[IluWclSi
48
dosięgał ró\vnież Wertera. Pełne głębokiego znacz enia porownania padają w liście do Lotty, gdy Werter uskarża się na życie pozornie „czynne” mdifereeó służbie dyplomatycz
nej, wśród „błyszczącej nędzy” i „fatalnych stosunków społecznych”: „Jałcie wysychająmezmysły! Ani jednego momentu pełni serca, ani jednej blo-giej godziny! Nic! Stoję jak przed skrzynką osobliwości1, widzę małych IfldŁówiMMH^^s^aiacfesieimS^^inna^pyaTmśi^MaTmywfn. nie złudzenie wzrokowe. Gram z nimi razem, a raczej igrają mną jak marionetką; ujmuję niekiedy mojego sąsiada za drewnianą rękę i cofam się ze zgrozą”.
ma^ełmseria^^CTmYmaatomatom.^MeTOBi^tofeszgiez^ngS^M
BieiS™au3^meóiai%ożetvcjaec2ysfeto^a®.enai^owi^;diCTj nianej ręce sąsiada”, a Gustaw wIV części .Dziadom oskarża „kamiennych ludzi”. Ib przerażający obraz świata. Skarga Wertera na przebywanie „wśród obcych, całkiem mojemu sercu obcych ludzi” nabiera jeszcze
pod uwagę rozwój
cBornSmaEmot^SfeztuŁznego; człowieka” w literaturze fantastycznej. Bemhild Boie {LTwmme et ses simulacres. Essai sur le rofnańttśl^m allemand), zajmujący się romantycznymi automatami, manekjnągaj marionetkami, twierdzi, że to właśnie po raz pierwszy Werter wyraża
nęgo^dffiiewajgcego, niezrozumiałego — odkrywa poprzez, „skrzyni;J osobUwości”, kim się stał i kim są inni. „Za pomocą obrazu marionetek Wertęropisuj^gi^Si^fej|feóstkę:prawa^ęąś spiiae^goiiiprze-f^p$^^^^^^^^^^^@SulegaMbs6ęBw3an$bez!reSz® na łup społeczeństwa”.
samymtrak-
towanijakoograniczeniintelektualnie.Niemożnośćzrozumieniakon-kretności, pojedynczości ludzkiej prawdy zmusza ich do posługiwania
wytartymi komunałami. Do tego dołącza się kalkulacja automatów, mechaniczne wyrachowanie tych, którzy obawiają się prawdziwie ludzkiej manifestacji uczuć. Pod tym względem charaktery styczne są budzące wściekłość Wertera, wyimaginowane przez niego, ale nie odbiegające od rzeczywistości, pouczenia filistra piastującego urząd publiczny, który miałby mówić: JMój piękny panie, kochać to rzecz ludzka, tylko
nie. Dla Wertera zaś miłość prawdziwie ludzka jest niepodzielna. ^oilSpmgia^sm^Mmjge^mszu^PlategOySPoliofriioano-wie”. filistrzy
^olIKgi^fyjBtMaAi^MCTaljyzapeReoszaicMyin^lewom nulości i sztuki.
Jak na to z wracają uwagę no wsi badacze utworu Goethego, Werter,
zamiarów
czeństwo mieszczańskie, do niego wszak należy. Porzuca jednak „to jarzmo”, rozczarowany w najwyższym stopniu do ludzi, ^Iktorzy- całą duszę wkładają w ceremoniał, których myśli i dążenia przez lata cale kierują się ku temu, jak posunąć się o krzesło wyżej przy stole”. Doznaje też zniewagi towarzyskiej w śaloniełuabiny C-PaniderStaeŁw swym, słynnym dziele O literaturze C1800) podkreślała znaczenie klasowej traumy bohatera: „Werter przedstawia w całej pełni krzywdę, jaką
.-Y.
Przyznaje, iż ganiono Goethego za to, że „przydał bohaterowi swemu
Ogień I łzy Wertera
aiy&i^mtezujłWei-re^tariJsiepstotafo^eim^ranio^łii-poeTaźona w splocie niedoli. Zdaniem pani de Stael, właśnie „społeczeństwo musi L^(fóTOaćitiucizDy.dca~ariv.Jb^umyi3lp^czyl^|i^d(u^szt^'Ł'smiem^tuMj się potrzebą”.
W położeniu egzystencjalnym Wertera to miłość do Lotty jest wehi- §
jB^Eaggćmi^^Te<uMJulm|SB^^^^^RKw^&Ł^isfcoa^gr3rfeŁiti'to niepokój ani żądza - jest to jakaś wewnętrzna, nieznana burza, która
BBmrgsSBBgE^maiimmSSiSli^ećieŻau^^^^reflSTOiKmKeaEóś ggmymm?^ateardłoi::i^ sla^oMica” i wtedv nie widział „cierpieniu iroi^ii^esi^próczmobu^^J^zecieżiiuż wrożmowiŁatrzeźwYm n3.rze-®^SjiBBfei(iBBedtegi^at^8SBW88B^M^rofe^^^M wy, uunzieBrtzirnm^^aWnMeTny^iYmreen^iB^^mietnośSil.Kiianstw.o! Szaleństwo! [...] Niejeden raz bywałem pijany, moje namiętności były zawsze bliskie obłędu, a nie żałuję ani jednego, ani drugiego..Karci