Tomasz Kwiecień OP
Każdy z nas jakoś doświadcza śmierci pośrodku życia, dlatego, że życie, jedyne jakie - póki co - znamy, samo w sobie jest po prostu śmiercią.
Mówi się o świętym Tomaszu z Akwinu, że bardzo wzruszała go antyfo-na, którą do dziś dominikanie śpiewają w niedziele Wielkiego Postu: Pośrodku życia umarli jesteśmy, / gdzie będziemy szukać Zbawiciela, jeśli nie w Tobie Panie, / który z powodu grzechów naszych słusznie się gniewasz. / Święty Boże, Święty Mocny, Święty i miłosierny Zbawicielu, / gorzkiej śmierci nas nie wydawaj.
To niewątpliwie perła średniowiecznej muzyki, ale i jeden z celniejszych tekstów, który stawia nam przed oczyma gorycz życia, osładzając ją tylko nieco strzelistym melizmatem chorału. W połowie życia, silnie jak nigdy dotąd, doświadczamy nieuniknioności przemijania, kruchości życia i tego, czym je wypełniamy, a przy tym coraz ostrzej dociera do nas, że gros radości życia już za nami, a jego gorzka część czeka nas nieuchronnie. Media vita (Pośrodku życia) nie jest jednak wyłącznie pieśnią klasycznych czterdziestolatków. Nade wszystko odnosi się do rzeczywistości, którą przywykło się nazywać aeedią, demonem południa - to doświadczenie śmierci pośrodku życia. Pisali o tym wszyscy mistycy. Los ten dotyka każdego w różnych chwilach i na przeróżnych etapach naszej doczesnej egzystencji.
Liturgia Kościoła w Media vita doskonale oddaje złożoność i nieunik-nioność tego doświadczenia. Jest w niej człowiek doświadczający nędzy
swojego życia i grzechu, i niespełnionych nadziei. I jednocześnie tajemniczo (niesłychanie boleśnie i nieprzyjemnie) doświadczajmy Boga, który go oczyszcza. Każdy z nas jakoś doświadcza śmierci pośrodku życia, dlatego, że życie, jedyne jakie - póki co - znamy, samo w sobie jest po prostu śmiercią.
Śmierci doświadczamy wtedy, kiedy żegnamy się z kimś, kiedy żegnamy się z kimś na zawsze, bo on umiera, albo kiedy rozstajemy się z przyjacielem, albo kiedy decydujemy się, że nie będziemy danej relacji kontynuować z takich czy innych powodów. Tomasz z Akwinu, | Doświadczamy na kilka dni przed śmiercią, powiedział słynne zdanie, oceniające | śmierci żyjąc, wszystko, co w życiu napisał: „Wszystko to słoma”. Dlatego mówienie o śmierci jest także mówieniem o tym życiu, jakie teraz jest Wcale mi się to nie podoba. Nie chcę takiego życia, które jest śmiercią. Ale mój bunt wobec niego jest równie skuteczny, co płacz dziecka, które w połowie świetnej zabawy widzi zachodzące słońce i słyszy mamę wołającąje do domu.
Człowiek doświadcza śmierci właśnie żyjąc, co nazywamy „życiem doczesnym”. Ono samo jest śmiercią i na każdym etapie w jakiś sposób tego doświadczamy, nie tylko przez chorobę, bo to najprościej, przez zawiedzione nadzieje, starzenie się, ale także przez dobrotliwy skądinąd sen - będący -jak mówił św. Augustyn - niczym innym, jak zwiastunem śmierci. Jest to zresztą koncept przedchrześcijański, naturalna intuicja. Hypnos, grecki bożek snu, jest bratem Tanatosa, bożka śmierci.
Tymczasem to, co chrześcijaństwo głosi człowiekowi, który nie potrafi się ze śmiercią pogodzić, to nie uzdrowienie tego życia, ale zmartwychwstanie. Nie można jednak do tego przejść za szybko. Zmartwychwstanie jest bowiem nie uniknięciem śmierci, ale jej przekroczeniem. Jest również inną formą życia, niż ta, którą znałem. Dlatego, tłumaczy w jednym z kazań św. Augustyn, w noc Paschy nie śpimy, lecz czuwamy, żeby pokazać, że oczekujemy innej ojczyzny i innego życia, życia żywego - właśnie tego zmartwychwstałego.
Memento mori
Myśl o śmierci była podstawową kwestią jaka towarzyszyła chrześcijanom od samego początku doświadczenia wiary. Gdyby Bóg w Chrystusie nie skonfrontował sam siebie ze śmiercią chrześcijaństwo - nie boję się tak tego ująć - byłoby tylko szyderstwem z człowieka. Dlatego średniowieczni chrześcijanie mówili sobie memento mori. Wychowanym w postoświeceniowej.
85