z winy korektora i redaktora, czcionki mają krój czasem niewyraźny, ulegały przy tym uszkodzeniom przy odbijaniu tekstu, skutkiem czego musiano je wymieniać w czasie druku. Słownictwo Mączyń-skiego, ujęte w postaci indeksu, a więc wyrwane z naturalnych związków, z całych zwrotów, których autor nie skąpi, robi wrażenie dość martwe. Jakże to inaczej wygląda w oryginale: „Synthesis... krótkie odzienie niewolnicze z grubego sukniska uczynione, gunią może być zwano” 437 b. Jdea — pochop, początek kształtu albo formy, albo wyrażenia jakiego” 164 b. „Cosmeta — smukarz, który panie przychędoża, piękroszka” 66 d. ,JFoenile — bróg albo stodoła, gdzie siano składano, Siennica może być zwana” 133 a. „Dispeream — Bóg daj, bych zdechł” 232 b. ,JPellicatolr—wyłudzacz, przerzuci -nóżka też zową, to jest ten, który umie ludzie przez nogę przerzucać, to jest zdradzać” 182 b. Jtorrago — sieczka albo insza bydlęca karma z rozmaitych ziam zmieszana, jako jest z plew, z sieczki, wyki, otrąb, owsa, zgonin...” 118 a. „Elegia — miłosierna a smutna piosnka albo wiersze” 101 b. „Essedum... niejaka forma wozowa, kara, kolimaga, jako niektórzy zową” 108 c. ,Mugio... ryczeć, bękać jako byk” 235 b. JErgastulum... szybę zową w Wielicce albo w Bochni, gdzie sól kopają” 107 c.
Sporo jest w tym dziele przysłów: „Każdy ma swego móla, co go gryzie” 207 b. „Krom piwa i Chleba nie stroi firlejów baba” 137 a. „Głuchy rychlej się z głuchym zmówi” 23 a. Sporo dosadnych wyrażeń: „Cudny, ale głupi” 37 b. „Plwać w kaszę” 357 a. „Piszczą mi zęby na to”, tzn. mam na to wielką ochotę 145 a. „Ad calendas Giaecas — na święty Bóg wiedz, nie możeli sie dalej odwlec,niektórzy mówią: kiedy kije zakstą (‘zakwitną’), to jest nigdy” 148 ą. Obfitość całych zwrotów i zdań płynie stąd, że Mączyński tłumaczy! nie tylko pojedyncze łacińskie wyrazy, jak praktykowano dawniej, lecz również całe połączenia wyrazów, swoiste ich zestawienia, wymagające też swoistego, nie zaś dosłownego przekładu.
W historii polskiej kultury jeszcze z jednego powodu ten słownik zasługuje na uwagę: oto ukazał się w Królewcu w Prusiech Książęcych (Wschodnich), jak się mówiło dawniej. Świadczy on wraz z licznymi innymi polskimi drukami o tym, jak mocno były wówczas te Prusy, rządzone przez książąt z niemieckiego rodu, przesiąknięte polską kulturą. Do pokrycia kosztów druku przyczynił się książę Albrecht Pruski, ten sam, co składał hołd Zygmuntowi Staremu (swojemu wujowi) na krakowskim rynku. Dopiero wiek XVII i XVIII, wieki obniżenia się polskiej kultury i siły militarnej wydały ten kraj na germanizację, choć bez wielkich zachodów mógł być całkowicie spolonizowany.
Warto wspomnieć, że słownik Mączyńskiego przynosi we wstępie pochwalne — dziś powiedzielibyśmy: reklamowe — wiersze kilku poetów ówczesnych, w tym dwa wiersze przyjaciela autora, Jana Kochanowskiego. Tak brzmi jeden z nich:
Żebyś do szkoły nie po wszytko chodził,
Ale sam czasem drugiemu pogodził.
Wielką mieć pomoc z tych ksiąg, gościu, będziesz,
Gdy nad łacińskim językiem usiędziesz.
Nie bądźcie hardzi swym żakom, mistrzowie.
Wszystko tu najdzie, co wy macie w głowie.
Ostatnie zdanie zawiera jawny przytyk do profesorów Jagiellońskiej Wszechnicy. Jest to może również echo dawnych narzekań, znanych ze średniowiecznych słowników, że mistrzowie świadomie ukrywają swoją wiedzę przed uczniami i nie lubią słowników.
Po latach bez mała 60 ukazał się nowy słownik, który Mączyńskiego zaćmił i usunął z użytku. Był to słownik polsko-łaciński i łacińsko-polski Grzegorza Knapskiego (1564-1638). Część polska, dla nas szczególnie ważna jako nowość, nosi tytuł Thesaurus Polono--Latino-Graecus, tzn. Skarbiec pobko-łacińsko-grecki (w Krakowie 1621, II wyd. 1643). Autor bywa też nazywany Knapiuszem, lecz prawdziwe nazwisko było Knap, co znaczy tkacz (jeszcze dziś znany
21