T. HITTNFR: W MAŁYM DOMKO
?
DOKTOR do MARII Czemu ty taka zaspana?
MARIA
Ja zaspana?
DOKTÓR
Ha, ha! Pewnie stałaś znowu cały dzień przy
oknie.
MARIA
Gdzież tam! Byli tu dwa razy po ciebie ludzie, żebyś przyszedł do ratusza. Przyszła paczka dla ciebie. Był ten inżynier, któremu wynająłeś pokój.
DOKTÓR
Tak? dobrze... ratusz... paczka... inżynier... kładzie torbę na biurku i nuci półgłosem
Na wybór nie pójdę... to za późno... To była przyjemność!... Krajałem tę damę coś pół godziny... Ale wiesz, Wanda, dostałem za to sto reńskich na szpital.
WANDA
Dał stary Blumfeld?
DOKTÓR
Dal... Męczyłem go tak długo, aż beknął. WYra' towałem życie twojej córce, stary sknero, za t0 płać!... Ha, ha! Musiał...
MARIA
Sto reńskich na szpital? Co z tym zrobicie?
DOKTÓR drwiąco
Bal!... Urządzimy bal i zaprosimy ciebie.
MARIA
Przyszły dwa listy. Sędzina kazała się pytać, czy będziesz dziś w domu. Prowizor powiedział, że
z pewnością wybiorą ciebie.
DOKTÓR z roztargnieniem
Tak? tak?
MARIA
Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wynająłeś pokój temu inżynierowi?
DOKTÓR /. w.
Hm... moja droga... co chciałem powiedzieć...
przegląda prędko listy na biurku
Daj mi herbaty...
MARIA idzie, DOKTÓR patrzy za nią, śmiejąc się
Ładna sukienka!... To turecka materia, czy indyjska?
MARIA staje u progu
Co?
DOKTÓR śmiejąc się
Nic... nic...
przystępuje nagle do niej i zgina jej głowę w tył
MARIA
na pół sennym, na pół zdziwionym głosem
Co?
DOKTÓR
całuje ją w szyję krótko, ale namiętnie
Idź... biegaj... przynieś herbaty!...
MARIA odchodzi. On, nucąc ciągle, przystępuje do WANDY