CCF20090704016

CCF20090704016



34 Część I

nic, czy się je zada czy nie, nie zmienia w niczym ruchu gwiazd, ani biegu życia, w niczym nie narusza tego, co istnieje. Jeżeli jednak takie pytanie zada sobie człowiek i wyczerpie je aż do końca, coś się przed nim rozjaśni, straci on co prawda cały swój spokój, swoje ślepe bezpieczeństwo, ale otworzy się przed nim droga. Jest to bowiem pytanie

0    jego własne bycie, a więc o to, kim właściwie jest.

Od pierwszych zatem stron książki Heidegger wciąga czytelnika w najbardziej istotne rozważania metafizyczne. Pytając o bycie, stale nawiązuje do swych koncepcji wyłożonych wcześniej. Nie będę więc ich omawiać. Nie będę też próbowała odtworzyć toku jego wywodów. Przechodzę wprost do interesujących mnie rozdziałów.

Na stronie 59. Heidegger stwierdza, że słowo „bycie” jest nieokreślone w swoim znaczeniu, a mimo to rozumiemy je w określony sposób. Zgodnie z zasadami logiki zachodzi więc tu sprzeczność. Rzecz, która przeczy samej sobie, istnieć nie może. Nie ma kwadratowego koła. A jednak sprzeczności tej uniknąć nie można, bo bycie, nasze własne, choć go uchwycić w jego sensie nie jesteśmy w stanie, jest czymś realnym

1    bliskim i na pewno bliższym niż to, które przysługuje innym bytom, psom, kotom, autom czy gazetom, jak pisze filozof. Nie jest to słowo puste wbrew twierdzeniom niektórych, przeciwnie, im więcej rozmyślamy na jego temat, tym staje się ono dla nas bardziej określone i jedyne w swoim rodzaju.

Co to jednak znaczy: bardziej określone? Na czym ta określoność polega? Wiemy, pisze dalej Heidegger, że wszelki byt, jakikolwiek by był, może być porównywany z innymi i że ten akt porównania pozwala wzbogacić jego kwalifikacje. Jednakże bycia z niczym porównać nie można. Jego przeciwstawieniem mogłaby być tylko nicość, ale ta milczy, nie dodaje żadnego sensu. Trzeba zatem spróbować innej drogi, a tę wyznacza sam język. To język bowiem nie może się obyć bez słowa „jest”, to język stale traktuje o byciu. Bez czasownika: „być” - nie byłoby języka, i żaden byt nie mógłby się stać przedmiotem dyskusji. Nie byłoby w ogóle słów, a my sami przestalibyśmy być ludźmi, bylibyśmy bowiem bez mowy. Nie należy się tylko łudzić, by bycie mogło zostać rozjaśnione przy pomocy gramatyki lub semiotyki, nie chodzi bowiem o rozmaite znaczenia słowa: „jest”, ich rejestracje i porównania, ale o samo bycie jako takie. Fenomenem natomiast jest zakreślanie przez język pewnego horyzontu, w którym zamyka się nasze rozumienie bycia. Język narzuca ograniczenia jego możliwym sensom niejako w sposób naturalny, zmuszając do zestawiania bycia z czymś, czym, jak się wydaje, nie jest. Mówimy więc: bycie i stawanie się, bycie i pozór, bycie i myślenie, bycie i powinność. We wszystkich tych wypadkach drugi człon coś o byciu mówi, choćby dlatego, że jest mu przeciwstawiony, jest inny, a jednocześnie jakoś do bycia należy. W ten sposób właśnie bycie staje się czymś w pewnym sensie określonym. Przy tym określenia te nie są dowolne ani przypadkowe. Kształtowały się w procesie historycznym, są efektem rozwoju filozoficznych pytań i są obecne nie tylko w filozofii Zachodu, ale także w każdej wiedzy, we wszystkim, co człowiek czyni i mówi, nawet wówczas, gdy nie są ujmowane w tych samych terminach. Ich obecność jest koniecznością, albowiem niegdyś, u źródła, a więc na początku filozofii, stanowiły z byciem jedność. Rozłączenie (Scheidung) nastąpiło później. Dwa pierwsze rozłączenia są najstarsze, jeszcze z czasów przedplatońskich, następne zarysowało się u Platona i Arystotelesa, ale dojrzałą formę przyjęło w nowożytności, czwarte należy do współczesności1. Uchwycenie momentu tego rozłączenia, jego istoty, pozwała dotrzeć także do pierwotnej jedności, do odzyskania „pierwotnej prawdy bycia”. Połowę zatem książki Haidegger poświęca omówieniu owych dystynkcji, przy czym trzecia jest dla niego najważniejsza: stanowi fenomen niezmiernie złożony i godny szczególnego rozpatrzenia.

Na stronie 90. pada więc pytanie: co znaczy myśleć? Na temat tego Heideggerowskiego pytania napisano już tomy. Filozof zresztą sam wielokrotnie powracał do tego tematu i niejedno znane nam z innych prac określenie znalazło się także we Wprowadzeniu. Nie wnikając zatem w szczegóły i tu spotykamy się z tezą, że myślenie jest nieustającym pytaniem, że ma ono zawsze charakter problemu, bo problem rodzi się

1

M. Heidegger, Einfiihrung in dit Metaphysik, Tiibingen 1953, s. 72-73, wyd. franc. IntroductUm d la metaphyńąue, Paris 1967, s. 102-103,


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20090704006 14 Część I prawdy wywodzące się od Platona (Heidegger). Rozum, najwyższa władza ludz
CCF20090704107 218 Część II czy są natury czysto fizjologicznej, nie ma w tej chwili dla mnie znacz
CCF20090704118 240 Część II zasadza się u Bergsona nie na rozumieniu własnego bycia, gdyż to rozumi
CCF20090704127 25 B Część II Wstydzę się za siebie, ale i za zło, które spotyka innych. Wstydzę się
CCF20090831186 348 Rozum obserwujący stała się taką określoną indywidualnością, nie oznacza nic inn
str09401 djvu O POLITYCE 1 PACYFIZMIE za najwyższą wartość ludzką. Wzdragałbym się je powtarzać, gd
CCF20090831116 208 Samawiedza więc okazuje się, że obie odróżnione strony całego omawianego tu ruch
CCF20081129123 które drobiazgowo opisujesz? Czy nie odebrałeś jednostkom prawa osobistego uczestnic
Jest to ocena ministra czy nie naruszono interesów gospodarki morskiej, izba morska nie bada

więcej podobnych podstron