Dylemat posłuszeństwa
strukcji eksperymentatora. \Wyniki eksperymentu są rzeczywiście zaska-kujące i przerażające zarazem. Mimo że wielu badanych doświadcza stre-su, i mimq_że wielu z nich zgłasza eksperymentatorowi swoje protesty, to jednak znaczny odsetek badanych kontynuuje zadanie aż do podania ostat-” n i ego st rząs u na skah generatora .jjp
[gęg Wielu badanych będzie posłusznych eksperymentatorowi niezależnie od tępo, fak usilfie~będqrbłagania~dśo5y poddanej ^wstrząsom, jak bolesne ""wydają się wstrząsy, ani jak bardzo ofiara domaga się uwolnienia. Widzie^" liśmy to wielokrotnie^w naszych badaniach, a zjawisko to zostakTteż zaobserwowane na kilku uniwersytetach, gdzie ten eksperyment był powtarza-ny. [fa skrajnie nasilona skłonność dorosłych osób do prawie całkowiTegó-podporządkowywania się poleceniom władzy stanowi główne odkrycie tych
__badań i fakt, który domaga się jak najszybszego wyjaśnienia.- j-----
Powszechnie proponowana interpretacja tego zjawiska jest następująca: ci, którzy zastosowali wobec ofiary najsilniejsze wstrząsy, są potworami, sadystycznym marginesem społeczeństwa. Jednak jeśli wziąć pod uwagę, że prawie dwie trzecie badanych zaliczyć można do kategorii „posłusznych” badanych, oraz że byli oni przedstawicielami zwykłych ludzi wybranych z warstwy robotniczej, kierowniczej i specjalistów, ten argument staje się bardzo słaby. W istocie bardzo przypomina to spór, jaki powstał w związku z książką Eichmann w Jerozolimie autorstwa Hannah Arendt z 1963 r. . Arendt stwierdziła, że starania oskarżycieli, aby przedstawić Eichmanna jako sadystycznego potwora były z założenia niesłuszne, gdyż był on raczej przeciętnym urzędnikiem, który po prostu siedział za biurkiem i wykonywał swoją pracę. Za obronę tego stanowiska Arendt stała się przedmiotem powszechnej pogardy, a nawet oszczerstw. W ogólnym odczuciu potworne czyny, jakich dopuścił się Eichmann, wymagały brutalnej, wypaczonej i sadystycznej osobowości, wcielonego zła. Po obejrzeniu setek zwykłych ludzi podporządkowujących się władzy w naszych eksperymentach, muszę stwierdzić, że koncepcja banalności zła Arendt bardziej zbliża się do prawdy, niż można by ośmielić się przypuszczać. Zwyczajny człowiek, który stosował wstrząsy wobec ofiary, czynił to z poczucia obowiązku — określonego sposobu pojmowania swoich zobowią-' zań jako osoby badanej — a nie z powodu jakichś szczególnie agresywnych skłonności.
Wydanie polskie ukazało się w 2004 r. (przyp. tłum.).
23