Scan0036 tif

Scan0036 tif



Łi,;i

!fU




' i i f

U v *•


:k

'l *


<1!


<

ł


:: !■•.•••: Mi :'. i■ t,: • i'! ?!:! i I j i b! i ?!, d! i: i i:: i i if

pNiiUpl

lijil

>!)! hH1!

i

: rt

irHfjptflł

ri ih i;


pir

•u


‘i1


ij

#!


li-

r , * (


.ii.

i

i


M ••

\\


• x s

;r ;

s ' I


I',-

i i

l !' I .


i.


r


i


i;

I •

i I

I ’


J .

I

] !


!


I


foniakowa — chce nam odebrać naszą krwawicę.1 Strzelaj do niego, co się patrzysz! — przynaglała mę-. ża.

Prezes klnąc w duchu, że nie udała mu się sztuczka,! czym prędzej wycofał się z chaty. Doszedł do wilio-

i

s’ku, że kierowanie mieszkańcami prehistorycznej osa-! dy staje się coraz trudniejsze. Nie miał już tego posłuchu i autorytetu co dawniej, dzyndzylaczanie swoje sprawy wzięli w swoje ręce. Mimo wszystko Skubany nie tracił ducha. Wpływy Spółdzielni z turystyki, zagranicznej były imponujące, zewsząd zbierał gratu-; lacje i wyrazy uznania. Sytuacja z wdową Konstancjąj również układała się pomyślnie. Kobieta zakochała się! w nim bez pamięci, hojnie szafowała pieniędzmi ;i i obiecała, że po ślubie przekaże mu cały majątek. Ponieważ prezes był gorącym patriotą i nie zamierzał opuszczać kraju, Konstancja miała po zakończeniu sezonu w Dzyndzylakach zlikwidować swoje interesy za i Oceanem i z wypchaną kabzą powrócić do ukochane-l go. Tak sobie marzyli w długie wieczory, noce i poranki, które Skubany spędzał u Konstancji.

A inicjatywa chłopska kwitła. Pewnego dnia Bry-.i siak, na którego przypadł właśnie dyżur z zającem,;! wszedł do lasu, by za chwilę przedefilować z wypcha- i: nyni szarakiem pod oknami hotelu, i nagle na małej j polanie ujrzał Milordziaka, Gospodarz pracowicie pogłębiał duży lej po artyleryjskim pocisku, który upadł ! w to miejsce w czasie wojny, Brysiak chciał pozdrowić :j sąsiada i zapytać co robi, ale w ostatniej chwili ugryzł; się w język. Nie chciał płoszyć pracującego, postano-•, wił natomiast śledzić jego poczynania.

Od paru dni dziwne zachowanie Milordziaka wzbudziło również niepokój jego żony. Podzieliła się swą ; troską z Magdą Pyroiakową.

i

— Mówię wam, nie wiem co się z nim dzieje — bia-


74


T [



\


1 Vli!|iiHf w# i'1'..........,e::::;i;M.:;... ■,,


K    I *

t

i

i ^

•    j; tloliła. — Nocami wymyka się z domu, idzie do lasu, j | wraca umęczony, ciągle o czymś myśli.

!    — Idźcie kiedyś za nim, to się przekonacie, co tam

\ robi — radziła sołtysowa.

i *

   i — A gdzie bym tam do lasu w nocy poszła. Umar-i la bym chyba ze strachu.

t    I

i '■ Tymczasem Milordziak parał się w lesie całkiem I    j pożyteczną pracą. W leju po pocisku, odpowiednio po-

‘    i głębionym i urządzonym, zainstalował kotły i naczy-

i nia do pędzenia samogonu. Surowcem miało być po-!: wszechnie pogardzane przez mieszkańców proso. Kiedy | zaczął skupować ziarno od gospodarzy, każdy chętnie j, za parę złotych wyzbywał się swego przydziału.

— Zasmakowało mi to proso — wyjaśniał ciekawym. —■ Jem, jem i nie mogę się najeść.

‘    „Kiejś- głupi, to jedz!'’ — pomyślał sobie ten i ów,

i ; pozbywając się chętnie uciążliwego produktu.

j

Kiedy wreszcie Milordziak wykupił za psi pieniądz i wszystkie zapasy prosa w Dzyndzylakach, zatarł ra~

; duśnie ręce. Próbny rozruch odbył się w pewną ' gwiaździstą noc. Milordziak siedział w dole i przy-1 świecając sobie łuczywem patrzył urzeczony, jak z rurki kapie alkohol, gromadząc się w podstawionym | I naczyniu. Niewątpliwie był to wielki triumf techniki ; i ludzkiej myśli, gdyż całe przedsięwzięcie z powodu ;    : prymitywnych urządzeń mogło zakończyć się niepo

wodzeniem.

i j Brysiak po-stanowił wyśledzić sąsiada. Wymknął się 'i nocą z chaty i poszedł do lasu. Kiedy zbliżał się do poił i lany, znajomy zapach zaczął łaskotać mu nozdrza, j: Z przyjemnością wciągał ożywcze powietrze. Nie miał ! wątpliwości czyim zajmuje się Milordziak. Producent ; j; nie był zachwycony niespodziewaną wizytą, ale zapro-!i i sił Brysiaka na degustację. Musieli chwilę poczekać,

i    ■

I:    !

*

75

.'i    ;

: -1    r

>' ?

1 >

-1!

'i

•    i

N

rrmi l hut mm.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scan0045 tif i i i
Scan0027 tif li l t! ,    : : . i.( 1 .:!•! i    1
Scan0041 tif • .li*’ i , i; r; ś;-5‘ii =-:" li ii; : .    • !i;-i!i ib; r‘
Scan0045 tif i i i
Scan0077 tif ł I: ^1 łi [ ^fcLiHs ‘H -; "r ; "j: !" ł I: ^1 łi [ ^fcLiHs ‘H -;
Scan0060 tif IŁY: li - T i:! ijf:: i 1: i»" M t; ii
IMGh76 a I mi ■i u ■■iiiiiriiiii i ■iiminiiiii PUBIIIWINr uiiiuiiiii li iiii i i iiiii I! Illlllllll
skanuj0035 3 eoo(+ mi «■ 4- - 4-—i——P—i- t i11 WL fi Ti——I—r i—i i _ Tl II li li i iii i
Scan0072 tif .Mi : . LM t ł[ ii j, !l i i > ■ < »»u »!• *jV- fti 1    . «
Scan0033 tif ■i i ■ • M:;! Fi! i ■ 1 l: i < i. i j: i < i
Scan0047 tif i E: i    ‘ fir n *iŁ *us « •V!i i J?iA * • U: •i [mA rf , i-M J
Scan0059 tif . H i i 1 ,    . i-.ijtw . i» ......^ ; ■ t: i1 ■11--: 1 i" f;

więcej podobnych podstron