284) Wiersz o mędrcach
pierwszych wersetach utworu. Dwa następne mówią o reakcji* mędrców. „Zabić go!” Dlaczego? Bo narusza ład rozumem ustalony: objawił się w i d o m i e wśród tłumu i — w dodatku -M „o wieczności przemawia!” Postawił ich wobec zagadki, która, urąga rozumom. Nie daje im zasnąć. „Spokojność nam miesza !’| A więc najprostszą rada: „Zabić go!” Ale jak to uczynić? Nie we dnie przecie, bo obronią go tłumy.
Tym pytaniem zamyka się strofa. Zapada kurtyna, pozosta-: wiając widza w niepewności wobec sprawy, którą postawili sobie tamci. W ten sposób staje się ona zawiązaniem akcji*; Intryga w postaci zabójczych zamiarów powziętych przez mędrców jest już gotowa. Ale jak to uczynią? i czy im się to uda? Oto czynniki, które stwarzają dynamikę „dramatu”.
Strofa druga — to jakby jego akt pierwszy. Po prologu, w którym wprowadzono postaci i zawiązano akcję, przychodzi działanie. W pierwszej połowie strofy ukazano przygotowanie: mędrcy ostrzą swą broń: rozumy — oczywiście. W nocy, bo boją się „rzeszy”; bo są to przygotowania do zbrodni. Jak przystało na mędrców, ostrzą je na księgach. Po broni tej wszystkiego możemy się spodziewać: rozumy są „zimne i twarde jak miecze ze stali”. Dynamika dramatu wzrasta, wiemy już bowiem, że knowana jest — zbrodnia.
Druga połowa strofy ukazuje pierwszy krok akcji. Mędrcy idą „łowić Boga”, rozumami go osaczać. Idą w dobranej kompanii: z gromadą zaślepionych uczniów, ze zdradą, która — jak Judasz — upersonifikowana metodą klasycystyczną, spełnia rolę przewodnika. Już wiemy (gdyby nawet nic nam nie powiedział o tym narrator), że droga ta będzie zgubna!
W następnej, trzeciej strofie przychodzi do spotkania mędrców z Poszukiwanym. Scena wysoce dramatyczna. Zawiązuje się dialog, który wypełnia pierwszą połowę strofy. Padają lakoniczne pytania i odpowiedzi:
„Tyś to?” — „Jam.”
Jakby nie wierzyli, „pobladli” z wrażenia, pytają raz jeszcze: „Ty jesteś?” — „Jam jest.”
Spotkały się oto dwie strony: tłum ludzi z mędrcami o wyostrzonych rozumach i On — sam jeden.
Cóż będzie? Jakże się skończy to spotkanie? Czy On się ulęknie?
Rozwiązanie tej sceny następuje jeszcze w ramach tejże strofy — w dwu fazach. Początkowo zdarzenia rozwijają się w sposób nieoczekiwany. Nie On się przeląkł, ale oni, liczni i uzbrojeni, do spotkania tego przygotowani. I czegóż się przelękli? Przecież się ani bronił, ani gniewał. Odpowiedział tylko krótko: „Jam jest.” I siła tego stwierdzenia wystarczyła, by ciżbę wprawić w popłoch. Uczniowie, „służalców drużyna” — uciekli. Wodzowie — mędrcy — „na twarz padli”. Następuje dramatyczny moment ciszy. Akcja zawisa niejako nad głowami postaci i nie wiemy jeszcze, na kogo spadnie katastrofą.
Ale nadchodzi druga faza reakcji. Bóg nie karze przeciwników. Rozzuchwaleni, tym srożsi, że podnoszący się z przerażenia — wstają „zbrodniarze”. To słowo oceny pada już tu
0 nich z ust narratora bez ogródek. Wiemy, że przystąpią teraz do wykonania swych zamiarów. Groza wzrasta jeszcze bardziej. I w tym krytycznym momencie kurtyna zapada po raz trzeci.
Strofa czwarta — to akt zbrodni i katastrofy, a zarazem końcowy etap akcji: jej rozwiązanie. I ta — podobnie jak obie poprzednie strofy — rozpada się na dwie części według wzoru 3 + 3. Pierwsza z nich mówi o działaniu zbrodniarzy, z trwogi ocuconych. Ukazuje mękę, którą mędrcy zadają Pojmanemu w trzech czynnościach wyraźnie stopniowanych: od obnażenia, poprzez szyderstwa aż do zabójstwa.
Reakcję Boga ukazano w drugiej połowie strofy w dwu fazach: w pierwszej, podczas męki, kocha swych prześladowców
1 modli się za nich; w drugiej — już po śmierci — wychodzi z ich duszy ciemnej jak mogiła.
„Dramat” jest już zatem rozegrany. Kurtyna może zapaść. Ale tu dopiero pojawia się w interwencji bezpośredniej podmiot liryczny. Nie może tak — bez słów interpretacji — pozostawić ukazanego zdarzenia. Wchodzi na scenę jak chór w tragedii greckiej i wypowiada refleksje. Formułuje prawdy, w które wierzy. W trzech stwierdzeniach. Pierwsze dotyczy mędrców, którzy na Boga domniemanym pogrzebie spełnili „kielich swej pychy”. Drugie mówi o naturze, o świecie małej wiary, bo drży z lęku o Boga. Trzecie wypowiada prawdę o Bogu i stanowi jednocześnie pointę całego utworu, podsumowanie ostatecznych rezultatów działania mędrców:
Bóg żyje, tylko umarł w mędrców duchu.
Dla kogo zatem zgubna była droga, którą wiodła ich zdrada? Odpowiedź sformułuje Mickiewicz w Zdaniach i uwagach:
Największego grzesznika Bóg sił nie pozbawia,
Tylko na karę własnym siłom go zostawia.