141
Religia jako system kulturowy
nicntów okrucieństwa i komizmu odmalowane w walce Rangdy z Baron-giem nadaje ton całemu, ogromnemu spektrum form codziennego zachowania Jawajczyków, z których wiele - podobnie jak sam rytuał ma posmak szczerego strachu, z trudem hamowanego histeryczną wesołością. Religia jest dla socjologii interesującym polem badań nie dlatego, że - jak chciałby wulgarny pozytywizm - przedstawia formę społecznego ładu (jeśli bowiem to czyni, to z pewnością nie wprost, i na dodatek bardzo niekompletnie), ale dlatego, żc — podobnie jak środowisko, władza polityczna, bogactwo, zobowiązania prawne, osobiste uczucia i poczucie piękna - ów ład kształtuje.
Przechodzenie z perspektywy religijnej w zdroworozsądkową (i na odwrót) jest właściwie jednym z najbardziej oczywistych zjawisk empirycznych, jakie pojaw iają się na społecznej scenie, choć jednocześnie jest to też jedno z poletek najbardziej zaniedbanych przez antropologów społecznych pomimo tego, że praktycznie wszyscy ci badacze widzieli to na własne oczy niezliczoną ilość razy. Wiara religijna była zazwyczaj prezentowana jako jednorodna cecha przypisana jednostce, podobnie jak miejsce zamieszkania, wykonywany zawód, pozycja w stosunkach pokrewieństwa itd. A przecież wiara religijna w formie, z jaką mamy do czynienia podczas odprawiania rytuału, kiedy to pochłania ona całą osobę wiernego, przenosząc go w inną formę istnienia, i wiara religijna jako blade, zachowane w pamięci odbicie tamtego doświadczenia, z jakim mamy do czynienia w codziennym życiu, to jednak nic to samo, zaś niemożność dostrzeżenia i uznania tego faktu doprowadziła do wielu konfu-zji, zwłaszcza w związku z tak zwanym problemem mentalności pierwotnej. Na przykład spór między Levy-Bruhlem a Malinowskim dotyczący natury „myśli pierwotnej" wynika w dużej mierze właśnie z niedostrze-zenia w pełni tego rozróżnienia; francuskiego filozofa interesował obraz rzeczyw istości kreowany przez społeczności dzikich w momencie przyjęcia konkretnej perspektywy religijnej, podczas gdy polsko-angielskiego etnografa zajmował obraz rzeczywistości powstający w momencie przy-lęci.i perspektywy stricte zdroworozsądkowej^1. Obaj uczeni wyczuwali być może, ze nie mówią dokładnie o tym samym, ich błąd polegał jednak na tym, ze żaden z nich nie określił konkretnie tego, w jaki sposób te dwie, odrębne formy „myśli”, lub - jakbym to określił - tormy symbolicznego wyrażania oddziałują na siebie wzajemnie. I tak. dzicy opisywani przez Lćvy-Bruhla zdają się żyć pomimo jego późniejszych sprostowań w świecie zbudowanym w całości z. doświadczeń mistycznych, podczas gdy dzicy u Malinowskiego - pomimo jego nacisku na ważność funkcjonalną rcligii /.dają się zyć w świecie składającym się w całości z działań praktycznych. Wbrew własnej woli, obaj stali się redukcjoni-alista popada w redukcjonizm tak samo, jak materialista), me potrafili bowiem dostrzec tego, ze człowiek, z mniejszą lub większą la twością ale bardzo często, kursuje między radykalnie odmiennymi spo