64 Przedmowa
tabeli 1. —■ Formalizm ten — o którym wyżej mówiliśmy już ogólnie, a którego metodę postępowania chcemy tu bliżej określić —jest przekonany, że ujął i wyraził naturę i życie jakiejś postaci, skoro tylko orzekł, że jakieś określenie zaczerpnięte ze schematu jest orzecznikiem określającym tę postać. Mogą to być takie określenia jak subiektywność czy obiektywność, jak magnetyzm, elektryczność itd., albo jak skupianie się i rozszerzanie, wschód i zachód itp.; mogą one też być mnożone w nieskończoność, ponieważ każde określenie i każda postać może przy każdej następnej być znowu użyta jako jedna z form czy jeden z momentów schematu i każda z nich może każdej innej z wdzięcznością oddać tę samą usługę: błędne koło wzajemności, które nie daje wiedzy ani o tym, czym jest rzecz sama (die Sache selbst)t ani o tym, czym jest rzecz ta czy inna. Dochodzi do tego jeszcze to, że z jednej strony pewne określenia zmysłowe są zaczerpnięte z pospolitego oglądu i mają oczywiście znaczyć coś innego niż to, co mówią, a z drugiej strony to, że określenia, które same w sobie posiadają znaczenie, a więc takie czyste określenia myślowe, jak podmiot, przedmiot, substancja, przyczyna, ogólność itd., używane są tak nieoględnie i bezkrytycznie jak w życiu codziennym, podobnie jak używa się takich określeń jak siła i słabość, skupianie się i rozszerzanie — w wyniku czego owa metafizyka jest równie nienaukowa jak owe zmysłowe wyobrażenia.
Zamiast zajmować się życiem wewnętrznym i własnym ruchem jego istnienia, orzeka się na podstawie powierzchownej analogii, że taka właśnie prosta określo-ność przysługuje oglądowi (co oznacza tu — wiedzy zmysłowej), i to zewnętrzne i puste zastosowanie formuły nazywa się potem konstrukcją. Z tego rodzaju formalizmem ma się rzecz tak samo, jak z każdym innym. Jakże tępy musiałby być człowiek, któremu nie można by w ciągu kwadransa wtłoczyć teorii, że istnieją choroby asteniczne, steniczne i pośrednio asteniczne i tyleż metod ich leczenia, i który by w tak krótkim czasie—jako że do niedawna taka nauka zupełnie wystarczała —- z konowała nie zamienił się w lekarz a-teoretyka 2. Kiedy formalizm filozofii przyrody głosi, że rozsądek jest elektrycznością, że zwierzę jest azotem albo też jest tym samym co północ czy też południe itd., bądź wyrażając to tak bez osłonek, jak w przytoczonych tu sformułowaniach, bądź też z przyprawą bardziej obfitej terminologii, to niekompetencja może oczywiście wpadać w zachwyt nad siłą2 która zgarnia razem elementy pozornie tak od siebie odległe, oraz nad gwałtem zadawanym pozostającemu w spoczynku pierwiastkowi zmysłowemu i nadającym mu pozór pojęcia, chociaż zaniedbane zostaje to, co najważniejsze, mianowicie sformułowanie samego pojęcia czy też podanie znaczenia, jakie posiada wyobrażenie zmysłowe. Niekompetencja może tu wpadać w niemy zachwyt, czcić w tym głęboką genialność i rozkoszować się lotnością takich określeń, które zastępując abstrak-
Aluzja do Schellmga, w którego filozofii przyrody „martwa3 jeszcze u Kanta troistość, zamiast stać się czymś żywym., dialektycznym przeobraża się w czysty formalizm. Dla Schellinga zmysłowym sche
Teorię tę głosił John Brown w swych Elementa medicinae, 1780; ale możliwe, że jest to złośliwa aluzja do Schellinga, który uprawiał medycynę.
matem troistości w przyrodzie byl np. magnes ze swymi dwoma biegunami.