jest wzrastająca emancypacja od elementów antropomorficznych, która ma na celu największe możliwe oddzielenie systemu fizyki od indywidualnych cech osobowości fizyka (68, s. 7). Jednak właśnie w obręb tego „obiektywnego”, wolnego od wszelkiej przypadkowości indywidualnego punktu widzenia i indywidualnych cech osobowości systemu, wchodzą te uniwersalne warunki systemu, od których zależy specyfika fizycznego sposobu formułowania problemów. Zmysłowa bezpośredniość i szczególność pojedynczych percypowanych jakości jest wykluczona, ałe to wykluczenie jest możliwe tylko za pomocą pojęć przestrzeni i czasu, liczby i wielkości. W nich fizyka określa najogólniejszą treść rzeczywistości, ponieważ i o ile wyznaczają one kierunek fizycznego ujęcia jako takiego i niejaki formę pierwotnej fizycznej apercepcji. W przypadku teorii względności ta wzajemna relacja potwierdza się od początku do końca. Zasada względności ma równocześnie sens obiektywny i subiektywny, przedmiotowy i metodyczny. „Postulat absolutnego świata”, który pociąga ona za sobą zgodnie z wyrażeniem Minkowskiego,jest koniec końców postulatem absolutnej metody. Ogólna względność wszelkiego miejsca, czasu czy pręta pomiarowego musi być ostatnim słowem fizyki, ponieważ „relatywizacja”, rozłożenie przedmiotu przyrody na czyste relacje pomiarowe stanowi rdzeń fizycznej procedury, podstawową poznawczą funkcję fizyki.
Kiedy jednak zrozumiemy, jak w tym sensie treść twierdzenia o względności wykracza, gdy idzie o jego wewnętrzne konsekwencje i konieczność, poza formy fizyki, ukaże się także pewne krytyczne ograniczenie tego twierdzenia. Postulat względności może być najczystszym, najbardziej uniwersalnym i najostrzejszym wyrażeniem fizycznego pojęcia przedmiotu, ale właśnie to pojęcie fizycznego przedmiotu nie pokrywa się bynajmniej, z punktu widzenia ogólnej krytyki poznania z rzeczywistością. Postęp analizy teoriopoznawczej pokazuje, że założenie prostoty i jedności pojęcia rzeczywistości w coraz większym stopniu staje się iluzją. Każdy pierwotny kierunek poznania, każda interpretacja, za pomocą której fenomeny są łączone w jedność teoretycznego powiązania, bądź w określoną jedność sensu, pociąga za sobą specjalne rozumienie i sformułowanie pojęcia rzeczywistości. Wynika z tego nie tylko charakterystyczne zróżnicowanie znaczenia przedmiotów nauki, odróżnienie przedmiotów „matematycznych” od „fizycznych”, „fizycznych” od „chemicznych”, „chemicznych” od „biologicznych”, lecz także całości teoretycznego poznania naukowego przeciwstawiają się inne formy i sensy niezależnych typów i praw, takie jak „formy” etyczne czy estetyczne. Zadaniem prawdziwie o g ó 1 n e j krytyki poznania okazuje się być nie tyle ujednolicenie tej różnorodności, tego bogactwa, rozmaitości form poznania i rozumienia świata oraz wciśnięcie ich w jakąś czysto abstrakcyjną jedność, co pozostawienie ich niezmienionych jako takich. Kiedy tylko oprzemy się pokusie wciśnięcia ogółu form, które stąd wynikają w ostateczną metafizyczną jedność, w jedność i prostotę absolutnej „podstawy świata” oraz dedukcji tych form z tej ostatniej, uchwycimy ich prawdziwie konkretną doniosłość i pełnię. Żadna indywidualna forma nie może rościć sobie co prawda pretensji do ujęcia „rzeczywistości” jako takiej, jako „absolutnej” i nadania jej kompletnego i adekwatnego wyrazu. Jeżeli w ogóle myśl o tego rodzaju ostatecznie jednoznacznej rzeczywistości jest